poniedziałek, 20 września 2010

[029] Kurwa! Co ty odpierdalasz?

`N- Tak mój były, i nie masz o co.- Odchrząkłam gdy już uspokoiłam się.`

******

N- Dobra chodź, bo zaraz puszczą film bez nas.- Powiedziałam i pociągnęłam go za rękę do pokoju.
J- Ok.- Odpowiedział krótko. Kurwa, tylko co ja teraz powiem Kacprowi? Jestem cała zmieszana. Najpierw pójdę z nim pogadać.
N- Zaraz przyjdę. Kacper chodź na chwilę.- Powiedziałam, a ten wstał i poszedł za mną. Poszliśmy do kuchni.
N- Kacper obraziłeś się?- Spytałam.
K- Nie, czemu?- Zapytał.
N- No bo Justin o tym, że jest moim chłopakiem żartował.- Odchrząkłam. Ale tak naprawdę czuję coś do Justina.
K- Aha. Ok.-Powiedział i się uśmiechnął. Pewnie coś kombinuje, ale co? Nie wiem. Poczłapaliśmy do pokoju akurat włączali film. Usiadłam między Kacprem a Chrisem. Usiadłam tak tylko dlatego, że nie było gdzie indziej miejsca.

******
Oglądamy film, który niby miał być ''horrorem'', lecz jest komedią. Co to za tłumoki wybierali? Wszyscy się łachali oprócz mnie. Chris się tylko szczerzył. Oglądałam dalej, i przez przypadek wyładowałam na siebie cały popcorn. Gromada zaczęła się łachać. Olewałam to. Po 15 minutach zauważyłam, że Chris zasnął. Haha. Postanowiłam zrobić mu małą ''niespodziankę''. Przyniosłam pastę, tusz wodoodporny i szminkę. Razem z Cait zaczęłyśmy go malować. Gdy skończyłyśmy zaczęłyśmy się łachać. Ale on i tak spał jak suseł. Oglądaliśmy dalej. W pewnym momencie Kacper przyciągnął mnie do siebie i objął w pasie. Moje ciało odmówiło posłuszeństwa. Zaczął mnie całować po szyi. Eeee...Przecież my już nie jesteśmy ''parą'', jeśli kiedykolwiek byliśmy. Chodzi mi o to, że byłam z nim jak miałam 13 lat. Szczenięca miłość. Zauważył to Justin. Pięknie.
J- Kurwa! Co ty odpierdalasz?- Wykrzyczał to pewnie do Kacpra. Był ostro wkurwiony, dobrze że moich starych nie było. Uff...
K- Yyy..Bimber nie widzisz?- Spytał go. Też się pewnie wkurzył. Tylko czemu on nie lubił Justina? Nie znam odpowiedzi.
J- Zostaw ją, bo ci mordę poobijam.- Tym razem to wywrzeszczał, że chyba cała Atlanta to usłyszała.
K- Haha..Ale się ciebie boję.- Powiedział Kacper sarkastycznie. Co się zaraz stanie, boję się. Tak, zaczęli się bić. Nie wiedziałam co zrobić. Kurwa, Nathalie zacznij myśleć. Najpierw Justin walnął mu prosto w ''buzię''? Nie sorki w nos, miał chyba złamany. Najbardziej bałam się o Justina, Kacper był od niego starszy i SILNIEJSZY. Stałam tylko jak słup i się wpatrywałam. Kacper walnął mu z pięści w brzuch i Justin się skulił. Nagle coś we mnie pękło. Podeszłam do Kacpra, walnęłam mu prosto w twarz plaskacza i byłam ''zadowolona''.\
N- Kacper! Wypierdalaj stąd i nigdy mi się nie pokazuj na oczy!- Wykrzyczałam.
K- Policzymy się jeszcze!- Powiedział i poszedł w pizdu. Huj, z nim. Muszę pomóc Justinowi.
N- Justin chodź jedziemy do szpitala.- Powiedziałam stanowczo. Był cały poobtłukany.
J- Kochanie, ale mi nic nie jest.- Odchrząknął. Tak nic mu nie jest, gdyby siebie zobaczył to by się przestraszył.
N- Nie jęcz mi tu i chodź.- Powiedziałam i ciągnęłam go za rękę do samochodu. Zawiozła nas Caitlin, oczywiście ''ja'' muszę zrobić sobie prawko. Pojechaliśmy do szpitala.

******
Siedzę przed jakąś salą i czekam w niepokoju na Justina. Jest 23:46. Boję się o niego. Ja...Ja chyba naprawdę go kocham. Za bardzo, żeby go zostawić. W końcu wyszedł.
N- I co? Nic ci nie jest? Wszystko w porządku?- I zasypywałam go milionami pytań, które na dodatek mówiłam w prędkości światła.
J- Yyy..Skarbie nic nie zrozumiałem, ale mam tylko złamaną rękę.- Uff...Kamień z serca. Przytuliłam go i zaczęłam nachalnie całować.
J- Czyli mam zrozumieć, że..- Zapytał po pocałunku i ja mu przerwałam.
N- Tak, że ci wybaczyłam, za bardzo cię KOCHAM.- Wypowiedziałam patrząc mu prosto w te cudne, czekoladowe tęczówki. Wiedział, że mówię prawdę.
J- Dziękuję.- Odchrząknął.
N- Za co ty dziękujesz? To była moja wina, nie wierzyłam ci. To ja dziękuję, że mi wybaczyłeś.- Powiedziałam, uśmiechnęłam się i zaczęłam go znowu całować. Mam jakieś napady. Haha. Nasz ''pocałunek'' przerwał jakiś doktorek.
D- Panie Bieber, niech pan pójdzie ze mną musimy nałożyć panu gips.- Powiedział. `Panu` haha.
J- A nie możemy za chwilę?- Spytał.
D- Nie dokończy pan tą czynność potem.- Odchrząknął doktorek. Haha. Czynność. Wpadłam w nieopanowany śmiech, a Justin poszedł. Gdy wrócił zaczął mnie całować. No tak chciał dokończyć to co działo się przedtem.

******
Siedzimy w samochodzie, a raczej już w limuzynie bo Caitlin musiała jechać i jedziemy do domu. Okazało się, że tylko Justin będzie nocować u mnie. Ale mamy poza tym przecież Emi i Dominika. Powiem szczerze, że Dominik bardzo polubił Justina, chociaż to tylko jeden dzień. Dobra, z moimi rozmyśleniami dojechaliśmy do chaty. Weszłam i zobaczyłam....
_________________________________-

Cześć tu Bieberkowaa! ;*

Rozdział krótki, bo mam po prostu ZJEBANY dzień. Każdy może go mieć.

Następny jutro.

Do następnego! <3

5 komentarzy:

Anonimowy pisze...

kit ze krótki

Anonimowy pisze...

kit ze krótki

Anonimowy pisze...

No trudno, takie dni się zdarzają, ale ja i tak uwielbiam twojego bloga. Pozdr. :)




Mam nadzieje, że już takie dni ci się nie zdarzą :)

Anonimowy pisze...

dajesz rade xd

Anonimowy pisze...

Już nie mogę doczekać sie następnego!! ; )