sobota, 16 października 2010

[035] Też cię kocham!

` J- Już idę księżniczko.- Odchrząknął i się położyliśmy. Usnęłam w miarę szybko.`

******
Wstałam o 10:37. Justina jak zwykle nie było. Zatłukę go jak mam tak sama siedzieć na jego trasie. Seryjnie.  Albo i nie, nie wiem. Podeszłam do blatu i znalazłam karteczkę:

`Cześć kochanie. Nie chciałem cię budzić. Jestem u Christiana i Caitlin.` 

Ubrałam się w TO i postanowiłam coś zjeść. Mam nadzieję, że zdążę na śniadanie. Obyy.. Ubrałam szybko buty i windą zjechałam na dół. Poszłam do kawiarenki i zamówiłam sobie jajecznicę. Haha. Po zjedzonym posiłku, zaszłam do pokoju Caitlin i Christiana. Panował tam straaaaszny burdel.
N- Kurwa!- Krzyknęłam potykając się o jakieś gówno.- Posprzątajcie tu, bo się zabić możne.  Zastałam tam także mojego księcia.- Yyy..Czy mnie coś ominęło?- Zapytałam, bo o czymś zawzięcie gadali. Cisza. Podeszłam bliżej.- Halo, ja też tu jestem.- Machałam im rękoma przed gałami.
J- A, cześć skarbie.- Odpowiedział Justin.
N- Yyy.. Czy mnie coś ominęło?- Powtórzyłam pytanie.
Ch- Nie nic.- Odparł Chris.
N- Jasne, jasne, dajmy, że wierzę. A więc macie zamiar tu siedzieć?- Spytałam po raz kolejny.
J- Nie wiemy.- Odchrząknął.
N- No to mam plan. Haha. Caitlin idziesz ze mną do centrum?- Szczerze miałam plan, ale chyba dla chłopaków nie do wykonania. Ale przecież muszą coś robić no nie?
C- Jasne, tylko się przebiorę.- Powiedziała i zniknęła.
Ch i J- A my?- Spytali równocześnie.
N- Wy posprzątacie ten syf.- Odpowiedziałam i wystawiłam jęzor ;P.
Ch- Co? Nieeee..- Ciągnął Christian.
N- Nie nie tylko tak. Jak wrócimy ma tu być CZYSTO.- Odchrząkłam i akurat wyszła Caitlin. Wzięłyśmy rzeczy i poszłyśmy. Mam nadzieję, że dadzą radę. Haha. Pewnie jak wrócimy Justina nie będzie, bo koncert. Właśnie, muszę sobie coś kupić. Tylko co?

******
Stoimy pod centrum handlowym. Jest ogromne.
N- No to gdzie najpierw lecimy?- Spytałam Caitlin.
C- Po kolei!-  Krzyknęła z radości. Komicznie to wyglądało. Haha.
N- Dobra.- Odpowiedziałam i zaczęłyśmy człapać po sklepach. Nie zliczę ile ich było. Mnóstwo.

******
N- Caitlin nie dam już rady.- Powiedziałam po chyba 5-godzinnych zakupach.
C- Dobra, chodź już tylko ostatni sklep. Proszę.- Błagała.
N- Okey.- Odchrząkłam krótko. A co do ubrań? Kupiłam sobie ich trochę i natrafiłam na świetną sukienkę na koncert. Gdy weszłyśmy oczy Cait świeciły się jak pięciozłotówki. Przyznam ten sklep był duży, chyba największy. Znalazłam w nim parę ładnych ciuchów i je kupiłam. Oczywiście nie wszystkie. Po tych zakupach zmęczone poszłyśmy do McDonaldu. Wzięłam sobie tradycyjny zestaw Happy Meal. Caitlin tak samo. ^^. Po skończonym posiłku postanowiłyśmy wracać bo dochodziła 17:30, a o 19:30 koncert. Zadzwoniłyśmy po taksówkę i po 15 minutach byłyśmy na miejscu. Weszłam do naszego pokoju i Justina nie było. Mówiłam. Pewnie próby i próby. Nie no ja bym tak nie chciała. Wyjęłam kupione ubrania na koncert i w mgnieniu oka poszłam do łazienki.  Przebrałam się w TO. Spojrzałam się w lustro. Ujdzie. Ubrałam buty i już była 18:58. To pójdę po Caitlin i Chrisa. Wyszłam z pokoju i go zamknęłam. Szybkim krokiem zapukałam do drzwi i otworzyła mi przyjaciółka.
N- Jejj.. Jak ty ślicznie wyglądasz.- Powiedziałam z wrażenia. Naprawdę wyglądała bosko. Miała na sobie niebieską sukienkę do kolan, granatowe szpilki i polokowane włosy.
C- Dzięki. A ty? Ty wyglądasz tak samo. Haha. - Powiedziała i jej nie zrozumiałam tak samo? Może jak ona. Zresztą.
N- Ok. idziemy, a gdzie jest aparacik?- Spytałam i wystawiłam jęzor ;P. Jakoś za często to robię. Hehe.
C- On pojechał już z Justinem.- Odpowiedziała i wzięła torebkę. Oho. Wszędzie razem łażą. A i zapomniałam spojrzeć czy czysto. Porozglądałam się na wszystkie strony. CZYSTO.
N- Widzę, że się spisali. Posprzątali.- Odchrząkłam.- Dobra idziemy, bo się spóźnimy.
C- Noo...- Powiedziała krótko i wyszłyśmy. Wcześniej podjechała po nas limuzyna, więc teraz łatwo będzie się dostać. Uff..

******
Stoimy właśnie przed tym wejściem i moja mina jest nie do opisania. ;O. Łał. Że on ma tyle fanów. Ale przecież to LA. Podeszłyśmy do ochroniarzy i nas wpuścili. Szybko poszło. Poczłapałyśmy za kulisy. Dochodziła 19:20. Podeszłam szybkim krokiem do Justina i go pocałowałam. Najpierw delikatnie, ale potem bardziej namiętnie.
J- Jej, kochanie, jak ślicznie wyglądasz.- Powiedział z wrażenia.
C- Mówiłam!- Krzyknęła Caitlin z tyłu. Zarumieniłam się chyba pierwszy raz.
N- Dziękuję, ale ty ładniej. A teraz idź bo cię wołają.- Odpowiedziałam i wskazałam Justinowi Scootera.
J- Chwila, tylko, że zaśpiewasz ze mną dzisiaj Overboard?- Spytał. O nie. Co to to nie.
N- Ale ja nie umiem śpiewać.- Krzyknęłam widząc oddalającą się sylwetkę.
J- Też cię kocham!- Wykrzyczał na całe LA i polazł w huj. Podeszłam do przyjaciół.
N- Widzę, że wyszło wam to całe sprzątanie braciszku.- Powiedziałam i poklepałam Chrisa po plecach. Mówiłam, że go uważam jak brata. Jest o wiele lepszy od Patryka. Ale Dominik nie jest zły. A i się okazało, że będzie jechał na studia gdzieś tam. Fajnie.
Ch- Jak widać ‘siostrzyczko’.- Odchrząknął i wystawił swój aparat. Jak zaakcentował to siostrzyczko. Haha.
DJ- Za chwilę wystąpi przed wami gwiazda muzyki R&B Justin Bieber.- Usłyszałam to i za chwilę piski fanek. I tak po chwili wydobył się ten anielski głos. Wsłuchałam się. Pierwsze było Baby, potem Love me, Never say Never, One time, Eenie Meenie, Runway Love, Down to Earth, Rich Girl, Bigger, Favorite Girl, That Should Be Me U Smile i One Less Lonely Girl. Zaprosił jakąś fankę, a we mnie zazdrość już kipiała. Jak czajnik. Ładna była, może ładniejsza ode mnie. Dobrze, że wszystko skończyło się dobrze. Potem coś paplał i zaczęło lecieć Never Let You Go. Moja ulubiona. Zaczęłam słuchać i przyszedł Usher i popchał mnie na scenę. Weszłam zdziwiona bo o co kaman? Nie wiem. Justin do mnie podszedł i śpiewał. Spojrzał mi w oczy, ale ja utonęłam w jego tęczówkach. Normalnie utopiłam się. Dostałam się już do nieba. Niestety po chwili ciągnął mnie za rękę i podeszliśmy bliżej końca sceny. Trzymał mnie za rękę i coś wymachiwał. Ja w niebie więc bezczynna. Cały czas robiłam to co mi kazał. Jeszcze potem tańczyliśmy i KONIEC piosenki. O nie. Nieeee! Kurwa, czemu w takich momentach muszą przerywać. Ja pierdole! Klnęłam w myślach. Po skończonej piosence miałam zamiar schodzić, gdy jeden z tancerzy podał mi mikrofon. Teraz zaczęło grać Overboard. Zabiję go. Justina. Mówię to już po raz drugi, a wiem że tego nie zrobię. Zaczęłam śpiewać. Justin podchodził i odchodził. Wiecie, że trema mnie nie zżerała? Cud. Gdy skończyłam śpiewać swoją zwrotkę leciał refren, i Justin znowu do mnie podszedł. Utonęłam. Znowu. Uhh.. No i co mam zrobić? Śpiewaliśmy, śpiewaliśmy i the end. Ale koniec to przeszedł sam siebie. Mój chłopak podszedł do mnie  i zaczął całować. Choć był to krótki pocałunek, to taki, taki namiętny. Umm..
N- Wariat.- Powiedziałam po cichu do ucha Justinowi i się ukłoniliśmy. Oklasków było więcej, jak za czasów Justina, który śpiewa. Haha.  Szybko zeszłam ze sceny, a Justin zaśpiewał ostatnią piosenkę Up. Gdy skończył zszedł ze sceny. Podszedł do mnie i znowu mnie pocałował. Kurwa... Co ja maskotka?
N- Justin, przestań.- Wyjąkałam.
J- Skarbie, obraziłaś się?-  Spytał.
N- Nie tylko wystarczy, nie jestem maskotką.- Powiedziałam i się uśmiechnęłam.- A teraz znowu IDŹ, bo musisz rozdać autografy.
J- No już, ale czekaj.- Odchrząknął i polazł. Po pół godziny wrócił.
N- Dobra widzę, że wróciłeś. Jedziemy do hotelu?- Spytałam.
J- Noo tak. Caitlin i Chris chodźcie, chyba, że chcecie wracać na piechotę.- Powiedział będąc zdyszany. Te jego fanki zabiją mi go. W mgnieniu oka zmyliśmy się i po chwili siedzieliśmy w limuzynie. Wtuliłam się w tors Justina i ruszyliśmy. Przez całą drogę była cisza z wyjątkiem Justina, który co chwilę mi coś szeptał do ucha. Innego zajęcia nie ma?

******
Ja pierdole ile można stać w korkach? Siedzę w pokoju i myślę. Justin w łazience się kąpie od 20 minut? To ja się bardziej streszczam. Ale cóż. W końcu wyszedł. Na wieki wieków AMEN.
N- To teraz moja kolej.- Powiedziałam i poszłam do łazienki. Wykąpałam się, umyłam włosy i ubrałam piżamę. Gdy wyszłam Justin leżał i pisał coś na laptopie. Nie o uzależnił się.
N- Kochanie co robisz?- Zapytał podnosząc brwi. ^^.
J- Nic.- Odchrząknął i zamknął laptopa. Nie no jeśli coś knuje, to ostro pożałuje.- Chodź idziemy spać.- Dodał.
N- Okey. A kiedy wylatujemy?- Odpowiedziałam.
J- Jutro po południu.- Wypowiedział.
N- Dobra.- Skończyłam naszą rozmowę i się położyłam. Wtuliłam się w chłopaka i poczułam straszne ciepło. Pogładziłam jego włosy i spojrzałam mu w oczy, chociaż było ciemno. A chociaż było ciemno to i tak mu się świeciły. Chciałam z nim zostać do końca mojego życia. Myślałam cały czas jak to będzie, lecz Morfeusz zabrał mnie do krainy snów.

******
Przebudziłam się rano o 9:12. Justin smacznie spał, więc poszłam się ubrać już na lot. Wzięłam szybki prysznic i założyłam TO. Gdy wychodziłam ten dalej chrapał w swoje. No i dobrze. Zmęczony jest. Nie wiedziałam co robić, więc włączyłam laptopa. Weszłam na TT, a tam już miliony wiadomości. Cóż, wytrzymam to jakoś. Posiedziałam nic nie robiąc, może z godzinę, bo Justin wstał.
J- Kochanie, ty już nie śpisz?- Spytał zaspany.
N- Nie.- Odchrząkłam krótko.
J- Która godzina?- Padło kolejne pytanie.
N- Już zobaczę. Jest dokładnie 10:47.- Powiedziałam.
J- Aha. To ja już wstaję.- Odpowiedział i poszedł do łazienki. Ja tymczasem się zastanawiałam co wczoraj robił na swoim komputerze. Hmmm.. Pomyślmy. Nie wiem. A się dowiem. Tylko jak? Właśnie w ten sposób były wykorzystywane myśli. Po 10 minutach wyszedł mój chłopak. Miał na sobie żółtą koszulkę z napisem `MUSIC IS MY` czy coś takiego (w tej nowej piosence jest linka na dole ;D) i czarne rurki. Do tego nieśmiertelnik i git. Haha. Jeszcze jak wyszedł to zarzucił swoimi włosami. Umm..
N- Jak ty to seksownie robisz. Haha.- Powiedziałam w śmiechu.
J- No wiem. To muszę być ja. Haha.- Odpowiedział ruszył brwiami ^^ i zaczął się śmiać.
N- To co robimy? Na śniadanie już nie zdążymy, a jestem głodna.- Odchrząkłam.
J- Idziemy do McDonaldu!- Krzyknął. Ja już tam byłam, ale zrobię to dla niego.
N- Okey. Zakładaj buty i idziemy.- Odchrząkłam i w tym czasie też zaczęłam zakładać szpilki. Po chwili staliśmy na dworze idąc do McDonaldu. Justin przy okazji założył swoje czarne Wayfarery. Miał też napad fanek, ale szybko się uwinął. Doszliśmy do McDonaldu po 10 minutach. Ja wzięłam sobie frytki i Colę, a Justin to samo.
N- Eyy..- Powiedziałam gdy złożył zamówienie.
J- No co?- Spytał. W miarę szybko odebraliśmy zamówienie i podeszliśmy do stolika.- Smacznego.- Dołączył.
N- Huj ci do tego. Żart. Smacznego Justin.- Odpowiedziałam i zaczęłam pochłaniać swoją porcję. Gdy skończyliśmy poszliśmy już do hotelu, bo o 13:30 mamy lot, a jest 12:13. A o 13 wyjeżdżamy.

******
Siedzimy w hotelu, i się pakujemy. Znaczy ja to tylko kosmetyki, bo ubrania zostawiłam w torbie. Jeszcze laptopa, komórkę i już. Ale Justin, to chyba cały pokój ma zapełniony.
N- Skarbie pomóc ci?- Spytałam widząc go zmieszanego.
J- Jakbyś mogła.- Odchrząknął i zaczęliśmy sprzątać jego rzeczy. Skończyliśmy o 12:56.- Dziękuję.- Powiedział i zaczął mnie całować. Nie no jemu to się nie obejdzie.
N- Justin, skończ, bo idziemy.- Wysepleniłam widząc 13:01. Szybko skończył i wywlekliśmy dupy z pokoju. Szybko doszliśmy do limuzyny i odjechaliśmy. Tam siedzieli już Caitlin i aparacik i się uśmiechali. Justin razem z nimi.
N- Kurwa, co was na uśmieszki wzięło?- Spytałam.
Ch- Nic.- Powiedział chytrze Chris. Tego to ja mogę zabić.
N- Dobra powiedzmy, że wierzę, ale jeżeli to coś głupiego lub w tym stylu to zabiję wszystkich nie patrząc kim jest.- Odpowiedziałam i wystawiłam jęzor. ;P. Szybko dojechaliśmy na lotnisko i odbyliśmy odprawę. Wsiedliśmy do samolotu i ruszyliśmy, lecz ja jak zwykle zasnęłam. Czemu zawsze ja?

Oczami Justina

J- Dobra Nathalie zasnęła.- Powiedziałem do przyjaciół.- To lecimy na Bahamy. Tak? Bo dzisiaj 5 sierpnia a jutro 6 tak?- Spytałem dodając.
Ch- Jupiii..Lecimy na Bahamy..Weee..- Krzyczał Christian.
C- Uspokój się baranie, bo zaraz nic z tego nie wyjdzie i ona się obudzi. No jak widać lecimy. Tylko Justin mam nadzieję, że zdążysz to przygotować?- Spytała.
J- Jasne, że zdążę.- Odpowiedziałem i dalej gadaliśmy. Mam nadzieję, że wszystko wypali. Nie chcę, żeby była smutna. A w ogóle to ona pamięta? Nie wiem.
_____________________________________
Heyy, tu Bieberkowaa ♥!

Cdn. Będzie jeszcze  o locie itd.

Rozdział może być, ale ważne że jest dłuższy. Dziękuję za komentarze ;*.

Następny: 20.10.2010. i jak pojawi się więcej niż 10 komentarzy. Jestem zUaa. Nie nie jestem tylko chcę zobaczyć czy was stać. ;P.

A tu piosenka: http://www.youtube.com/watch?v=HcjTq9QaWJ8. Podoba mi się, bo Justin się stara. Bynajmniej dla mnie. Nie wiem czemu inni go krytykują. Mam dla nich powiedzenie `NIE OCENIAJ KSIĄŻKI PO OKŁADCE`. No to tyle. I ♥ JB!

Do następnego! ;***

12 komentarzy:

Aśka/Bieberowaaa pisze...

jeszcze raz dzięki za dalsze pisanie :)
fajny rozdz.





PS. Usunęłaś My life my chance my dream?

Anonimowy pisze...

czytam

Bieberkowaa ♥ pisze...

Usunęłam. Nie mam czasu pisać i o czym bo moje życie jednym słowem jest `ZJEBANE`. Bayy ♥

Anonimowy pisze...

czytam

Anonimowy pisze...

czytam

Sami088 pisze...

fajne :]
chociaż widzę imię albo nazwisko biebera to robi mi się nie dobrze x D

adziocha ♥ pisze...

a propos tego nagłówka... napisz mi na GG 16153479...

Anonimowy pisze...

czytam

Anonimowy pisze...

super blog

Sami088 pisze...

i mogę zrobić nagłówek :p
gg: 12951656 (;

Anonimowy pisze...

czytam

Anonimowy pisze...

czytam czekam NN