sobota, 11 września 2010

[021] Gdzie ''to'' jest.

`Położyłam się i przykryłam. Justin objął mnie w pasie i usnęłam.`

******
Obudziłam się o..Kurwa, że co? O 12:34. No to nieźle sobie pospałam. Justina nie było. Pewnie poszedł na próby itp. Ale tak wcześnie? Moje myśli mnie przerastały. Na serio. Dobra, lepiej pójdę się ubrać. Poczłapałam do łazienki, zrobiłam poranną toaletę i ubrałam się w TO. Po wyjściu z kibelka zaczęło burczeć mi w brzuchu. Muszę iść coś zjeść, ale... Ale przecież śniadanie było już dawno. Pójdę na miasto. Wyszłam i podążałam w kierunku jakiejś restauracji. Znalazłam McDonalda. Haha. Weszłam do środka, i zamówiłam Frytki i Colę i podeszłam do stolika. Siedziałam z pięć minut, a po chwili dosiadł się do mnie jakiś chłopak. Przyznam ładny był, zielonooki wysoki blondyn. Trochę wyższy od Justina. Jezu dziewczyno wróć na ziemię, masz chłopaka. Dla mnie to i tak nie był taki jak Justin, taki INNY.
Ryan [tak miał na imię]- Mogę się dosiąść?- Spytał. Nie odmówię mu chyba.
N- Ok. Siadaj.- Powiedziałam i wyszczerzyłam zęby.
R- Co tu taka piękna dziewczyna robi sama?- Zapytał. Czy on ze mną flirtuje?
N- Tak właściwie to jestem tu z moim chłopakiem, ale ma próby.- Pewnie nie zakapował z tymi próbami, bo nikt nie wie o naszym związku jedynie Emi, Dominik, Chris i Cait.
R- Aha. Mieszkasz tu?- Ile on tych pytań zadaje? Nie będę mu na wszystko odpowiadać.
N- Jestem tu [przelotnie, mieszkam w Atlancie. Poczekaj chwilkę, bo muszę iść po zamówienie.- Odchrząkłam.
R- Ok.- Odpowiedział. Wróciłam po pięciu minutach.
N- Już jestem, a ty tak w ogóle to ile masz lat?- Teraz moja kolej. Haha.
R- Ja mam 18, a ty?- I znowu pytanie. Dwa lata starszy. Ja pierdole, ja chcę tu Justina, bo zaraz zauroczę się.
N- Ja 15 i trzy czwarte. Sorki muszę lecieć. Pa!- Powiedziałam i polazłam. Usłyszałam tylko krótkie `Pa`. Zobaczyłam na godzinę. Była 15:13. Nawet długo tam siedziałam.

******

Siedzę na łóżku, a Justina nadal nie ma. Ja nawet nie wiem gdzie ten ''cały'' koncert ma być. Jeszcze pewnie jak będzie śpiewał One Less Lonely Girl to we mnie będzie tak zwana ''zazdrość'', bo jakąś gościówę wezmą. Huj z nią. Szczerze? W dupie ją mam. Tak. Dobra pomyślałam tak do 16:13 i nie wiedziałam co na siebie włożyć. Po długim namyślaniu zadzwoniłam do Cait. Ta mi doradziła, więc popędziłam do łazienki wykąpałam się i byłam ubrana w TO.Postanowiłam nie nakładać cieni do powiek. Gdy wyszłam była 17:37. Pierwszy raz tak długo siedziałam w toalecie. Kurwa! Przecież muszę zadzwonić do Justina gdzie ''to'' jest.

Oczami Justina

Zaczynałem ćwiczenia do śpiewy, gdy nagle zadzwonił do mnie telefon. Zobaczyłem na wyświetlacz. Dzwoniła Nel. Odebrałem chociaż jak by to był kto inny to bym odrzucił. Jej nigdy nie odmówię.

/rozmowa telefoniczna/

J-Hej skarbie.- Powiedziałem. Ale tylko po co ona dzwoniła?
N- Hej Justin. Słuchaj możesz mi powiedzieć gdzie jest ten koncert?- Zapytała. No właśnie zapomniałem jej powiedzieć.
J- Już za chwilkę.- Powiedziałem i zapytałem.- Usher gdzie jest ten koncert?
U- Na Arenie Stretch World 8 [dop. aut. nie wiem czy takie coś istnieje, pewnie nie].
j- Aha dzięki.- Odchrząkłem.- Koncert jest na Arenie Stretch World 8.- Powiedziałem jej.
N- Aha, ok. To do koncertu!- Powiedziała i się rozłączyła.

/koniec/

 Jak szybko. Nawet się nie pożegnała. Chyba wiem czemu za pół godziny jest mój koncert. Mam nadzieję, że wszystko pójdzie po moich ''planach''. Wróciłem do ćwiczeń.

Oczami Natalii

Pięknie. Mam pół godziny, żeby się tam dostać. Złapię jakąś taksówkę. Zamknęłam pokój, tym razem wzięłam klucze. Pod rękę wzięłam telefon i iPoda. Powinni mnie wpuścić jak powiem, że jestem dziewczyną Justina. Złapałam taksówkę i podałam ulicę? Nie wiem jak to nazwać. Gdy dojechałam była 18:15 i pełno ludzi, a od pisku fanek o mało co nie ogłuchłam. Podeszłam do ochroniarza. Nie znałam go.
Ochroniarz [O]- Proszę bilet.- Powiedział oschłym tonem. A wyglądał na porządnego kolesia.
N- Ja jestem dziewczyną Justina.- Powiedziałam i się uśmiechnęłam.
O- Tak chyba już to mówisz jako pięciotysięczna fanka. Do widzenia.- Powiedział. Jaka ja pusta. Przecież by mi nie uwierzył. Zadzwoniłam do Justina. Powiedział, że zaraz Usher przyjdzie po mnie. On nie mógł. Ćwiczenia na pewno. Po pięciu minutach zjawił się w samej postaci Usher.
U- Ona jest ze mną.- Powiedział do ochroniarza, a jego gały o mało co nie wylazły z orbity. ;P.
N- Dzięki uratowałeś mnie.- Odpowiedziałam i poszliśmy.
___________________________________

Cześć tu Bieberkowaa!

Choroba już przechodzi, ale NADAL jest. ;(

Następny jutro. ;D

Do następnego <3.

4 komentarze:

Anonimowy pisze...

fajne

Anonimowy pisze...

pisz pisz

Anonimowy pisze...

szybciej, szybciej

Anonimowy pisze...

super. bardzo fajne. wracaj szybko do zdrowia. i do pisania :)



Komu się chce niech zajrzy na mojego bloga : my-story-of-justin-bieber.blogspot.com