niedziela, 3 października 2010

[033] A huj pana to obchodzi.


`I co ja teraz zrobię?`
******
Tydzień później...

|Oczami Justina|

Siedzę od tygodnia w tej Sali i NIC. Kompletne nic. Czemu ona nie może się obudzić? Oto jest pytanie. A tak na boku zawiesiłem karierę, Nel jest ważniejsza. Bynajmniej dla mnie. Wiecie chyba znacie takie coś ‘Dla całego świata możesz być nikim, dla kogoś możesz być całym światem’. Właśnie dla mnie tą osobą jest Nathalie. Jeśli ona się nie obudzi ZABIJĘ SIĘ. Dosłownie. Ja pierdole, same złe myśli mnie prześladują. Pewnie myślicie gdzie jest Cait i Chris? W hotelu. Chyba. Przychodzą tu zawsze po południu, a teraz jest 11:34. Moja matka i rodzice Nel są w hotelu, i cały czas mi gadają żebym się przespał. Moje życie nie ich.

|Oczami Nathalie|

Leżę i widzę ciemność. Fajnie no nie? Kurwa czemu jestem nieruchoma? Co ja źle zrobiłam? Nie wiem. Żebym chociaż dała znak życia. Nie kurwa nie mogę. Muszę się wysilić. Dla Justina. Żyję tylko dla niego.  Nie mogę widzieć jak on cierpi. Ale przecież ja nie widzę. Ja to słyszę i wiem. Ma się intuicję. Nie no ja to jestem przyjebana. Wszyscy się o mnie martwią, a ja tu wymyślam jakieś teksty. Dobra zaczynam. 1,2,3 nic. No Nathalie weź ogarnij się. Zebrałam w sobie wszystkie siły i próbowałam chociaż drgnąć. Justin cały czas trzymał moją rękę, więc może się uda.

|Oczami Justina|

Siedziałem cały czas i myślałem, gdy nagle ręka mojej dziewczyny drgnęła.
N- Justin.- Powiedziała resztkami siły.
J- Jezu! Nel! Ona się obudziła!- Wykrzyknąłem jak pojebaniec na cały szpital. Może niepotrzebnie to zrobiłem? Po sekundzie zjawili się doktorzy czy kto tam. A chciałem z nią pobyć. Zawsze muszą wszystko zepsuć, albo ja muszę.
J- Mogę też iść?- Spytałem.
D- Proszę pana my musimy ją zabrać na badania. Nie.- Powiedział stanowczo. Huj ci w dupę. Pomyślałem. No jak ja mam się tu kisić i się martwić to zadzwonię do jej rodziców. Zadzwoniłem i po dwóch sygnałach odebrali. Powiedziałem ` Państwa córka się obudziła`. Bynajmniej tyle zdążyłem, ponieważ się rozłączyli. A raczej jej mama się rozłączyła. Potem zadzwoniłem do Chrisa.

|rozmowa telefoniczna|

J- Siema Chris.- Powiedziałem to, bo co mam innego powiedzieć.
Ch- Cześć Justin.- Jezu jakiego on słownictwa używa. Haha.
J- Słuchaj lepiej tu przyjedźcie.- Odchrząkłem krótko.
Ch- Co się stało?- Spytał niecierpliwy.
J- Nathalie się obudziła.- Odpowiedziałem radośnie.
Ch- Serio? Zaraz będziemy.- Wyseplenił i się rozłączył.

|the end|

Oni to chyba nigdy nie dadzą dokończyć. Usiadłem z powrotem na krzesło, ale i tak po chwili wszyscy się zeszli. Siedziałem w sali i myślałem o tym co się stało. Czy to prawda. Raczej.

|Oczami Nathalie|

Jestem trochę słaba, ale po huj zabierają mnie na jakieś badania? Kurwa, zaraz przypierdolę jednemu doktorkowi w ten jego móżdżek, bo mnie koleś do szału doprowadza. Ciągle pytania i pytania. Znalazł się detektyw.
D- A teraz powie nam pani jak to się stało.- Powiedział swoim głosem. Blee..
N- A huj pana to obchodzi. Ja chcę być jechać do przyjaciół, a nie się spowiadać. Od spowiedzi jest ksiądz.- Odchrząkłam wkurzona.
D- Nie takimi słowami panno.- Odpowiedział.
N- Pan jest moim ojcem? NIE. Więc do widzenia.- Odpowiedziałam wstałam na swoich siłach, lecz po chwili spadłam.
D- Proszę mi powiedzieć i panią zawieziemy do sali.- Odchrząknął. On mi normalnie działa na nerwy. Chce mnie wykończyć i tyle. Opowiedziałam wszystko, aż doktorkowi spadły okulary.
N- No to wszystko. Teraz proszę mnie zawieźć do przyjaciół.- Powiedziałam, a raczej lekko wykrzyczałam.
D- Dobrze.- Wyjąkał. Zawieźli mnie do sali. Na wstępie ogarnął mnie przypływ energii. Uhh.. Po moim ‘szybkim’ zapale dopiero załapałam, że mam złamaną nogę.
******
Wnieśli mnie na jakieś niewygodne łóżko. Kurwa, komfort mi się należy. Haha. Na wstępie przyjaciele zasypywali mnie tysiącami pytań, a rodzice jeszcze gorzej. Nie rozumiałam niczego. Naprawdę.
N- Ej! A może tak po kolei?- Spytałam. Na szczęście Justin o nic się nie pytał, bo chyba czytał mi w myślach. Nie no co ja gadam. Miałam chyba pranie mózgu. W 1oo%.
-Dobrze.- Odpowiedzieli wszyscy. Po godzinnym, a raczej 2-godzinnym opowiadaniu wszystko zostało wyjaśnione. Moi rodzice nie byli zadowoleni z mojego ‘wybryku’. W dupie z tym. Teraz liczę się ja, a raczej moje zdrowie. Ja na serio miałam jakieś pranie mózgu. Przez tego doktorka. To jego wina!

|8 dni później|

Leżę w tym szpitalu i chyba zaraz dostanę gorączki. Nie wytrzymam tu dłużej! Jeszcze na dodatek chcą mnie zatruć, jakimś ‘psim’ żarciem. To nawet jadalne nie jest. Chociaż Justin jest taki wyrozumiały i przynosi mi coś znośnego z kawiarenki. Podobno dzisiaj mają mnie wypisać, ale tylko pod względem jak wyniki badań będą się zgadzać, i jak będę OSTROŻNA. Yhyy.. Już im to nawet obiecuję. A co do Justina, odwiesił karierę i kontynuuję trasę, a ja razem z nim. Haha. Nie wiem czy wytrzymam. Haha.  Moja noga? Normalna, ponieważ okazało się, że to stłuczenie. Tak stłuczenie. To, to na pewno nie są lekarze. Justin poszedł do hotelu się przespać, bo chłopak tez musi żyć. Ale poszedł tylko po moich namówkach. Przez te 8 dni nic się nie działo. Można tak to ująć. Ciągle to samo, oprócz tego, że moi starzy musieli wyjechać. Oni chyba nie mają córki. Bynajmniej mnie za nią nie uważają. Nie to tata. Mama jest spoko. Leże tu i właśnie przyszła do mnie Caitlin. Przyniosła mi ubrania. Poleciałam do łazienki, z trochę obolałą noga i ubrałam się w TO. Cait powiedziała, że mnie wypiszą.
******
No więc, Cait i ja plotkujemy o czymś i nie wiem sama o czym. Taka jestem. W nagłej chwili wparował mój ‘ulubiony’ doktorek i dał mi wypis. Spakowałam się szybko i wyleciałam normalnie z tego pomieszczenia. Gdy wyszłyśmy na dwór poczułam powietrze. Czemu powietrze? Bo tam normalnie było coś innego. Co? Nie umiem tego wytłumaczyć. Skakałam z moją nogą jak szalona. Robiłam z siebie pośmiewisko. Justin pewnie nie wie, że dzisiaj mnie wypisują. Chcę mu zrobić niespodziankę. Dobrze, że nie mam gipsu. Justinowi ściągnęli wczoraj, jak był u mnie. W końcu miał dwie ręce całe. A tak w ogóle to już zapomniałam o Kacprze. Prawie. Czemu prawie? Bo właśnie o tym mówię.

|Oczami Justina, przed wyjściem od Nathalie|

Nie chce mi się spać. Mogłem zostać w szpitalu. Ale jednak jej uległem. Komu? Nel. Nie chce mi się spać. A tak w ogóle jest rano. 10:43. A jednak zasnąłem.
******
Obudziłem się nadal w moim pokoju. Sprawdziłem godzinę 15:12. Nawet nieźle pospałem. Ciekawe kiedy wypiszą Natt? Zastanawiam się. A tak w ogóle to który dzisiaj? 29 lipca. O kurwa. Niedługo jej urodziny. Co ja mam zrobić? Hmm.. Pomyślmy. Zapytam najlepiej Caitlin, Chrisa i mojej matki.

|Oczami Nathalie|

Jedziemy do domu. Sorki hotelu. Ciekawe czy Justin się zdziwi? Tak na serio to nie możemy dojechać, bo korki. Jednak raczej w końcu dojedziemy. A w słowie w końcu znaczy teraz. Nieźle no nie? Przed chwilą gadałam, że korki. No bo były, ale byliśmy blisko hotelu. W końcu. Wzięłam swoje rzeczy i razem z Cait wyszłyśmy z taksówki. Powolnym krokiem weszłam do hotelu, a potem do windy. Gdy dojechałam do naszego piętra, wyszłam. Podeszłam do drzwi i je lekko uchyliłam. Zobaczyłam Justina. Od razu przeszły mnie dreszcze, a on? Pewnie nie wiedział, że to ja, bo podszedł bliżej. Ale nagle gdy mnie zobaczył od razu zaświeciły mu się oczy. Haha, komicznie to wyglądało. Zaczął mnie całować. ZBOK.
N- Justin, a może byś tak zamknął drzwi?- Zapytałam jąkając się.
J- A już.- Powiedział i tylko trzasnął drzwiami.
N- A tak w ogóle to ja chce takie powitania codziennie.- Powiedziałam chytrze. Nic nie odpowiedział, tylko zaczął dalej całować. Jak ja dawno jego zapachu nie czułam i jego ust. Nie no naprawdę długo, może 5 godzin? Uzależniłam się od niego, jak jakiś ćpun od narkotyków.  Po 10 minutach przestał, a ja poleciałam się odświeżyć do łazienki. Wzięłam dłuuugą kąpiel i ubrałam to co wcześniej. Gdy wyszłam Justin siedział na laptopie. Ale zaraz. MOIM! Osz ty!
N- Ekhem.. Justin ty chyba pomyliłeś laptopy.- Powiedziałam i wystawiłam jęzor. ;P.
J- Co? Nie.- Odchrząknął stanowczo.
N- No to przykro mi królewiczu, ale teraz musi zasiąść królowa.- Odpowiedziałam i zabrałam mu mojego laptopa z przed nosa.
J- Ej... To nie fer!- Krzyknął. Ja odłożyłam swojego laptopa i miałam do niego zasiąść, ale ‘kochany’ Justinek zaczął mnie łaskotać.
N- A..t..o..za..co?- Wyjąkałam z piania.
J- Za to, że mi zabrałaś laptopa!- Odpowiedział i zacieszał mordę.
N- Ale..o..n..jest..mó..j. P..rz..e..st..a..ń..P..r..o..szę.- Nie wiem jakim cudem  to coś wyjąkałam.
J- Coś za coś.- Odchrząknął i zaczął mnie całować. Znowu. Jezu, co on jakiś jebnięty jest? Nie wiem.
N- Chyba będę musiała wyjechać, bo ty mnie zamęczysz.- Powiedziałam po skończonym pocałunku.
J- Nie.- Powiedział krótko.
N- A tak w ogóle do kiedy my tum zostajemy?- Zapytałam siedząc mu na kolanach.
J- Do wczoraj.- Odchrząknął.
N- Yyy.. Do wczoraj? Justin ty chyba dat nie znasz.- Powiedziałam.
J- No bo mieliśmy być do wczoraj, ale cię  nie wypisali i wyjeżdżamy dzisiaj.- Powiedział z chytrym uśmieszkiem podnosząc przy tym brwi. ^^. Nie no ja z niego nie mogę.
N- No dobra, czyli jak dzisiaj to o której?- Tym razem jakoś wolno to powiedziałam.
J- Za godzinę.- Odpowiedział.
N- Żecokurwajapierdoledohuja. Justin. Muszę się pakować puszczaj.- I zeszłam z jego kolan i w pośpiechu wrzucałam wszystko do torby. W miarę szybko się spakowałam. W zapale poleciałam do łazienki i się przebrałam w TO. Nie mogę nosić narazie butów na obcasie, bo mam stłuczoną nogę. Gdy wyszłam Justin ubrany był tak jak w teledysku U Smile, ubranie jak był w tym korytarzu czy gdzie to było, o na schodach. (chyba widzieliście?, jak nie to link na dole ;D).
N- A ty już spakowany?- Zapytałam.
J- No tak.- Odchrząknął.
******
Siedzimy w czwórkę w limuzynie i zapierdalamy na lotnisko. Mama JB siedzi z przodu, a Usher i Scooter pojechali osobno. Po 5 minutach dojechaliśmy. Mieliśmy odprawę i zaraz po tym wsiedliśmy do samolotu. Usiadłam na wyznaczonym miejscu. Siedzieliśmy tak samo jak wtedy, czyli Christian i Caitlin za nami, Pattie i Usher przed nami, a Scooter jeszcze przed. Ni e dane mi było pogadanie z moim chłopakiem bo zasnęłam. Tak po prostu.
__________________________________
Heyy tu Bieberkowaa <3!

Rozdział, cóż nudny, ale nie mam tak zwanej weny.. ;( Ale na marginesie nawet mi się podoba.

Teledysk U Smile: KLIK <3 Normalnie go kocham..I Justina też Haha ;P.

Następny : 07.10.2010.

Do następnego! <3

PS Podoba się tło?