środa, 17 listopada 2010

Oficjalnie :(

Więc ogłaszam, że oficjalnie kończę pisać tego bloga.Nie mam pomysłów i nie wiem co zrobić. Dziękuję wszystkim za czytanie tego opowiadania. Wiele dla mnie znaczyło. Z początku pisałam, jak jakiś pokemon co przerodziło się w coś lepszego.A tymczasem zapraszam na drugiego: http://the-love-story-nathalie-and-justin.blogspot.com/ Co prawda nie usunę tego bloga, niech zostanie, a tak w ogóle to nie mam serca. Może kiedyś jeszcze tu wejdę i przeczytam. Bayyy ;* Kocham was ! Do nigdy !

czwartek, 11 listopada 2010

Ogłoszenie.

No więc nie wiem, co mam zrobić z tym opowiadaniem. Nie mam na nie pomysłu. Wcale. Myślę cały czas i nic.  Kompletna PUSTKA. Może byście mi coś doradzili? Nie wiem. Zobaczymy. A i dziękuję za 12 komentarzy. See You! Do kiedyś! ;)

piątek, 29 października 2010

[038] Ty to masz pomysły.


`Objął mnie, pocałował w włosy i chyba zasnął tak jak ja.`

Wstałam z okropnym bólem głowy. Gdzie się ruszyłam tam czułam ból. No to nieźle- Pomyślałam. Leniwie się obróciłam i spojrzałam na Justina. Spał. Powoli podeszłam do lustra się przejrzeć i się przestraszyłam. Wyglądałam jak siedem nieszczęść. Włosy powywijane  we wszystkie strony, tusz rozmazany. Jednym słowem masakra. Spojrzałam na zegarek 13:34. No to sobie pospałam. Nie czekając wyjęłam turkusową bokserkę, dżinsowe spodenki i postanowiłam się wykąpać. Po skończonej czynności wysuszyłam włosy i je polokowałam. Gdy wychodziłam z łazienki była już 14:10. Obudzę śpiocha.
N- Justin wstawaj!- Krzyknęłam.
J- Co się dzieje!- Odwrzeszczał przestraszony.
N- Nic. Po prostu wstawaj, późno już.- Odpowiedziałam chichotając pod nosem.
J- Jeszcze chwilka.- Odchrząknął upadając ponownie na poduszkę. Co to to nie. Schyliłam się i go pocałowałam. Od razu wstał. Haha.- Idę się ubrać.- Odchrząknął zachrypnięty idąc do łazienki. A ja, że nadal mnie głowa bolała wzięłam leki. Chwilę potem siedziałam już przed telewizorem oglądając jakiś serial. Justin wyszedł po 10 minutach. Podszedł do mnie i usiadł obok.- Kochanie, masz coś na ból głowy?- Spytał.
N- Są w mojej torbie. Wyjmij.- Powiedziałam. Mi nawet się dupy nie chciało się ruszyć. Poszedł i je wyjął. Wrócił po chwili i oglądaliśmy denne seriale. Skończyliśmy po 16, ponieważ do pokoju wparował pan wielki mądrala Christian.- Czego?- Spytałam.
Ch- Idziecie z nami na plażę?- Odpowiedział jak gdyby nigdy nic.
N- Ja mogę iść.- Odchrząkłam. Przyda mi się trochę świeżego powietrza. Justin pokiwał tylko głową na tak i poszedł się przebrać.- A ty nie idziesz się przebrać?- Dodałam.
Ch- Ja już jestem gotowy.- Odpowiedział i usiadł koło mnie. Przełączył kanał na Vivę i zaczął się wygłupiać.
N- Ty to masz pomysły.- Powiedziałam śmiejąc się. Po obejrzeniu tej łamagi, sama zaczęłam robić to samo. Pewnie wyglądałam jak idiotka, ale huj z tym. Tańczyliśmy dopóki nie przyszedł Justin. Od razu poleciałam do łazienki się przebrać. Wybrałam TE ubrania. Wyszłam i w czwórkę wyszliśmy na plażę. Dobrze, że jest blisko.  Gdy doszliśmy, nie miałam zamiaru się kąpać. Głowa mnie już w prawdzie nie bolała, i było gorącą, ale nie mam ochoty. Rozłożyłam ręcznik i się opalałam. Była godzina 16:57, a tu tak ciepło. Gadałam z Caitlin o różnych rzeczach i okazało się, że ten David mieszka w Atlancie. Haha.
N- Widzisz Cait `niedaleko pada jabłko od jabłoni`.- Powiedziałam i się uśmiechnęłam. Ta odwzajemniła gest i się zarumieniła. Natomiast dwa bałwany chlapały się w wodzie. Jak oni tak mogą. Zrobiło mi się gorąco, więc wyjęłam moją wodę z nadzieją, że będzie zimna. Czego ja się spodziewałam. Była lekko ciepła, ale cóż wypije się. W piętnaście sekund wypiłam ją do końca. Uff.. Ulga. Ale nadal mi gorąco. Do wody nie pójdę. O nie... 
                         *
Około 18 postanowiliśmy się zbierać, bo już późno. No może nie tak późno, ale nie chce nam się już siedzieć. Lenie z nas. Złożyliśmy wszystkie potrzebne rzeczy i ruszyliśmy w stronę hotelu. Gdy doszliśmy wszyscy rozeszli się w swoje strony. Gdy weszliśmy do pokoju zastanawiałam się nad jedną rzeczą.
N- Skarbie, kiedy wyjeżdżamy?- Spytałam kładąc rzeczy na łóżku.
J- Jutro, a co?- Zapytał i się wyszczerzył.
N- No bo zastanawiam się po co kupiłeś tutaj domek, jak przecież jutro wylatujemy.- Odpowiedziałam zdziwiona.
J- Lubię tu przebywać i kupiłem go dla nas,  bo jeszcze wiele razy tu przylecimy.- Odchrząknął. Fajna odpowiedź. Nudziłam się i nie miałam co robić, więc postanowiłam zadzwonić do Emily. Odkąd pamiętam, to nie dzwoniłam do niej od tygodnia? Zabije mnie przez telefon. Ale raz kozie śmierć. Odebrała po trzech sygnałach. Rozmawiałyśmy przez dobrą godzinę, a ona powiedziała mi, że wysłała mi prezent urodzinowy przez pocztę. Kurwa, a ja jeszcze nie wiem kiedy będę w Atlancie. Cóż, pożyjemy zobaczymy. Gdy skończyłam, Justin zszedł ze swojego komputera i podszedł do mnie. Zaczął mnie całować. 
N- Nienasycone dziecko.- Powiedziałam po skończeniu tej 'czynności'. Dochodziła 20. Dopiero 20. Wyspałam się i co teraz będę robić? Nie wiem. Pewnie to co zwykle, czyli usiądę przed TV i będę oglądać.- Justin może obejrzymy dzisiaj jakąś komedię z Chrisem i Caitlin?- Zapytałam.
J- Okey, ale...- Ciągnął.- Ale w naszym domku.- Dokończył i zrobił oczy kota ze Shreka. Zaczęłam się brechtać. 
N- Dobra.- Odchrząkłam.- Idę po nich.- Dodałam i poszłam. Gdy weszłam do pokoju rodzeństwo siedziało przed telewizorem. Nie no mania. - No więc słuchajcie, dzisiaj robimy noc filmową w naszym domku. W sensie moim  i Justina.- Powiedziałam, a oni momentalnie zerwali się z łóżek i wybiegli z pokoju. Haha. Nie czekając ruszyłam w stronę pokoju. Wbiegłam, a oni już tam byli.- To jak gotowi?- Zapytałam.
- Tak.- Odpowiedzieli równo.
J- To idziemy.- Powiedział Justin i wyszliśmy. Na miejsce dotarliśmy w miarę szybko. Justin szukał kluczy po kieszeniach.
N- Justin tylko powiedz, że wziąłeś klucze.- Wyjąkałam.
J- Mam!- Krzyknął uradowany skacząc jak dziecko. Po uspokojeniu otworzył drzwi i weszliśmy do środka. Dom był w miarę duży. Jak na plaży. Posiadał łazienkę, sypialnię, kuchnię i salon. Poszliśmy do tego ostatniego, a JB wyjął koce i śpiwory. Po minucie siedzieliśmy i oglądaliśmy komedię. Było naprawdę śmiesznie. Mnie już bolał brzuch, ale nie tylko od filmu, od Christiana, który naśladował postacie. Komicznie to wyglądało. Gdy film się skończył wtuliłam się w Justina, pocałowałam go i zasnęłam.
_______________________________________

Przepraszam, że taki krótki, ale nie potrafię nic napisać. Dosłownie nic.

Będę prowadzić tego bloga, ale rozdziały będą trochę krótsze. Może nie takie jak ten, ale będą krótsze.

Nienawidzę tego rozdziału z całego serca. Nie mogę zebrać odpowiedniego słownictwa, i w ogóle miesza mi się. ;(

Następny wkrótce ; >.

Peace & Love ♥

Bieberkowaa! ♥

niedziela, 24 października 2010

[037] Nie nie mogę, to za dużo. Przepraszam Justin.

`Justin mnie objął z tyłu i zasnęłam.`

Rano wstałam odziwo wyspana. Niechętnie spojrzałam na zegarek. Wskazywał godzinę 11:34. No to się nie dziwię, czemu jestem wyspana- Pomyślałam. Wszystkich wcięło. Cóż, już się przyzwyczaiłam. Normalka. Usiadłam i się przeciągnęłam, a potem postanowiłam się wykąpać. Wybrałam TEN zestaw ubrań i poleciałam do łazienki. Wzięłam długą kąpiel i zadowolona wyszłam z łazienki. Postanowiłam coś pooglądać. Chwilę przed tym zrobiłam sobie kanapki i rzuciłam się na kanapę. Pierwsze co włączyłam to MTV. Leciał jakiś fajny program, więc postanowiłam go obejrzeć. Przed telewizorem spędziłam z 3 godziny i zastanawiałam się co mogę dalej zrobić. Ale czemu wszystkich nie ma? Przecież Justin ma wakacje? Huj z tym. Pójdę nad basen. W pośpiechu przebrałam się w czarny kostium, a ubrania pozostały takie same, zabrałam klucze, telefon i poszłam. Torebki nie brałam bo po co? I tak basen jest na dole. Czym prędzej doczołgałam się do windy i zjechałam na dół. Wyszłam tylnymi drzwiami i od razu podeszłam do leżaka. Słońce grzało więc się poopalam. Ułożyłam się wygodnie na leżaku i poleżałam tam z 15 minut, gdy nagle dostałam sms’a. Spojrzałam na wyświetlacz `Caitlin`. No, chociaż jedna porządna. Napisała:

`Gdzie jesteś? ;)` . Od razu jej odpisałam.

`Nad basenem. Przyjdź do mnie bo umrę. Czekam. ;* <3` I czekałam. Przyszła po 5 minutach.

N- Szybka jesteś.- Powiedziałam i spojrzałam w jej stronę.
C- Ma się to coś.- Odrzekła i usiadła obok mnie.
N- I jak tam.. Jak on miał..O! David?- Spytałam i wystawiłam jęzor.
C- A dobrze. Mam się dzisiaj z nim spotkać.- Odpowiedziała zadowolona.
N- Ooo.. Życzę szczęścia.- Odchrząkłam.- A teraz do basenu!- Dodałam krzycząc. Nie zastanawiając się wskoczyłam wylewając przy tym wodę. Caitlin zrobiła dokładnie tak samo. Pływałyśmy z półtora godziny, kiedy usłyszałam dźwięk mojej komórki. Wynurzyłam się z wody i  poszłam w stronę stolika. Był to sms od Justina. Krótki.

`O 17 na plaży. Ubierz się ładnie. Kocham Cię. ♥ PS Caitlin cię zaprowadzi`.


To się postarał tylko co chciał? Nie wiem. Powiedziałam Caitlin, że muszę się zbierać bo dochodziła 16, a o tej 17 ma coś być. W pośpiechu dojechałam na górę i najpierw postanowiłam umyć włosy. Gdy to zrobiłam przewróciłam moje 2 walizki do góry nogami, z byle powodu. Ostatecznie wybrałam TEN zestaw i zabrałam go do łazienki. Wzięłam kąpiel i się ubrałam. Potem wysuszyłam włosy i usta musnęłam błyszczykiem. Dochodziła 16:50. Miałam iść z przyjaciółką, więc pójdę po nią. Zapukałam do drzwi i usłyszałam ciche `Proszę`. Posłusznie weszłam, a Caitlin była już wyszykowana.
N- Jezu co ciebie też na odstrojenie wzięło?- Zapytałam.
C- A tak.- Odchrząkła.- Chodź idziemy.- Dodała po chwili i wyszłyśmy. W trakcie pisała jakiegoś sms’a. Ja tam szczególnej uwagi na to nie zwracałam. Doprowadziła mnie gdzieś na plażę. No tak to było umówione miejsce. Podeszliśmy bliżej i nagle wszyscy wyskoczyli i krzyknęli `Niespodzianka`. Przestraszyłam się. Ale dla kogo to. Justin podszedł do mnie, a ja już zadałam mu pytanie.
N- No kochanie, czyje to urodziny, że nawet prezentu nie zdążyłam kupić?- Spytałam lekko podenerwowana.
J- Skarbie twoje!- Krzyknął. Co? Moje? Który dzisiaj? A tak 6 sierpnia. No właśnie mam urodziny.- Wszystkiego najlepszego!- Dodał i zaczął mnie zachłannie całować. Nie zaprzeczałam. Potem poszliśmy do wielkiego tortu, żebym zdmuchnęła te ukochane 16 świeczek. Z zacieszem pomyślałam sobie życzenie, abym już na zawsze została z Justinem. Myślę, że było dobre. Haha. Potem według przyjaciół nadszedł czas na prezenty. Najpierw podeszli do mnie koledzy ze szkoły, i nie wiem skąd oni się wzięli, potem przyjaciele. No więc szanowny Christian kupił mi  bransoletkę, a Caitlin TEN pierścionek i do tego TE kolczyki. Ucałowałam cmok, cmok i podeszli do mnie rodzice? O kurwa, skąd oni się tu wzięli? Ogarnęło mnie ogromne zdziwienie.
M- Wszystkiego najlepszego córciu!- Krzyknęła mama.
T- Sto lat córeczko. A teraz spójrz się za siebie.- Powiedział, a ja posłusznie spojrzałam w wyznaczoną stronę.
N- Iiiip!- Wykrzyczałam jak totalny plastik. Ale cóż, jakbyście zareagowali jakby za wami dosłownie parę metrów stał Range Rover czerwony? Podskakiwałam i wywijałam tak, że wszyscy się na mnie patrzyli. Moja sprawa. Od razu przytuliłam obojga rodziców tak, że omal ich nie udusiłam. Potem podeszła do mnie mama Justina, co też było zaskoczeniem. Podarowała mi coś  TAKIEGO, ze zmieniającymi się zdjęciami moimi i Justina. Razem. Skąd ona je wzięła? Oto jest pytanie.
P- Wszystkiego Najlepszego!- Powiedziała.- No to my się zbieramy a wy się bawcie.- Dodała i poszła gdzieś z moimi rodzicami. To zostaliśmy sami. Impreza się zaczyna. Nawet nie zdążyłam zobaczyć jak to wszystko wygląda. No więc był piękny zachód słońce, ozdoby nie da się tego opisać. Nagle po raz drugi podszedł do mnie Justin i zaczął gadać.
J- No, a teraz czas na mój prezent.- Odrzekł.- Zamknij oczy.- Powiedział i zasłoniłam czy. Zaczął mnie gdzieś prowadzić, ale nie daleko.- Już.- Dokończył , a ja znowu je otworzyłam. Ujrzałam piękny domek plażowy, nie za duży, nie za mały, miał liliowe ściany i schody na górę.
N- To gdzie jest ten prezent?- Spytałam.
J- No to.- Odchrząknął i wskazał palcem na ten dom.
N- Ja pierdole, że co?- Wyjąkałam.- Ja nie mogę tego przyjąć.
J- Skarbie, możesz.-Dodał.
N- Nie nie mogę, to za dużo. Przepraszam Justin.- Powiedziałam.
J- Ale ja chcę.- Wyjąkał i spojrzał mi w oczy.- A co jak powiem, że będzie nasz?
N- Nie wiem. Justin..- Chciałam ciągnąć monolog, ale zaczął mnie znowu całować. I tym mnie przekonał.- No dobrze.- Już wypowiedziałam, bo i tak bym nic nie zdziałała.- Dobra, już starczy głupolu. Idziemy się bawić?- Spytałam.
J- Oczywiście.- Dodał i poszliśmy. Ja tam od razu do Caitlin na parkiet i tany tany. Haha. I tak po chwili doszli do nas chłopacy. Znaczy David i Justin. Dobrze gadała, że ma się z nim spotkać. Tańczyliśmy może z 5 piosenek.
N- Justin, a gdzie jest Chrisiak?- Spytałam zsapana.
J- Wyrwał jakąś laskę.- Odchrząknął i dalej tańczyliśmy. Potem postanowiłam odpocząć, a Cait także. Postanowiłyśmy coś wypić. Bo co będziemy na sucho? Wypiłam z 4 kieliszki i byłam już półprzytomna, tak jak przyjaciółka. Gdy odeszliśmy od stolika, znowu z zapałem polecieliśmy do chłopaków. Odziwo oni też byli podpici. Zaczęliśmy tańczyć. Ja tam jak to ja, pijana, odstawiałam jakieś ruchy ‘seksowne’ i cały czas się śmiałam. Nadeszła wolna piosenka. Objęłam Justina, a że było dość ciemno, nie mogłam zobaczyć jego tęczówek. Powoli zarzuciłam mu ręce na szyję i zaczęliśmy tańczyć.
N- Kocham cię Justin. Kocham jak nikogo innego. Nie chcę cię stracić. Nigdy.- Wyszeptałam mu do ucha. I to była czysta prawda. Justin tylko się uśmiechnął i zaczął mnie całować. Było mi bardzo przyjemnie. Uświadomiłam sobie, że to najlepsze urodziny jakie miałam, nie,  mam.

                                                                 *
Impreza trwała w najlepsze,  a ja ledwo trzymałam się na nogach. Nie miałam siły na nic. Dosłownie. Postanowiłam pójść do hotelu. Wracać znaczy.
N- Justin idziemy już do hotelu?- Wysepleniłam zmęczona.
J- Jak chcesz kochanie.- Odchrząknął i wziął mnie za rękę. W pełni radośni doszliśmy pod hotel, potem do windy i do pokoju. Gdy weszłam od razu rzuciłam się na łóżko nie mając zamiaru nawet ściągać ubrań. Justin zdjął tylko spodnie, bluzkę i w bokserkach położył się obok mnie. Objął mnie, pocałował w włosy i chyba zasnął tak jak ja.
___________________________________________
No więc na początek powiem, że ten rozdział jest beznadziejny. Bez ładu i składu. Nie wiem czy zakończyć tego bloga. Nie mam weny i pomysłów. Cóż ; c. Piszcie w komentarzach czy mam go dalej prowadzić i UZASADNIJCIE.

Następny wkrótce ^^, a tymczasem zapraszam na: http://the-love-story-nathalie-and-justin.blogspot.com/ . Moje drugie opowiadanie.

Peace & Love ♥

Do następnego! <3

Bieberkowaa ♥