czwartek, 16 września 2010

[025]Uwierz mi, że ja też

`Wrócił z wodą i tabletką. Od razu ją wzięłam. Po pół godziny ból ustał.`

******
Justin cały czas przy mnie siedział. Nie wiem czemu, nic się do siebie nie odzywaliśmy. Dobrze że jutro wyjeżdżamy. Amen. Po chwili Justin musiał gdzieś wyjść. Powiedziałam krótkie `ok`. Słyszałam tylko urywki rozmowy: `Że co kurwa`, `Ja pierdole`, `Nie` itp. To ostatnie to wykrzyczał. Wrócił ze smutną miną i musiałam się spytać co jest, bo nie wytrzymam.
N- Justin coś się stało?- Zapytałam i objęłam go.
J- Nie nic.- Odpowiedział wkurwiony. Co ja mu zrobiłam? Zresztą huj.
N- Skarbie, znam cię na tyle DOBRZE, że wiem, że coś jest nie tak.- Odchrząkłam podkreślając ''DOBRZE''. O! I już mówię do niego `skarbie`. Haha. Chyba się zmieniam.
J- No bo zadzwonił do mnie Usher i powiedział, że wyjeżdżam w trasę po USA.- Powiedział już smutny. Zaczął chodzić niecierpliwie po pokoju.
N- Justin, zrozum twoja kariera się rozwija, jedź.- Powiedziałam smutno.
J- Ale ja nie chcę cię zostawić.- Odchrząknął.
N- Uwierz mi, że ja też, ale kariera jest ważniejsza niż jakaś dziewczyna, która zawróciła ci w głowie.- Wyjąkałam, po czym wybuchłam płaczem. Nie no twarda jestem no nie? Naprawdę.
J- Nel, nie płacz proszę.I ty nie jesteś jakąś pierwszą lepszą tylko JEDYNĄ.- Powiedział po czym spłynęła mu łza po policzku.
N- Nie wiem..- Wyjąkałam znów.
J- Czekaj, zapomniałem! Usher gadał, że mogę zabrać ze sobą trzy osoby.- On chyba też ma sklerozę. Od razu przestałam płakać. Uśmiechnęłam się.
N- Aha.- I tak pewnie nie weźmie mnie. Nie no jaka ja pusta! Przecież jestem jego dziewczyną.
J- Pojedziesz ze mną? Weźmiemy jeszcze Chrisa i Caitlin.- Powiedział radośnie.
N- Ok, tylko jest jedna sprawa. Moi starzy. A tak w ogóle kiedy wyjeżdżamy?- Zapytałam i wystawiłam jęzor.
J- Zobaczysz załatwię to, ma się dar przekonywania. Haha. Wyjeżdżamy za tydzień.- Co? Tak szybko? Ja pierdole. Muszę go namówić żebyśmy dzisiaj wyjechali.
N- Justin? A możemy lecieć już dzisiaj? Proszę.- I wystawiłam szczerby wraz z oczami szczeniaka. Urocze no nie? Haha. Żart.
J- Jak chcesz. Pakuj się.- Powiedział i znowu gdzieś polazł. Kurwa, gdzie on tak łazi? Pierdolę to.

******

Właśnie kończę się pakować. Zajęło mi to około dwóch godzin, a tego nadal nie ma. Poczłapałam się kąpać. Wzięłam kąpiel i ubrałam się w TO. Już na lot. Jest 18:34. W końcu przyszedł Justin.
N- Gdzie byłeś?- Spytałam.
J- Powiedzieć mamie i Usherowi,że dzisiaj wyjeżdżamy.- Odchrząknął i wystawił zęby.
N- Hmm... Tak długo? Justin nie był cię z dobre trzy godziny.- Powiedziałam.
J- Bo jeszcze musiałem porozmawiać z Usherem.- Ładne mi bzdury. Dobra stawiam na kłamstwo.
N- Aha. Ok. A teraz się pakuj bo niedługo wyjeżdżamy. Za pół godziny będzie już limuzyna.- Powiedziałam. A, sorki zapomniałam powiedzieć, że wylatujemy o 19:30.
J- Za ile? Pomożesz mi się pakować?- Zapytał, a ja tylko przewróciłam oczami i mu pomogłam.

******

Jesteśmy na lotnisku i czekamy na odprawę. Jest! W końcu. Przeszliśmy całą odprawę i Justina zaatakowały nie kto inny jak fanki. W pewnym momencie podszedł ktoś do niego. Kto to był? Co Villegaska? Poszła i go przytuliła. Zaczęła go całować? Nie tego już za wiele. Chciało mi się płakać, a znając mnie już się poryczałam. Zaczęłam biec w stronę samolotu. Justin biegł za mną. Nie zwracałam na to uwagi. Makijaż cały mi się rozmazał. Huj, z tym.Nie chcę znać Justina. Może i ona go specjalnie pocałowała, ale ważne że on to ODWZAJEMNIŁ. Koniec z nami. A wiecie, że nie dam rady mu tego powiedzieć? Napiszę sms'a. W samolocie. Wleciałam jak burza do samolotu, a potem od razu do łazienki. Gdy wyszłam zajęłam miejsce, byle nie obok Justina. A gdzie jego matka i Usher? A w ogóle co mnie to obchodzi? No właśnie. Zaczęłam pisać sms'a. Napisałam tylko krótki.

`Justin, koniec z nami. Żegnaj.`

Koniec. Znowu zaczęłam ryczeć. Kurwa, po co ja poprawiałam makijaż? Zmazałam go tylko chusteczką i zaczął się lot. Najgorszy lot w moim życiu. Nie dość to, że boję się latać samolotem, to jeszcze kłótnia z Justinem. Zasnęłam.

******

Właśnie dolecieliśmy. Nie mam zamiaru jechać z Bieberem. Złapałam taksówkę i zaczęłam podążać w stronę domu. Boże, proszę niech zastanę mamę. Dojechałam. Modliłam się, aby była. Moje życzenie się spełniło. Kocham ją. Weszłam do domu, a matka już zaczęła się wypytywać `jak było`? Od razu się popłakałam. Spytała co mi się stało. Opowiedziałam jej całą historię co do szczegółu.
N- ...A najgorsze jest to, że nawet nie przeprosił.- I łkałam.
M- Kochanie, w związku są wzrosty i upadki.- Opowiedziała, ona zawsze potrafiła mi pomóc, ale Justinowi tego NIE WYBACZĘ.
_________________________________________

Ja pierdole, ludzie jakie chamstwo. Ta s*ka Villegaska, będzie śpiewała przed koncertami Justina i uwaga MA ZAMIAR GO W SOBIE ROZKOCHAĆ. Ja się chyba popłaczę.

Przepraszam, że dzisiaj ale wczoraj nie wyrabiałam.

Następny będzie jutro.

Do następnego! <3