piątek, 10 września 2010

[020] Nooo...tak, ale nie zawsze.

`N- Dzięki, a teraz chodź bo mi się tu przeziębisz.- I poszliśmy.`

******

Zaczęliśmy iść w stronę hotelu.
J- Zimno mi jest.- Powiedział. Niech się zastanowi, a nie.
N- Oddać ci twoją bluzę? Mi już jest cieplej.- Odchrząkłam. ;D
J- Ja nie chce bluzy, przytul się do mnie.- Jezu ten jak coś wymyśli to ja nie wiem co robić?
N- Nie chcesz lepiej bluzy?- Pytałam.
J- Nie! Ja chcę CIEBIE.- Ten to stawia na swoim. Ja powoli szłam, a ten zaczął mnie ganiać po piasku. W końcu mnie złapał.- Mam cię! A teraz przytul się!- Haha. Wypowiedział to tak śmiesznie.
N- Czy ty zawsze musisz stawiać na swoim?- Zapytałam i wystawiłam jęzor ;P.
J- Nooo...tak, ale nie zawsze.- Odchrząknął.
N- No dobra chodź, bo się spóźnimy i nam hotel zamkną. Haha.- I zaczęłam się brechtać. Do hotelu doszliśmy o 21:03. Widać, że jesteśmy jebnięci, ale pozytywnie. Przy okazji jak wracaliśmy połamałam sobie obcas. Pięknie. Nie no. Jeszcze ten bałwan wziął mnie na ręce i niósł.
N- Justin, bo zaraz się przewrócisz, ciężka jestem.- Powiedziałam.
J- Co? Ty ciężka? Chyba w snach.- Odpowiedział wystawiając szczerby. Niósł mnie i niósł, aż w końcu doszliśmy. Oczywiście przegapiliśmy kolację, ale to szczegół. W hotelu zdjęłam buty i powiedziałam:
N- Kto pierwszy na górę!- Wykrzyczałam, a nie powiedziałam. Pobiegłam do windy, zamykając ją Justinowi przed oczyma. Dojechałam. Biegłam do pokoju, a tam był już Justin. Jak on to robi? Ja pierdole naprawdę szybki jest,bo ''nasz'' pokój jest na trzecim piętrze.
J- Ha! Pierwszy, ale ja chcę nagrodę, bo nie otworzę.- Odpowiedział.
N- Myślisz, że dostaniesz?- Odpowiedziałam i zaczęłam szukać kluczy w torebce. Kurwa, przecież zostawiłam je w recepcji.- Ja pierdole, nie mam kluczy.- Powiedziałam.
J- Otworzę jak dostanę nagrodę.- Znowu to powiedział i zrobił chytry uśmieszek. Jezu, dobra dam mu tą ''nagrodę''. Pocałowałam go, a ten się przyssał jak pijawka, i wcale nie miał zamiaru przestawać. Po 10 minutach mnie puścił.
N- Ej, to niesprawiedliwe.- Odpowiedziałam i weszłam do pokoju. Poszłam do toalety, wykąpałam się i ubrałam się w TO. Jak ja dawni nie gadałam z Emi na Skypie. Zadzwonię dzisiaj do niej, od razu pozna Justina. Tylko pewnie będę tłumaczem, bo Emi to matoł i nie zna angielskiego. Gdy wyszłam z łazienki Justin siedział na łóżku.
N- Justin chodź. Zadzwonimy do mojej przyjaciółki z Polski. Emi.-Powiedziałam. Ten do mnie tylko podleciał. Włączyłam laptopa i weszłam na Skype. Emilka o dziwo była dostępna. Zadzwoniłam.

/rozmowa Skype/

N- Cześć skarbie, co u ciebie?- Zapytałam.- Justin ja będę ci tłumaczyć ok?- Zapytałam.
J- Okey.
E- Aaaaaaa....To Justin Bieber tak?- Kurwa, przecież ona go uwielbia. Zaczęła piszczeć.
N- Tak to Justin.- Powiedziałam i od razu tłumaczyłam Bieebsowi. Szczerze? Bardziej już znałam angielski niż polski.
E- Załatwisz mi autograf?- Zapytała. W tle zauważyłam znaną postać.
N- Załatwię. Ej jest u ciebie Dominik?- Spytałam. Coś się pomiędzy nimi chyba wydarzyło.
E- Yyyy..No tak....- Wiedziałam, że jak się jąkała miała coś do powiedzenia.
N- Emi? Wy jesteście razem?- Spytałam uradowana. W końcu.
E- Yyyyy..Tak!- Wykrzyknęła.
N- Jezu, wiedziałam, że tak będzie. Super.- Odpowiedziałam, szczęśliwa. Justinowi wszystko co do szczegółu tłumaczyłam.
E- Ejj, a ty no wiesz. Masz jakiegoś ''boya''?- Zapytała i zaczęła się śmiać. Ja zresztą też. Justin też jak mu powiedziałam.
N- No bo wiesz....Ja chodzę z Justinem.- Odpowiedziałam i się zarumieniłam.
E- Naprawdę? D- Uuuu- Zapytała, przy okazji usłyszałam drugiego barana Dominika wydającego odgłosy ''uuuuuu''. Zabiję ich, nawet przez Skype.
N- A tak w ogóle co wy robicie? U nas jest 21:34, więc u was około 3.- Powiedziałam.
E- No bo..Dominik został u mnie na noc.- Haha. Nie wiadomo co się tam będzie działo.
N- No to ja wam nie przeszkadzam. Papa. Kocham cię!- Wykrzyczałam i się rozłączyam.

/koniec/

N- Justin co teraz porobimy? Idziemy spać?- Zapytałam.
J- Nie wiem. Ale jutro mam koncert o 18:30. Pójdziesz ze mną?- Zapytał i zrobił maślane oczy. Nie potrafię mu odmówić.
N- Oczywiście, ale ja jestem śpiąca więc może pójdziemy spać?- Spytałam.
J- Ok. Dobranoc kochanie.- Powiedział kochanie? Chyba. I pocałował mnie namiętnie w usta.
N- Dobranoc.- Odpowiedziałam. Jeszcze jedno łóżko mieliśmy. Pewnie sprawka Justina. Położyłam się i przykryłam. Justin objął mnie w pasie i usnęłam.
________________________



Tu Bieberkowaa! ;*


No i macie drugi, potem raczej będzie trzeci jeśli będzie pięć komciów, bo chyba mam mniej czytelników.

Do następnego! <3

6 komentarzy:

Anonimowy pisze...

uuuuuu

Anonimowy pisze...

mmm fajne

Anonimowy pisze...

bOOOOOOOOOskie

Anonimowy pisze...

Super!!!

Anonimowy pisze...

Jeeee jestem piąta i masz 5 komciów. wszystko zajefajne :)

Anonimowy pisze...

oooo 5 komentów