Wchodziliśmy do samolotu, zajęłam swoje miejsce. Siedziałam od okna, potem moja mama, a przed nami tata. Bałam się latać samolotem, i nagle z głośników wydobył się 'słodki' [pewnie z przymusu] głos stewardessy:
`Wszystkich pasażerów lotu proszę, o zapięcie pasów.`
Zapięłam pasy. Strasznie trzęsły mi się łapy, pewnie ze strachu. Wystartowaliśmy po ok. 5 minutach. Po 10 minutach lotu spytałam stewardessy czy można korzystać z laptopa. Odpowiedziała, że tak, więc włączyłam moje cudeńko i weszłam na NK i TT. Na twitterze dodałam wpis:
`Żegnam! Będę tęsknić, najbardziej za tobą Emm.. ;'(`
Dodałam i wyłączyłam laptopa, bo nie było nic ciekawego. Wyciągnęłam moje mp3 i zaczęłam słuchać muzyki. Posłuchałam kilka piosenek, i nawet nie wiem kiedy zasnęłam.
*****
M- Córciu wstawaj!. Za chwilę lądujemy.- powiedziała dość głośno moja rodzicielka. ;P
Natt- Już wstaję!- Odpowiedziałam od niechcenia. W tym samym czasie dobiegł głos z głośników:
`Proszę o zapięcie pasów, za chwilę lądujemy`
Zapięłam pasy i za chwilkę wylądowaliśmy. Tata zamówił taksówkę i po chwili wysiedliśmy z samolotu. Przyjechała taksówka, pownosiliśmy wszystkie nasze bagaże do bagażnika, i ruszyliśmy w stronę nowego 'domu'. Dojechaliśmy do niego po około 40 minutach, bo lotnisko było dość daleko, i jeszcze pojebane korki.
*****
Właśnie stoję przed domem, jest 10:34 [tam jest inna strefa czasowa] i szczęka mi opada ze zdziwienia mniej więcej tak: ;O. Ze szczęścia prawie się popłakałam i od razu pobiegłam uściskać rodziców. Prawie ich udusiłam, ale to szczegół haha. Wbiegłam do domu i się zgubiłam.[ Był taki duży ;D]. Usiadłam na kanapie, chyba był to salon, albo dwa bo taki wielkiii. Poczekałam na rodziców. Gdy weszli, spytałam gdzie jest mój pokój. Mama wszystko mi opowiedziała:
M- Córciu, więc tak: Kuchnia, łazienka i salon są na dole. Na górze jest Pokój gościnny, Twój pokój, Biuro taty, i sypialnia.[oczywiście moich rodziców].
Natt- Więc mój pokój jest drugi, tak?- Powiedziałam szybko.
T- Takk.- Odpowiedział. Ja szybko poleciałam na górę i prawie spadłam ze schodów, ze szczęścia. Znalazłam drugie drzwi. Weszłam i nie wierzyłam własnym oczom, to nie był pokój, to było jak jakiś mały apartament. Posiadałam oczywiście pokój, łazienkę i garderobę wielkości mojego dawnego pokoju, a był w miarę duży.
*****
Właśnie kończę się rozpakowywać. Mama woła mnie na obiad. Poczłapałam na dół i spojrzałam na zegarek, buła już 14:13. Zjadłam obiad i poleciałam zadzwonić do Milki. Rozmawiałyśmy chyba ze 2 godziny. Opowiadałam jaki ten dom jest świetny itp. Niestety musiała kończyć, bo miała jechać do lekarza, bo się przeziębiła fajtłapa ;P. Poszłam do pokoju usiadłam na laptopa i o 19 poszłam zjeść kolację.
*****
Siedzę z rodzicami przy stole i wpierdzielam naleśniki z dżemem. Mniamm. A i co minutę dziękuję, że mam tak duży pokój i że się przeprowadziliśmy [nie wierzę, przecież zostawiłam przyjaciół, a teraz dziękuje, że się przeprowadziłam]. Heh jestem jak to wszyscy mówią 'szalona'. Mama powiedziała, że kupiła mi dzisiaj wszystkie podręczniki i jutro już idę do budyy. No właśnie co za dużo to nie zdrowo. Poczłapałam tylko zrobić wieczorną toaletę, ubrałam się jak zwykle w TO i położyłam się spać. Przed tym tylko nastawiłam budzik na 7:30 (dop. aut. tam lekcje zaczynają się o 9:00).
___________________
Witajcie tu Bieberkowaa..
W środę już szkoła, ja chcę wakacje!!! ;(
Następny chyba jutro, albo pojutrze. Zobaczę co z czytelnikami bo jakoś ich tu chyba nie ma. Tylko paru. Proszę zapraszajcie różne osóbki, żeby czytały. Proszę! I dziękuję, że ktoś to w ogóle czyta ;*.
Do następnego !! <3