`Nie znam odpowiedzi na to głupie pytanie.`
******
Chyba pójdę się tam przejść i zobaczyć co się dzieje. Trochę się boję. Raz, dwa, raz dwa liczę schody. W końcu na górze. Teraz tylko doczłapać się do pokoju. Gdy doszłam powoli otwierałam klamkę. Weszłam do środka i o dziwo było CZYSTO.
N- Widzę, że chyba nauczyłaś się sprzątać. Haha. Gratulacje.- Powiedziałam i zaczęłam się łachać.
E- E tam. Nie miałam co robić, więc posprzątałam. A tak przy okazji gdzie są chłopacy?- Spytała. Gdzie oni są? Hmm...
N- Yyy..Poleźli gdzieś. Co robimy?- Jąkałam się, bo na serio nie wiedziałam.
E- Nie wiem nagrywamy covery piosenek?- Odpowiedziała. W sumie to niezły pomysł.
N- Okey. Tylko wezmę gitarę.- Odchrząkłam, przyznam, że Emilka też ma śliczny głos. Tylko czyje nagramy covery?
E- Ok. Tylko szybko.- Powiedziała. Po chwili przyszłam z gitarą.
N- Ale co my zagramy?- Spytałam.
E- Coś Justina. Może...Może ‘Baby’?- Spytała. Akurat znałam do tego nuty.
N- Dobra. Chodź.- Poszliśmy do biurka, włączyliśmy na laptopie Youtube, usiadłyśmy na łóżku i zaczęłyśmy nagrywać. Gdy skończyłyśmy zaczęłyśmy odsłuchiwać. Wyszło naprawdę świetnie. Po odsłuchanym nagraniu usłyszałyśmy oklaski. Były one chłopaków. Więc słyszeli.
J i D- Zaśpiewałyście perfekcyjnie.- Odpowiedzieli równo na co na naszych ustach pojawiły się ‘uśmieszki’. Justin podszedł do mnie i mnie pocałował. Emi zrobiła maślane oczy do Dominika na co on podszedł i zrobił to samo, tylko że JEJ. Gdy poczułam jego zapach i dotyk, od razu zaczęło mi się robić gorąco. Przerwał po jakiś 5 minutach.
******
Stoimy pod kręgielnią i właśnie mamy zamiar wchodzić. Jestem ubrana w TO. Justin chyba nie ma innych pomysłów. I na dodatek jest już po 21. Zabiję go w końcu. Chociaż nie, chyba raczej siebie. Kurwa, już za 2 dni trasa koncertowa Justina, a to powoduje rozstanie się z Emi i Dominikiem. A tak tu fajnie. A w ogóle gdzie jest Caitlin i Chris.
N- Kochanie, a gdzie są Cait i Chris?- Spytałam, chyba drugi raz powiedziałam do niego `kochanie`.
J- Oni wyjechali do dziadków, wrócą na wyjazd.- Odpowiedział. Szkoda, brakuje mi ich, a szczególnie Chrisa. On jest jak mój młodszy brat, chociaż w moim wieku. Haha. Dziwne no nie? Ale on zawsze potrafi mi pomóc. Nawet w najgorszych problemach.
N- Aha. Ok.- Powiedziałam i weszliśmy. Zaczęliśmy grać. Pierwsza rzucała Emi. Nie no ja się turlałam ze śmiechu bo ona to rzucać nie umie. Zamiast rzucić wyślizgnęła jej się kula i spadła na buty Dominika. Ałć.. Musiało boleć. Justin śmiał się razem ze mną. Potem przyszedł czas na mnie. O ja pierdole.
N- Lepiej odejdźcie, bo mogę kogoś zabić!- Wrzasnęłam do przyjaciół i chłopaka. Oni nie mieli zamiaru się odsuwać.- Okey. Nie to nie. Później tylko nie zwalać na mnie, że ktoś leży w szpitalu. Wzięłam rozpęd. Przełknęłam głośno ślinę i...I rzuciłam. Łał strąciłam prawie wszystkie kręgle, oprócz 1 pieprzonego. Ale i tak mi poszło nieźle jak a 1 raz. Justin był w tym zawodowcem, ale cóż poradzić, natomiast jak rzucił Dominik strącił może z 3 kręgle. Haha. Pograliśmy tak z godzinę.
******
N- Może pójdziemy dzisiaj na imprezkę? Bo już za 2 dni wyjeżdżamy?- Spytałam i zrobiłam błagalne oczka.
E- Ja pójdę!- Wykrzyknęła Emi i zaczęła skakać jak szalona.
J- Ja mogę iść.- Odpowiedział Justin.
N- Ej Dominik, a ty?- Dopytałam go. Chłopak zmieszał się.
D- No..dobra, ale gdzie pójdziemy?- Zapytał.
J- Może do klubu dwie przecznice dalej?- Odchrząknął Justin.
D, N, E- Okey.- Powiedzieliśmy i powoli wychodziliśmy z klubu. Justin wziął mnie za rękę i prowadził do klubu.
******
Stoimy pod klubem. Jest wieeelki. Naprawdę. Pociągnęłam Justina za rękę, bo chciałam zobaczyć jak jest w środku. Gdy weszłam serce mi stanęło. Po prostu stanęło. Nogi zdrętwiały, z emocji pocałowałam Justina, ale czemu? Nie wiem. Tym razem zaczął całować namiętnie, co bardzo mi się spodobało. Po skończonym pocałunku poleźliśmy dalej. Usiedliśmy przy wolnym stoliku i zaczęliśmy gadać o czymś i o niczym. (...)
N- To ja z Emi idę po jakieś drinki zaczekajcie. Ok.?- Spytałam i wystawiłam jęzor.
J- Ok. Tylko nie siedźcie tam długo.- Powiedział Justin, po czym ja zeszłam z jego kolan. Poczłapałyśmy w stronę baru i zamówiłyśmy. Co? Nie wiem. Drinki i tyle. Barman był w miarę przystojny, niebieskie oczy, brunet.- pomyślałam. Kurwa, Nel co się z tobą dzieje? Masz chłopaka. Jedynego i niepowtarzalnego. Gdy dał nam drinki poszłyśmy z powrotem w stronę stolika. Chłopacy czekali. Trochę się boję to pić bo mam słabą głowę do ALKOHOLU. Ale nieraz trzeba się zabawić. Wypiłam cały na raz. Wszystkich to zdziwiło.
N- Yyy oblałam się czy co?- Spytałam zmieszana.
J- Nie już nic kochanie.- Odpowiedział i pił dalej swojego drinka. Siedzieliśmy tak przez chwilę, po czym potem wpadliśmy na parkiet. Leciała jakaś wolna piosenka. O kurwa, znowu się utopię w jego czekoladowych oczach i co będzie? Umrę. Haha. Żart. Powolnym ruchem uwiesiłam mu się na szyję i zaczęliśmy tańczyć. Jezu, jak on bosko tańczy. Tak wiem mówię tak, a jest powolny taniec. A co nie można? Cały czas patrzyłam w jego ślepia. Po 30 sekundach zaczął się do mnie przybliżać, co przetworzyło się w pocałunek. Delikatny, a zarazem namiętny. Nie opuszczę go już nigdy. Nie/ Na pewno nie. Miałam cały czas dużo myśli na temat Justina, a najgorsza co mi przyszła to: `a jak on mnie zostawi`. I mój ‘kochany’ rozum przerwał nasz pocałunek.
N- Justin czy ty mnie kiedyś zostawisz?- Spytałam, bo co jeśli?
J- Nie, no co ty. Jak gdybym cię zostawił to bym siebie znienawidził.- Odchrząknął szybko i znowu zaczął mnie całować. Jestem w niebie. Jest w ÓSMYM niebie. Haha. Po skończonej piosence zatańczyliśmy jeszcze do kilku, po czym ja poszłam po kolejnego drinka, wraz z Emilką. Chłopacy już nie chcieli, co jest dziwne. Doszłyśmy do baru i zamówiłyśmy, gdy wypiłyśmy zamówiłyśmy kolejny. Po 3 już nie kontaktowałam. Mówiłam, że mam słabą banię. Ale Emily wyglądała gorzej ode mnie. Ledwo co się trzymała na nogach.
******
Siedzimy przy stoliku pół godziny, a chłopacy gdzieś wsiąkli. Huj. I tak po 5 minutach przyszli, gdy nas zobaczyli w stanie ‘nietrzeźwym’ to im szczęki opadły.
D- Jezu, ile wypiłyście?- Spytał Dominik.
N- T.r..zy a co?- Jąkałam się.
J- Idziemy do domu. Znaczy, wy chyba nie dojdziecie. Nel chodź do mnie na ręce.- Powiedział. Tak jeszcze będzie mnie dźwigać.
N- Nie..N..ie..chcę żebyś mnie nosił.- Powiedziałam i próbowałam wstać. Niestety na nic. Prędzej mój chłopak wziął mnie na ręce i poszliśmy.
******
Jesteśmy chyba pod domem. Ja pierdole, jak on mnie doniósł? Jest chłopakiem. Wniósł mnie do domu i zaniósł do mojego pokoju. Położył mnie na łóżku i pocałował delikatnie. Pewnie jebało mi z ust.
J- Śpij kochanie, a ja idę sprawdzić co z Emilką.- Odchrząknął i wyszedł. On się na mnie nie gniewa, że tyle wypiłam? Raczej nie. Myślałam tak chwilę, ale Morfeusz zabrał mnie do krainy snów.
******
Rano obudziła mnie Emilka chrząkająca się po pokoju.
N- Emi czego tu szukasz?- Spytałam. Łeb mnie napierdalał, że huj. – A tak w ogóle to która godzina?- Ciągnęłam.
E- Lepiej wstawaj, już 13:23.- Odpowiedziała. Że co? Wstałam w mgnieniu oka i pognałam do łazienki. Wykąpałam się i ubrałam w TO. Po co inaczej, jak mam zamiar cały dzień się pakować? Dzisiaj przyjeżdżają rodzice, i jutro wylatujemy w trasę. Nie mogę sobie wyobrazić, że już jutro muszę się też pożegnać z Emily i Dominikiem. Gdy wyszłam nie wiedziałam gdzie jest Justin.
N- Emily, gdzie jest Justin?- Spytałam.
E- A Justin. Zapomniałam powiedzieć, poszedł do domu się pakować.- Odchrząkła. No jasne przecież on też musi się spakować.
N- Aha ok. Pomożesz mi się spakować?- Odpowiedziałam.
E- Jasne, tylko znajdź torby.- Powiedziała i wystawiła jęzor. ;P. A ile ja mam brać toreb? 3 wystarczą. Szukałam i znalazłam je pod łóżkiem. A tak w ogóle to na ile my jedziemy? Z tego co wiem to podobno ‘na razie’ miesiąc. Mam nadzieję, że szybko zleci. A bynajmniej oby. Podeszłam do Emi i zaczęłyśmy pakować potrzebne rzeczy.
******
Jest. Skończyłyśmy. Jest 18:12. Długo no nie? Ale musiałam jeszcze jej pomóc się pakować. Muszę polecieć do Justina i spytać się o której lot.
N- Mamo idę na chwilę do Justina!- Krzyknęłam. A zapomniałam dodać, że rodzice wrócili 2 godziny temu. Powiem wam ciekawą rzecz. O dziwo moja rodzicielka zgodziła się, abym podróżowała z Justinem. Kocham ją. Ubrałam szybko tylko jakąś kurtkę, buty i pobiegłam do Justina. Zapukałam i właśnie on otworzył. Chyba pierwszy raz. Haha.
N- Cześć skarbie.- Powiedziałam i weszłam do środka.
J- Hej kochanie.- Powiedział i wszedł ze mną. Gdy weszłam do jego pokoju niedowierzałam. Widziałam stertę przewróconych rzeczy. A niby Justin jest takim porządnisiem.
N- Yyy.. Tornado tu było czy co?- Spytałam, a moja gęba nadal była rozdziawiona.
J- Nie, tylko pakuję się.-Odchrząknął. To ja takiego bałaganu nie narobiłam.
N- Aha..- Ciągnęłam. – A o której wylatujemy?- Zapytałam.- I gdzie?
J- Wylatujemy o 12:30 do Toronto.- Odpowiedział.- Ale bądź gotowa o 10,bo jeszcze odprawa.
N- Aha ok. Kochanie, ja już idę bo muszę się jeszcze umyć i przyszykować ubrania.- Powiedziałam i go pocałowałam.- Pa!- Odrzekłam i poszłam. Gdy doszłam do domu była 19:26. Poleciałam na górę się wykąpać, ubrałam piżamę i ustawiłam budzik na 8:15. Położyłam się na łóżku i usnęłam.
******
Dziś obudził mnie mój budzik, chętnie bym jeszcze pospała, ale cóż lot to lot. Poczłapałam powolnie do łazienki i się wykąpałam. Z pokoju wyszłam ubrana w TO. Spojrzałam na zegarek 9:16. Nieźle, godzinę siedzieć w łazience. Ale jeszcze muszę się pożegnać z Emi.
Doszłam do jej, a raczej ich pokoju i weszłam. Podeszłam najpierw do Dominika, bo moje pożegnanie z Emilką będą trwały godzinę. Przytuliłam go bardzo, i to bardzo mocno i pocałowałam w policzek. Potem nadszedł czas na Emi. Gdy już stałam przy niej zaczęłam wyć jak dziecko. Ona też nie pozostała dłużna. Płakałyśmy przytulając się z dobre 20 minut. Co ja zrobię bez niej? Mam jeszcze Cait i Chrisa, ale z nią przyjaźnię się od pieluchy. Potem się pożegnałyśmy i już musiała jechać. Jak mi jej będzie brakowało. Gdy odjechała poleciałam do łazienki i poprawiłam makijaż. Gdy wyszłam była już 9:53. Zeszłam na dół i pożegnałam się z rodzicami. Oni swoimi gadkami mnie zanudzili powtarzali tylko: `tylko nie rób tam nieodpowiednich rzeczy`, wiecie o co chodzi. Yyy.. Czy ja jestem dziecko? Z ich monologów wyciągnął mnie mój Justin.
J- Dzień dobry! Kochanie musimy jechać, bo się spóźnimy na odprawę.- Powiedział.
N- Już idę! Pa mamo. Pa tato.-Odpowiedziałam. W oku mamy zakręciła się łza.
J- Do widzenia!- Krzyknął Justin.
M i T- Do widzenia.- Odpowiedzieli. Justin wziął moje 2 torby, a ja 1 i jedną podręczną.
J- Ty tam cegły targasz?- Spytał Justin i się uśmiechnął.
N- Tak kolekcjonuje wiesz? - Powiedziałam chytrze. Weszliśmy do limuzyny i pojechaliśmy po Beadlesów, a potem na lotnisko. Gdy dojechaliśmy odprawa odbyła się dość szybko, lecz na Justina naskoczyły fanki. Mimo okularów i czapki którą założył. I to są minusy sławy. Cieszę się, że nie jestem sławna, bo już te szmatławce pisaliby nie wiadomo co. Gdy weszliśmy do samolotu usiadłam z Justinem, natomiast Pattie i Usher przed nami. Caitlin i Chris za nami. I znowu zaczynają się moje myśli. Lecz długo one nie potrwały bo usnęłam.
******
J- Skarbie jesteśmy.- Powiedział Justin i mnie pocałował.
N- Aha. Okey.- Odchrząkłam od niechcenia. Po chwili wylądowaliśmy. Gdy wstałam zakręciło mi się w głowie, może dlatego, że nic nie jadłam? No właśnie. Justin złapał mnie za rękę i wyszliśmy z samolotu. Na zewnątrz roiło się od fotoreporterów i paparazzi. Nie mają co robić czy co? Gdy stanęliśmy na drodze zaczęły migać flesze. Ciekawa jestem jak Justin wytrzymuje z takimi jak ja to skromnie powiem ‘pojebańcami’. Na szczęście z samolotu szybko wyszli ochroniarze i nas zabrali do limuzyny.
******
Siedzimy w limuzynie i jedziemy do ‘jakiegoś’ hotelu. Cały czas nawijam z Caitlin. W końcu dojechaliśmy. Gdy weszliśmy do hotelu zdziwiłam się. Był ogromny.
N- Justin gdzie jest mój pokój?- Spytałam.
J- Twój? Chyba nasz.- Odpowiedział. Znowu mamy razem. Nie no.
N- Aha. To gdzie jest ‘nasz’ pokój?- Powiedziałam i podkreśliłam ‘nasz’.
J- 2 piętro, 206.- Odchrząknął i gdzieś poszedł bo go wołał Usher. Zostałam sama. Tylko teraz dojść.
_________________________
Hej tu Bieberkowaa <3.
Macie kolejny rozdział. Podoba się?
Następny: 29.09.10r.
Do następnego! ;*
******
Chyba pójdę się tam przejść i zobaczyć co się dzieje. Trochę się boję. Raz, dwa, raz dwa liczę schody. W końcu na górze. Teraz tylko doczłapać się do pokoju. Gdy doszłam powoli otwierałam klamkę. Weszłam do środka i o dziwo było CZYSTO.
N- Widzę, że chyba nauczyłaś się sprzątać. Haha. Gratulacje.- Powiedziałam i zaczęłam się łachać.
E- E tam. Nie miałam co robić, więc posprzątałam. A tak przy okazji gdzie są chłopacy?- Spytała. Gdzie oni są? Hmm...
N- Yyy..Poleźli gdzieś. Co robimy?- Jąkałam się, bo na serio nie wiedziałam.
E- Nie wiem nagrywamy covery piosenek?- Odpowiedziała. W sumie to niezły pomysł.
N- Okey. Tylko wezmę gitarę.- Odchrząkłam, przyznam, że Emilka też ma śliczny głos. Tylko czyje nagramy covery?
E- Ok. Tylko szybko.- Powiedziała. Po chwili przyszłam z gitarą.
N- Ale co my zagramy?- Spytałam.
E- Coś Justina. Może...Może ‘Baby’?- Spytała. Akurat znałam do tego nuty.
N- Dobra. Chodź.- Poszliśmy do biurka, włączyliśmy na laptopie Youtube, usiadłyśmy na łóżku i zaczęłyśmy nagrywać. Gdy skończyłyśmy zaczęłyśmy odsłuchiwać. Wyszło naprawdę świetnie. Po odsłuchanym nagraniu usłyszałyśmy oklaski. Były one chłopaków. Więc słyszeli.
J i D- Zaśpiewałyście perfekcyjnie.- Odpowiedzieli równo na co na naszych ustach pojawiły się ‘uśmieszki’. Justin podszedł do mnie i mnie pocałował. Emi zrobiła maślane oczy do Dominika na co on podszedł i zrobił to samo, tylko że JEJ. Gdy poczułam jego zapach i dotyk, od razu zaczęło mi się robić gorąco. Przerwał po jakiś 5 minutach.
******
Stoimy pod kręgielnią i właśnie mamy zamiar wchodzić. Jestem ubrana w TO. Justin chyba nie ma innych pomysłów. I na dodatek jest już po 21. Zabiję go w końcu. Chociaż nie, chyba raczej siebie. Kurwa, już za 2 dni trasa koncertowa Justina, a to powoduje rozstanie się z Emi i Dominikiem. A tak tu fajnie. A w ogóle gdzie jest Caitlin i Chris.
N- Kochanie, a gdzie są Cait i Chris?- Spytałam, chyba drugi raz powiedziałam do niego `kochanie`.
J- Oni wyjechali do dziadków, wrócą na wyjazd.- Odpowiedział. Szkoda, brakuje mi ich, a szczególnie Chrisa. On jest jak mój młodszy brat, chociaż w moim wieku. Haha. Dziwne no nie? Ale on zawsze potrafi mi pomóc. Nawet w najgorszych problemach.
N- Aha. Ok.- Powiedziałam i weszliśmy. Zaczęliśmy grać. Pierwsza rzucała Emi. Nie no ja się turlałam ze śmiechu bo ona to rzucać nie umie. Zamiast rzucić wyślizgnęła jej się kula i spadła na buty Dominika. Ałć.. Musiało boleć. Justin śmiał się razem ze mną. Potem przyszedł czas na mnie. O ja pierdole.
N- Lepiej odejdźcie, bo mogę kogoś zabić!- Wrzasnęłam do przyjaciół i chłopaka. Oni nie mieli zamiaru się odsuwać.- Okey. Nie to nie. Później tylko nie zwalać na mnie, że ktoś leży w szpitalu. Wzięłam rozpęd. Przełknęłam głośno ślinę i...I rzuciłam. Łał strąciłam prawie wszystkie kręgle, oprócz 1 pieprzonego. Ale i tak mi poszło nieźle jak a 1 raz. Justin był w tym zawodowcem, ale cóż poradzić, natomiast jak rzucił Dominik strącił może z 3 kręgle. Haha. Pograliśmy tak z godzinę.
******
N- Może pójdziemy dzisiaj na imprezkę? Bo już za 2 dni wyjeżdżamy?- Spytałam i zrobiłam błagalne oczka.
E- Ja pójdę!- Wykrzyknęła Emi i zaczęła skakać jak szalona.
J- Ja mogę iść.- Odpowiedział Justin.
N- Ej Dominik, a ty?- Dopytałam go. Chłopak zmieszał się.
D- No..dobra, ale gdzie pójdziemy?- Zapytał.
J- Może do klubu dwie przecznice dalej?- Odchrząknął Justin.
D, N, E- Okey.- Powiedzieliśmy i powoli wychodziliśmy z klubu. Justin wziął mnie za rękę i prowadził do klubu.
******
Stoimy pod klubem. Jest wieeelki. Naprawdę. Pociągnęłam Justina za rękę, bo chciałam zobaczyć jak jest w środku. Gdy weszłam serce mi stanęło. Po prostu stanęło. Nogi zdrętwiały, z emocji pocałowałam Justina, ale czemu? Nie wiem. Tym razem zaczął całować namiętnie, co bardzo mi się spodobało. Po skończonym pocałunku poleźliśmy dalej. Usiedliśmy przy wolnym stoliku i zaczęliśmy gadać o czymś i o niczym. (...)
N- To ja z Emi idę po jakieś drinki zaczekajcie. Ok.?- Spytałam i wystawiłam jęzor.
J- Ok. Tylko nie siedźcie tam długo.- Powiedział Justin, po czym ja zeszłam z jego kolan. Poczłapałyśmy w stronę baru i zamówiłyśmy. Co? Nie wiem. Drinki i tyle. Barman był w miarę przystojny, niebieskie oczy, brunet.- pomyślałam. Kurwa, Nel co się z tobą dzieje? Masz chłopaka. Jedynego i niepowtarzalnego. Gdy dał nam drinki poszłyśmy z powrotem w stronę stolika. Chłopacy czekali. Trochę się boję to pić bo mam słabą głowę do ALKOHOLU. Ale nieraz trzeba się zabawić. Wypiłam cały na raz. Wszystkich to zdziwiło.
N- Yyy oblałam się czy co?- Spytałam zmieszana.
J- Nie już nic kochanie.- Odpowiedział i pił dalej swojego drinka. Siedzieliśmy tak przez chwilę, po czym potem wpadliśmy na parkiet. Leciała jakaś wolna piosenka. O kurwa, znowu się utopię w jego czekoladowych oczach i co będzie? Umrę. Haha. Żart. Powolnym ruchem uwiesiłam mu się na szyję i zaczęliśmy tańczyć. Jezu, jak on bosko tańczy. Tak wiem mówię tak, a jest powolny taniec. A co nie można? Cały czas patrzyłam w jego ślepia. Po 30 sekundach zaczął się do mnie przybliżać, co przetworzyło się w pocałunek. Delikatny, a zarazem namiętny. Nie opuszczę go już nigdy. Nie/ Na pewno nie. Miałam cały czas dużo myśli na temat Justina, a najgorsza co mi przyszła to: `a jak on mnie zostawi`. I mój ‘kochany’ rozum przerwał nasz pocałunek.
N- Justin czy ty mnie kiedyś zostawisz?- Spytałam, bo co jeśli?
J- Nie, no co ty. Jak gdybym cię zostawił to bym siebie znienawidził.- Odchrząknął szybko i znowu zaczął mnie całować. Jestem w niebie. Jest w ÓSMYM niebie. Haha. Po skończonej piosence zatańczyliśmy jeszcze do kilku, po czym ja poszłam po kolejnego drinka, wraz z Emilką. Chłopacy już nie chcieli, co jest dziwne. Doszłyśmy do baru i zamówiłyśmy, gdy wypiłyśmy zamówiłyśmy kolejny. Po 3 już nie kontaktowałam. Mówiłam, że mam słabą banię. Ale Emily wyglądała gorzej ode mnie. Ledwo co się trzymała na nogach.
******
Siedzimy przy stoliku pół godziny, a chłopacy gdzieś wsiąkli. Huj. I tak po 5 minutach przyszli, gdy nas zobaczyli w stanie ‘nietrzeźwym’ to im szczęki opadły.
D- Jezu, ile wypiłyście?- Spytał Dominik.
N- T.r..zy a co?- Jąkałam się.
J- Idziemy do domu. Znaczy, wy chyba nie dojdziecie. Nel chodź do mnie na ręce.- Powiedział. Tak jeszcze będzie mnie dźwigać.
N- Nie..N..ie..chcę żebyś mnie nosił.- Powiedziałam i próbowałam wstać. Niestety na nic. Prędzej mój chłopak wziął mnie na ręce i poszliśmy.
******
Jesteśmy chyba pod domem. Ja pierdole, jak on mnie doniósł? Jest chłopakiem. Wniósł mnie do domu i zaniósł do mojego pokoju. Położył mnie na łóżku i pocałował delikatnie. Pewnie jebało mi z ust.
J- Śpij kochanie, a ja idę sprawdzić co z Emilką.- Odchrząknął i wyszedł. On się na mnie nie gniewa, że tyle wypiłam? Raczej nie. Myślałam tak chwilę, ale Morfeusz zabrał mnie do krainy snów.
******
Rano obudziła mnie Emilka chrząkająca się po pokoju.
N- Emi czego tu szukasz?- Spytałam. Łeb mnie napierdalał, że huj. – A tak w ogóle to która godzina?- Ciągnęłam.
E- Lepiej wstawaj, już 13:23.- Odpowiedziała. Że co? Wstałam w mgnieniu oka i pognałam do łazienki. Wykąpałam się i ubrałam w TO. Po co inaczej, jak mam zamiar cały dzień się pakować? Dzisiaj przyjeżdżają rodzice, i jutro wylatujemy w trasę. Nie mogę sobie wyobrazić, że już jutro muszę się też pożegnać z Emily i Dominikiem. Gdy wyszłam nie wiedziałam gdzie jest Justin.
N- Emily, gdzie jest Justin?- Spytałam.
E- A Justin. Zapomniałam powiedzieć, poszedł do domu się pakować.- Odchrząkła. No jasne przecież on też musi się spakować.
N- Aha ok. Pomożesz mi się spakować?- Odpowiedziałam.
E- Jasne, tylko znajdź torby.- Powiedziała i wystawiła jęzor. ;P. A ile ja mam brać toreb? 3 wystarczą. Szukałam i znalazłam je pod łóżkiem. A tak w ogóle to na ile my jedziemy? Z tego co wiem to podobno ‘na razie’ miesiąc. Mam nadzieję, że szybko zleci. A bynajmniej oby. Podeszłam do Emi i zaczęłyśmy pakować potrzebne rzeczy.
******
Jest. Skończyłyśmy. Jest 18:12. Długo no nie? Ale musiałam jeszcze jej pomóc się pakować. Muszę polecieć do Justina i spytać się o której lot.
N- Mamo idę na chwilę do Justina!- Krzyknęłam. A zapomniałam dodać, że rodzice wrócili 2 godziny temu. Powiem wam ciekawą rzecz. O dziwo moja rodzicielka zgodziła się, abym podróżowała z Justinem. Kocham ją. Ubrałam szybko tylko jakąś kurtkę, buty i pobiegłam do Justina. Zapukałam i właśnie on otworzył. Chyba pierwszy raz. Haha.
N- Cześć skarbie.- Powiedziałam i weszłam do środka.
J- Hej kochanie.- Powiedział i wszedł ze mną. Gdy weszłam do jego pokoju niedowierzałam. Widziałam stertę przewróconych rzeczy. A niby Justin jest takim porządnisiem.
N- Yyy.. Tornado tu było czy co?- Spytałam, a moja gęba nadal była rozdziawiona.
J- Nie, tylko pakuję się.-Odchrząknął. To ja takiego bałaganu nie narobiłam.
N- Aha..- Ciągnęłam. – A o której wylatujemy?- Zapytałam.- I gdzie?
J- Wylatujemy o 12:30 do Toronto.- Odpowiedział.- Ale bądź gotowa o 10,bo jeszcze odprawa.
N- Aha ok. Kochanie, ja już idę bo muszę się jeszcze umyć i przyszykować ubrania.- Powiedziałam i go pocałowałam.- Pa!- Odrzekłam i poszłam. Gdy doszłam do domu była 19:26. Poleciałam na górę się wykąpać, ubrałam piżamę i ustawiłam budzik na 8:15. Położyłam się na łóżku i usnęłam.
******
Dziś obudził mnie mój budzik, chętnie bym jeszcze pospała, ale cóż lot to lot. Poczłapałam powolnie do łazienki i się wykąpałam. Z pokoju wyszłam ubrana w TO. Spojrzałam na zegarek 9:16. Nieźle, godzinę siedzieć w łazience. Ale jeszcze muszę się pożegnać z Emi.
Doszłam do jej, a raczej ich pokoju i weszłam. Podeszłam najpierw do Dominika, bo moje pożegnanie z Emilką będą trwały godzinę. Przytuliłam go bardzo, i to bardzo mocno i pocałowałam w policzek. Potem nadszedł czas na Emi. Gdy już stałam przy niej zaczęłam wyć jak dziecko. Ona też nie pozostała dłużna. Płakałyśmy przytulając się z dobre 20 minut. Co ja zrobię bez niej? Mam jeszcze Cait i Chrisa, ale z nią przyjaźnię się od pieluchy. Potem się pożegnałyśmy i już musiała jechać. Jak mi jej będzie brakowało. Gdy odjechała poleciałam do łazienki i poprawiłam makijaż. Gdy wyszłam była już 9:53. Zeszłam na dół i pożegnałam się z rodzicami. Oni swoimi gadkami mnie zanudzili powtarzali tylko: `tylko nie rób tam nieodpowiednich rzeczy`, wiecie o co chodzi. Yyy.. Czy ja jestem dziecko? Z ich monologów wyciągnął mnie mój Justin.
J- Dzień dobry! Kochanie musimy jechać, bo się spóźnimy na odprawę.- Powiedział.
N- Już idę! Pa mamo. Pa tato.-Odpowiedziałam. W oku mamy zakręciła się łza.
J- Do widzenia!- Krzyknął Justin.
M i T- Do widzenia.- Odpowiedzieli. Justin wziął moje 2 torby, a ja 1 i jedną podręczną.
J- Ty tam cegły targasz?- Spytał Justin i się uśmiechnął.
N- Tak kolekcjonuje wiesz? - Powiedziałam chytrze. Weszliśmy do limuzyny i pojechaliśmy po Beadlesów, a potem na lotnisko. Gdy dojechaliśmy odprawa odbyła się dość szybko, lecz na Justina naskoczyły fanki. Mimo okularów i czapki którą założył. I to są minusy sławy. Cieszę się, że nie jestem sławna, bo już te szmatławce pisaliby nie wiadomo co. Gdy weszliśmy do samolotu usiadłam z Justinem, natomiast Pattie i Usher przed nami. Caitlin i Chris za nami. I znowu zaczynają się moje myśli. Lecz długo one nie potrwały bo usnęłam.
******
J- Skarbie jesteśmy.- Powiedział Justin i mnie pocałował.
N- Aha. Okey.- Odchrząkłam od niechcenia. Po chwili wylądowaliśmy. Gdy wstałam zakręciło mi się w głowie, może dlatego, że nic nie jadłam? No właśnie. Justin złapał mnie za rękę i wyszliśmy z samolotu. Na zewnątrz roiło się od fotoreporterów i paparazzi. Nie mają co robić czy co? Gdy stanęliśmy na drodze zaczęły migać flesze. Ciekawa jestem jak Justin wytrzymuje z takimi jak ja to skromnie powiem ‘pojebańcami’. Na szczęście z samolotu szybko wyszli ochroniarze i nas zabrali do limuzyny.
******
Siedzimy w limuzynie i jedziemy do ‘jakiegoś’ hotelu. Cały czas nawijam z Caitlin. W końcu dojechaliśmy. Gdy weszliśmy do hotelu zdziwiłam się. Był ogromny.
N- Justin gdzie jest mój pokój?- Spytałam.
J- Twój? Chyba nasz.- Odpowiedział. Znowu mamy razem. Nie no.
N- Aha. To gdzie jest ‘nasz’ pokój?- Powiedziałam i podkreśliłam ‘nasz’.
J- 2 piętro, 206.- Odchrząknął i gdzieś poszedł bo go wołał Usher. Zostałam sama. Tylko teraz dojść.
_________________________
Hej tu Bieberkowaa <3.
Macie kolejny rozdział. Podoba się?
Następny: 29.09.10r.
Do następnego! ;*