wtorek, 7 września 2010
[017] Tak wyjeżdżam...
******
Poczłapałam do łazienki, zrobiłam poranne czynności i ubrałam się w TO [tak wiem na czarno, ale lubię ten kolor]. Gdy wyszłam Justin miał już na sobie ubrania. Podszedł do mnie.
J- Ślicznie wyglądasz.- Powiedział i objął mnie w pasie. Znowu wpatrzyłam się w jego piękne czekoladowe oczy.
N- Ty też Justin.- wyjąkałam I cały czas się lampiłam w jego tęczówki. łał jak ja słodzę. Haha.
J- Zaraz musimy iść.- Odpowiedział i mnie pocałował. Teraz tak namiętnie. Haha. Jezu na słodzenie mnie naszło. Zresztą. Podobało mi się to. Nasz pocałunek musiał przerwać ''chłopiec'' z ADHD, tak Christian. Zabiję go przerywa mi to co lubię.
Ch- Sory, że się wtrącam, ale ''papużki nierozłączki'' na kolację!- Wykrzyczał, a ja zaczęłam się łachać, zresztą Justin też.
N- Kolację?? Haha. Chyba śniadanie.- Odchrząkłam śmiejąc się.
Ch- A no tak śniadanie. Chodźcie.- Powiedział i się uśmiechnął, wystawiając `aparacik`. Heh. Powiedział to i poszliśmy, na śniadanie były tosty. Pewnie nic innego głąb nie umiał zrobić. Jak schodziliśmy potknęłam się i złapał mnie mój Anioł.
N- Aaa gdzie Caitlin?- Zapytałam.
Ch- Śpi jeszcze.- Odchrząknął.
N- Ja idę ją obudzić. Okey?- Powiedziałam i poszłam ją budzić.
J i Ch- Oki.- Powiedzieli równo, a ja się zaczęłam łachać. Polazłam po ok 2 minutach, chociaż moje napady trwają około 10 minut, ale to szczegół.
Oczami Justina
Jak ja się cieszę, że ją mam. Nie pozwolę jej stracić. NIGDY! Kocham ją i zawsze będę ją kochał. Nie wiem czy nawet byłbym w stanie to zrobić.
Ch- Stary ty na serio chodzisz z Nel?- Zapytał Chris.
J- No a nie, wiesz? Jasne, że na serio. Ty to chyba naprawdę nie masz mózgu.- Powiedziałem.
Ch- Może i nie mam, ale to moja sprawa. Ale tylko spróbuj ją skrzywdzić to będziesz miał do czynienia ZE MNĄ.- łał. Co on się o nią tak martwi.
J- Kurwa, ja ją kocham nie rozumiesz? Nigdy jej nie zdradzę, ani nie pozwolę.- Odchrząkłem. Gadaliśmy z 5 minut i przyszły dziewczyny. Podszedłem od razu do Natt i ją pocałowałem. Ona jest jak moje powietrze bez którego nie mogę oddychać.
N- Justinku drogi, coś ty taki ''napalony''?- Zapytała i zaczęła się łachać. Jeszcze podkreśliła ''napalony''. Nie wiedziałem co odpowiedzieć. O mam!
J- Po prostu nie chcę cię stracić. I tyle!- odpowiedziałem. Nie no ja to mam odpowiedzi.
N- Ok, ale teraz bierz się za śniadanie, bo zaraz nie będzie.- Wysepleniła, bo żarła już tosta. Zjadłem i zaniosłem naczynia do zmywarki. Zadzwonił do mnie Usher.
/rozmowa telefoniczna/
U- Cześć młody!
J- Siema Usher!
U- No słuchaj bo ty musisz...- Mówił z przerażeniem? Tak z przerażeniem.
J- No mów, bo czekają na mnie.- Odpowiedziałem. Słabo było go słychać więc włączyłem na głośnik. Chyba nikt mnie nie usłyszy.
U- No bo ty musisz wyjechać na TYDZIEŃ do Los Angeles, na koncert, wywiad i sesje. Może się przedłużyć.- Odpowiedział. Wkurwiłem się.
J- Że co kurwa?- Jezu poniosło mnie. W dupie.
U- No to co usłyszałeś, wyjeżdżasz dzisiaj o 20:35. Idź się pakuj.- Odchrząknął.
J- Ale nie zostawię tu przyjaciół, i najważniejszej osoby w moim życiu Nel.- Odpowiedziałem, ale on pewnie nie wiedział o kogo chodzi.
U- Kogo? Jakiej Nel?- Pytał.
J- Mojej dziewczyny- Wypowiedziałem. Starałem się bez nerwów, lecz mi to nie wychodziło. Lepiej wyłączę głośnik. I wyłączyłem.
U- Słuchaj zapytam się czy może lecieć z tobą. Okey?- Zapytał.
J- Dobra. Pa- Nie mogłem opanować nerwów.
/koniec/
Okazało się, że wszystko najważniejsze słyszała Natt. Jezu co ja jej powiem. A przecież tak! Ona może będzie mogła lecieć ze mną.
N- Ty wyjeżdżasz?- Mówiła smutno. W tej samej chwili przyszedł sms od Ushera.
`Możesz ją ze sobą zabrać. Narka`
Wydaje się niemiły, ale stara się o mnie i o moją karierę. Tak naprawdę jest na luzie.
J- Tak wyjeżdżam, alee...- Mówiłem uśmiechnięty, a ta dalej smutna.
N- Ale co? Musimy się rozstać?- I w jej oczach pojawiły śię łzy.
J- Nie, ale mogę cię wziąć ze sobą.- Odpowiedziałem. Ta rzuciła mi się na szyję.
Oczami Natt:
Nie wierzę mogę lecieć z nim! Jupi. Rzuciłam się mu na szyję i po chwili zeszłam i zaczęłam go całować. Odwzajemniał to. Poi skończeniu zapytałam:
N- O której wylatujemy? Jutro?- ;D
J- Nie, dzisiaj o 20:35.- Odpowiedział. A zakończenie roku?
N- Skarbie, ale jutro jest zakończenie roku szkolnego.- Odpowiedziałam.
J- Caitlin odbierze za ciebie świadectwo. A teraz muszę lecieć szykować się.- Na koniec całowaliśmy się z 1q0 minut. Pożegnałam się i poszłam pakować. Była 16:12. Zauważyłam, że nie ma już Chrisa i Cait. Znalazłam karteczkę:
`Wyszliśmy, nie będziemy wam przeszkadzać. Pa.`
__________________________________
Hej tu Bieberkowaa ;*!
Sorki, że tak długo, ale miałam pierdolnietą pracę domową i w ogóle LEKCJE. Aż osiem.
Następny, jak się wyrobię to jutro.
Do następnego <3.
Subskrybuj:
Posty (Atom)