środa, 29 września 2010

[032] Co? Powtórz.


`J- 2 piętro, 206.- Odchrząknął i gdzieś poszedł bo go wołał Usher. Zostałam sama. Tylko teraz dojść.`
******
Gdy doszłam, otworzyłam drzwi i weszłam. Powoli rozglądnęłam się po pokoju, nie wiem czy to był pokój, to było coś bardzoo dużegoo. Znając mnie poleciałam od razu na łóżko i się na nie rzuciłam. Gdy byłam już prawie przy łóżku o mało co nie wyglebałam się zamiast na nie to na podłogę. Haha, taka już ze mnie niezdara. Po tym małym ‘incydencie’ w pośpiechu rozpakowałam wszystkie swoje rzeczy do szafy. Nie obchodzi mnie to czy ta szafa jest moja czy Justina. Jak coś to weźmie drugą. Wiecie znam takie przysłowie ‘Kto pierwszy ten lepszy’. A w ogóle czy to moja wina, że zawołał go Scooter? Nie. Więc po co ja jeszcze to mówię? Nie wiem. Po 15 minutach przyszedł Justin.
J- I jak kochanie? Podoba się?-  Zapytał na wstępie i mnie objął.
N- No tak, ale mi wystarczyłoby nawet łóżko i byłoby dobrze.- Powiedziałam i wystawiłam język.- A tak w ogóle  to nie chcę Cię narażać na koszty.- Mówiłam swój monolog.
J- Ale ty mnie nie narażasz. Po prostu chcę dla nas jak najlepiej.- Odchrząknął.
N- To jak jesteś taki ‘mądrala’ to załatw nam pokój najtańszy.- Powiedziałam z cwanym uśmieszkiem.
J- Przykro mi, ale to niemożliwe.- Odpowiedział.
N- No dobra..- Powiedziałam tak jakby śmiesznie (dop. aut. Olka ty tak umiesz, wiesz o co kaman). Haha. W tym samym czasie Justin się do mnie przybliżył i pocałował. Ten pocałunek nie trwał długo, bo po chwili przyszedł do nas menager Justinka.
S (Scooter)- Justin dzisiaj grasz..Aj sorki..- Ciągnął.
J- Yyy..Pukać nie nauczyli?- Powiedział Justin.- Nie no żart, ale następnym razem pukaj.- Gadał dalej.
S- Okey, okey. No więc grasz dzisiaj koncert.- Odchrząknął po chwili zastanowienia.
J- Dobra, ale o której?- Spytał.
S- No więc za 2 godziny.- O kurwa, ciekawa jestem czy się wyrobi. Haha.
J- Co?-  Powiedział bez zastanowienia. Zatkało kakao. Ja tylko stałam i się chichrałam pod nosem. Powiem prosto z mostu komicznie to wyglądało.
S- No to prawda. Szybko ubieraj się i za 15 minut na dole.- Dorzucił i polazł.
N- No to królewiczu do roboty!- Powiedziałam i wystawiłam jęzor.
J- Nie tak szybko, ty mi pomożesz się ubrać.- Odpowiedział i poruszył brwiami ^^. Hehe.
N- Co? Ja nie mam gustu.- Odchrząkłam bo to prawda.
J- Nie jojcz mi tu tylko pomóż. A jak nie masz to czemu ubierasz się tak ‘seksownie’?- Zapytał. Haha. Zaczęłam się drzeć na całą mordę i nie mogłam przestać. Normalnie dziecko słońca.
N- Justinku kochany mam prośbę.- Powiedziałam i zrobiłam maślane oczka.
J- Kochanie jaką?- Zapytał po raz kolejny.
N- Mogę tylko dzisiaj nie iść na twój koncert? Proszę, proszę..- Błagałam.
J- Ale czemu?- Odpowiedział smutno.
N- Bo ty dobrze wiesz że ja jestem jębnięta i chciałam skoczyć na Bungee. Proszę.- Odchrząkłam. Ciekawe czy się zgodzi. Wątpię.
J- Oszalałaś? Nie. Nie ma mowy.- Powiedział i zaczął ogłaszać mi kazanie jakie to niebezpieczeństwo.
N- No proszę. Proszę. Nic mi się nie stanie.- Opowiedziałam. Ja muszę to zrobić. Błagałam chyba z 5 minut.
J-  Dobra, ale pod JEDNYM warunkiem.- Powiedział, nadal był smutny.
N- Jakim zrobię wszystko. A wiesz że ja cię kocham ponad życie?- Mówiłam podniecona.
J- Pojedziesz czy tam pójdziesz z Chrisem. I uważaj na siebie.- Jęknął. Ale mi to problem.
N- Ok. A teraz masz ubierz to.- Powiedziałam bo zdołałam w tym czasie wybrać mu zestaw. Ubrał czarny podkoszulek, na to fioletową koszulę w czarną kratkę, czarne rurki, swój nieśmiertelnik i fioletowe skejty Supry, które normalnie uwielbiałam. W mgnieniu oka zdjął swoje ubrania i stał w samych bokserkach. Moje oczy błyszczały jak świece. Widoki nie trwały długo, bo się ubrał.
J- Kochanie ja idę. Muszę zajść do Chrisa powiadomić o twoich zamiarach. Wrócę po koncercie. Kocham cię!- Powiedział i mnie pocałował delikatnie, lecz ja już wylądowałam w ‘moim’ ósmym niebie. Krótko po tym wyszedł.
******
Właśnie mam zamiar iść do pokoju, do Christiana. Siedzi tam, a Cait pojechała z Bieebsem. Jestem ubrana w TO, przecież nie założę szpilek na Bungee. Haha. Pomyśleli by, że jębnięta. Owszem jestem ale..a zresztą. Gdy wyszłam Chris siedział i oglądał MTV.
Ch- Jesteś pewna tego co zrobisz?- Spytał. Kocham jak on się o mnie troszczy, ale moje życie moja sprawa.
N- Jasne braciszku.- Powiedziałam i go szturchnęłam. Chyba kumacie o tym braciszku no nie?  Minutę później założyłam moje buty i wyszliśmy. Wsiedliśmy do pierwszej lepszej taksówki i  po chwili byliśmy na miejscu. Przeżerała mnie adrenalina, ale bardzo tego chciałam.
N- No Chris jesteśmy. Jak ja się cieszę. Życz mi powodzenia.- Powiedziałam uśmiechnięta od ucha do ucha.
Ch- Tylko nic sobie nie zrób bo twój chłopak mnie zabije.- Odchrząknął i wystawił swój ‘słodziutki’ aparacik.
N- Obiecuję, nic mi się nie stanie.- Powiedziałam. W tym samym czasie przyczepiali mnie do tego czegoś. Jakichś lin i takich badziewi. Po chwili stanęłam na szczebelku i usłyszałam głos kolesia `Skacz`.
N- Do zobaczenia!- Krzyknęłam na całe miasto. Skoczyłam. Ale miło. Haha. Tak poczułam wiatr we włosach. Miałam wspaniałe uczucia. Przed oczami miałam Justina i jego słowa `Uważaj na siebie.` gdy byłam przy  dole usłyszałam jakieś pęknięcie. Tylko to. Ujrzałam ciemność. Nic więcej.
Oczami Chrisa (nowość!)
Nathalie skoczyła. Ja pierdole ja się chyba boję bardziej od niej. Tak Justin gra koncert a ja się denerwuje. Po chwili usłyszałem trzask. Spojrzałem w dół. Co się stało? O nie zerwała się lina. Gdzie Nel? Zadzwoniłem na karetkę podałem adres i się rozłączyłem.
Ch- A wy? Kurwa co się lampicie, na zbawienie czekacie?- Spytałem wkurwiony na Maksa.- Szybko. Gdzie się schodzi na dół?- Krzyknąłem. Muły zasrane pokazały mi drogę i  pobiegłem pierwszy. Oni wlekli się za mną. Gdy dobiegłem na dół ujrzałem Nel całą poobijaną i nieprzytomną. Co ja powiem Justinowi? Podbiegłem do niej i sprawdziłem czy ma puls. Miała. Po chwili przyjechała karetka i sprawdzali nią. Nie wiem jak to nazwać coś jej robili. W tej samej chwili wykręciłem numer Caitlin i zadzwoniłem.
/rozmowa telefoniczna/
Ch- Cait, Nel spadła z Bungee.- Powiedziałem nie wiem sam co i zacząłem płakać. Jak baba normalnie.
C- Co? Powtórz.- Powiedziała. Pewnie nic nie słyszała, bo słyszałem krzyki fanek.
Ch- Nathalie miała wypadek i właśnie zabierają ją do szpitala.- Darłem się do słuchawki.
C- Jezu na jaką ulicę? Zaraz tam będę.- Odchrząkła na jednym tchu. Szybko spytałem się gdzie i mi powiedzieli.
Ch- Na Wall Street 6.- Powiedziałem szybko.
C- Ok.- Odpowiedziała i się rozłączyła. Ja natomiast pobiegłem do karetki i pojechałem z nią.
Oczami Justina
Właśnie śpiewałem ‘Baby’, a w zasadzie już kończyłem. Gdy piosenka się skończyła, to zacząłem coś gadać do fanek. W pewnej chwili usłyszałem głos Cait `Nathalie jest w szpitalu`. Przeraziłem się. Aż mikrofon mi spadł. Szybko podniosłem i powiedziałem krótkie `przepraszam`. W mgnieniu oka zbiegłem ze sceny.
J- Co się stało?- Spytałem zdenerwowany. Widziałem minę Scootera. Huj mnie to teraz obchodzi. Nel jest ważniejsza.
C- Sama dokładnie nie wiem. Chodź jedziemy do szpitala.- Powiedziała na jednym tchu i pociągnęła za rękę. Nie miałem zamiaru się opierać.
******
Siedzimy w limuzynie i jedziemy do szpitala. Jestem cały mokry z nerwów. Nie wiem nawet co się jej stało. Wiedziałem, że Bungee to zły pomysł. Dojechaliśmy. Chyba, bo limuzyna się zatrzymała. Pobiegliśmy w strachu do korytarza i gdy wbiegliśmy do korytarza spytałem się:
J- Gdzie leży Nathalie Stewart?
Pielęgniarka (P)- A pan z rodziny?- Zapytała. Kurwa, nie teraz czas na spowiedź.
J- Chłopak. Gdzie ona leży?- Wydarłem się na całą japę.
P- Sala 379, ale w tej chwili ją operują.- Odchrząkła. Nawet miła była, ale może to tylko w pracy. Razem z Caitlin pobiegliśmy na, a raczej pod salę operacyjną, a obok na krześle siedział zapłakany Christian.
J- Chris powiedź co się stało!- Krzyknąłem. Nie umiałem opanować nerwów mając w myśli, że osoba którą kocham może umrzeć. Nie, nie mogę dopuścić do siebie tej myśli.
Ch- No bo..Zacz..ęło..się..- Jąkał się i opowiadał. Ja bynajmniej to zrozumiałem.
J- To wszystko przeze mnie! To ja jej pozwoliłem skoczyć.- Krzyczałem i zacząłem płakać.
C- Nie mów tak.- Pocieszała mnie już także zapłakana Caitlin. Po chwili wyszedł lekarz. Starszy koleś około 50.
L- No więc..- Ciągnął, chciał coś powiedzieć, ale ja jak zwykle przerwałem.
J- Kurwa! No więc co! Szybciej niech pan gada.- Odchrząkłem.
L- Pacjentka jest w śpiączce, ma wstrząs mózgu i połamaną nogę.- Powiedział. Ja pierdole, zapomniałem o mojej ręce. Będę musiał zdjąć lub zmienić gips, ale nie o tym mowa.
J- Ale czy ona się obudzi?- Spytałem z iskierką nadziei.
L- Nie wiadomo. Muszę iść do innych pacjentów. Przepraszam.- Odpowiedział i zniknął.
J- Ale jak to nie wiem?! Ja muszę to wiedzieć!- Krzyknąłem na cały korytarz. Ryczałem cały czas i moja iskierka zniknęłam przez tego pojebańca. Cały czas pocieszali mnie Chris i Cait, ale oni przeżywali to samo więc po co? Siedzieliśmy tak może z 3 godziny, lecz dla mnie to wieczność. W tym czasie moją dziewczynę przewieźli do tamtej sali. Moja matka przyjechała, pewnie będzie się czepiać.
MJ- Justin nie płacz. Wiem już wszystko. Jej rodzice tu lecą.- Powiedziała i mnie przytuliła.
J- Ale co jak ona się nie obudzi?- Spytałem podirytowany.
Ch- Just nie mów tak.- Odchrząknął Chrisiak. Po chwili z sali wyszedł lekarz.
L- No więc jak na razie jej stan jest stabilny i się polepsza, ale nic ‘nie wiadomo’. Może wejść do niej jedna osoba.- Powiedział. To był ten sam co przedtem i znowu jego słowa mnie wkurwiły `nic nie wiadomo`. – Więc kto idzie?- Spytał.
C- Justin idź.- Powiedziała przyjaciółka. Uff.. Muszę ją zobaczyć. Powolnym krokiem wszedłem do sali i leżała tam moja Nel. Była cała blada, nogę miała w gipsie i na twarzy miała kilka sińców. Podszedłem bliżej i ją pocałowałem. Tak bardzo chciałem, żeby chociaż drgnęła, lecz nic. Łzy zaczęły mi spływać po policzkach. Nie wiedziałem co robić. Usiadłem na jednym z krzeseł i podkuliłem nogi. Po chwili doszli przyjaciele. Nie wiem jak ale coś we mnie pękło. Nie wyobrażałem sobie, że może umrzeć najbliższa mi osoba. Chyba wszyscy w pomieszczeniu płakali, a moja matka gdzieś polazła. I co ja teraz zrobię?
__________________________
Drodzy czytelnicy! Czy ja wymagam od was wiele? Proszę was jak to czytacie napiszcie chociaż krótkie `CZYTAM`. Mi to wystarczy. Wiem, że stać was na więcej.
Rozdział: Smutny i nudny. A i jeszcze krótki, ale nie mam siły. ;(
Postaram się aby następny był lepszy.
Następny: 03.10.10r.
Do następnego! ;* Bieberkowaa <3

niedziela, 26 września 2010

[031] Emily, gdzie jest Justin?

`Nie znam odpowiedzi na to  głupie pytanie.`


******
Chyba pójdę się tam przejść i zobaczyć co się dzieje. Trochę się boję. Raz, dwa, raz dwa liczę schody. W końcu na górze. Teraz tylko doczłapać się do pokoju. Gdy doszłam powoli otwierałam klamkę. Weszłam do środka i o dziwo było CZYSTO.
N- Widzę, że chyba nauczyłaś się sprzątać. Haha. Gratulacje.- Powiedziałam i zaczęłam się łachać.
E- E tam. Nie miałam co robić, więc posprzątałam. A tak przy okazji gdzie są chłopacy?- Spytała. Gdzie oni są? Hmm...
N- Yyy..Poleźli gdzieś. Co robimy?- Jąkałam się, bo na serio nie wiedziałam. 
E- Nie wiem nagrywamy covery piosenek?- Odpowiedziała. W sumie to niezły pomysł.
N- Okey. Tylko wezmę gitarę.- Odchrząkłam, przyznam, że Emilka też ma śliczny głos. Tylko czyje nagramy covery?
E- Ok. Tylko szybko.- Powiedziała. Po chwili przyszłam z gitarą.
N- Ale co my zagramy?- Spytałam.
E- Coś Justina. Może...Może ‘Baby’?- Spytała. Akurat znałam do tego nuty.
N- Dobra. Chodź.- Poszliśmy do biurka, włączyliśmy na laptopie Youtube, usiadłyśmy na łóżku i zaczęłyśmy nagrywać. Gdy skończyłyśmy zaczęłyśmy odsłuchiwać. Wyszło naprawdę świetnie. Po odsłuchanym nagraniu usłyszałyśmy oklaski. Były one chłopaków. Więc słyszeli.
J i D- Zaśpiewałyście perfekcyjnie.- Odpowiedzieli równo na co na naszych ustach pojawiły się ‘uśmieszki’. Justin podszedł do mnie i mnie pocałował. Emi zrobiła maślane oczy do Dominika na co on  podszedł i zrobił to samo, tylko że JEJ.  Gdy poczułam jego zapach i dotyk, od razu zaczęło mi się robić  gorąco. Przerwał po jakiś 5 minutach.


******
Stoimy pod kręgielnią i właśnie mamy zamiar wchodzić. Jestem ubrana w TO.  Justin chyba nie ma innych pomysłów. I na dodatek jest już po 21. Zabiję go w końcu. Chociaż nie, chyba raczej siebie. Kurwa, już za 2 dni trasa koncertowa Justina, a to powoduje rozstanie się z Emi i Dominikiem. A tak tu fajnie. A w ogóle gdzie jest Caitlin i Chris.
N- Kochanie, a gdzie są Cait i Chris?- Spytałam, chyba drugi raz powiedziałam do niego `kochanie`.
J- Oni wyjechali do dziadków, wrócą na wyjazd.- Odpowiedział. Szkoda, brakuje mi ich, a szczególnie Chrisa. On jest jak mój młodszy brat, chociaż w moim wieku. Haha. Dziwne no nie? Ale on zawsze potrafi mi pomóc. Nawet w najgorszych problemach.
N- Aha. Ok.- Powiedziałam i weszliśmy. Zaczęliśmy grać. Pierwsza rzucała Emi. Nie no ja się turlałam ze śmiechu bo ona to rzucać nie umie. Zamiast rzucić wyślizgnęła jej się kula i spadła na buty Dominika. Ałć.. Musiało boleć. Justin śmiał się razem ze mną. Potem przyszedł czas na mnie. O ja pierdole.
N- Lepiej odejdźcie, bo mogę kogoś zabić!- Wrzasnęłam do przyjaciół i chłopaka. Oni nie mieli zamiaru się odsuwać.- Okey. Nie to nie. Później tylko nie zwalać na mnie, że ktoś leży w szpitalu. Wzięłam rozpęd. Przełknęłam głośno ślinę i...I rzuciłam. Łał strąciłam prawie wszystkie kręgle, oprócz 1 pieprzonego. Ale i tak mi poszło nieźle jak a 1 raz. Justin był w tym zawodowcem, ale cóż poradzić, natomiast jak rzucił Dominik strącił może z 3 kręgle. Haha. Pograliśmy tak z godzinę.


******
N- Może pójdziemy dzisiaj na imprezkę? Bo już za 2 dni wyjeżdżamy?- Spytałam i zrobiłam błagalne oczka.
E- Ja pójdę!- Wykrzyknęła Emi i zaczęła skakać jak szalona.
J- Ja mogę iść.- Odpowiedział Justin.
N- Ej Dominik, a ty?- Dopytałam go. Chłopak zmieszał się.
D- No..dobra, ale gdzie pójdziemy?- Zapytał.
J- Może do klubu dwie przecznice dalej?- Odchrząknął Justin.
D, N, E- Okey.- Powiedzieliśmy i powoli wychodziliśmy z klubu. Justin wziął mnie za rękę i prowadził do klubu.


******
Stoimy pod klubem. Jest wieeelki. Naprawdę. Pociągnęłam Justina za rękę, bo chciałam zobaczyć jak jest w środku. Gdy weszłam serce mi stanęło. Po prostu stanęło. Nogi zdrętwiały, z emocji pocałowałam Justina, ale czemu? Nie wiem. Tym razem zaczął całować namiętnie, co bardzo mi się spodobało. Po skończonym pocałunku poleźliśmy dalej. Usiedliśmy przy wolnym stoliku i zaczęliśmy gadać o czymś i o niczym. (...)
N- To ja z Emi idę po jakieś drinki zaczekajcie. Ok.?- Spytałam i wystawiłam jęzor.
J- Ok. Tylko nie siedźcie tam długo.- Powiedział Justin, po czym ja zeszłam z jego kolan. Poczłapałyśmy w stronę baru i zamówiłyśmy. Co? Nie wiem. Drinki i tyle. Barman był w miarę przystojny, niebieskie oczy, brunet.- pomyślałam.  Kurwa, Nel co się z tobą dzieje? Masz chłopaka. Jedynego i niepowtarzalnego. Gdy dał nam drinki poszłyśmy z powrotem w stronę stolika. Chłopacy czekali. Trochę się boję to pić bo mam słabą głowę do ALKOHOLU. Ale nieraz trzeba się zabawić. Wypiłam cały na raz. Wszystkich to zdziwiło.
N- Yyy oblałam się czy co?- Spytałam zmieszana.
J- Nie już nic kochanie.- Odpowiedział i pił dalej swojego drinka. Siedzieliśmy tak przez chwilę, po czym potem wpadliśmy na parkiet. Leciała jakaś wolna piosenka. O kurwa, znowu się utopię w jego czekoladowych oczach i co będzie? Umrę. Haha. Żart. Powolnym ruchem uwiesiłam mu się na szyję i zaczęliśmy tańczyć. Jezu, jak on bosko tańczy. Tak wiem mówię tak, a jest powolny taniec. A co nie można?  Cały czas patrzyłam w jego ślepia. Po 30 sekundach zaczął się do mnie przybliżać, co przetworzyło się w pocałunek. Delikatny, a zarazem namiętny. Nie opuszczę go już nigdy. Nie/ Na pewno nie. Miałam cały czas dużo myśli na temat Justina, a najgorsza co mi przyszła to: `a jak on mnie zostawi`. I mój ‘kochany’ rozum przerwał nasz pocałunek.
N- Justin czy ty mnie kiedyś zostawisz?- Spytałam, bo co jeśli?
J- Nie, no co ty. Jak gdybym cię zostawił to bym siebie znienawidził.- Odchrząknął szybko i znowu zaczął mnie całować. Jestem w niebie. Jest w ÓSMYM niebie. Haha. Po skończonej piosence zatańczyliśmy jeszcze do kilku, po czym ja poszłam po kolejnego drinka, wraz z Emilką. Chłopacy już nie chcieli, co jest dziwne. Doszłyśmy do baru i zamówiłyśmy, gdy wypiłyśmy zamówiłyśmy kolejny. Po 3 już nie kontaktowałam. Mówiłam, że mam słabą banię. Ale Emily wyglądała gorzej ode mnie. Ledwo co się trzymała na nogach. 


******
Siedzimy przy stoliku pół godziny, a chłopacy gdzieś wsiąkli. Huj. I tak po 5 minutach przyszli, gdy nas zobaczyli w stanie ‘nietrzeźwym’ to im szczęki opadły.
D- Jezu, ile wypiłyście?- Spytał Dominik.
N- T.r..zy a co?- Jąkałam się.
J- Idziemy do domu. Znaczy, wy chyba nie dojdziecie. Nel chodź do mnie na ręce.- Powiedział. Tak jeszcze będzie mnie dźwigać.
N- Nie..N..ie..chcę żebyś mnie nosił.- Powiedziałam i próbowałam wstać. Niestety na nic. Prędzej mój chłopak wziął mnie na ręce i poszliśmy.


******
Jesteśmy chyba pod domem. Ja pierdole, jak on mnie doniósł? Jest chłopakiem. Wniósł mnie do domu i zaniósł do mojego pokoju. Położył mnie na łóżku i pocałował delikatnie. Pewnie jebało mi z ust.
J- Śpij kochanie, a ja idę sprawdzić co z Emilką.- Odchrząknął i wyszedł. On się na mnie nie gniewa, że tyle wypiłam? Raczej nie. Myślałam tak chwilę, ale Morfeusz zabrał mnie do krainy snów.


******
Rano obudziła mnie Emilka chrząkająca się po pokoju.
N- Emi czego tu szukasz?- Spytałam. Łeb mnie napierdalał, że huj. – A tak w ogóle to która godzina?- Ciągnęłam.
E- Lepiej wstawaj, już 13:23.- Odpowiedziała. Że co? Wstałam w mgnieniu oka i pognałam do łazienki. Wykąpałam się i ubrałam w TO. Po co inaczej, jak mam zamiar cały dzień się pakować? Dzisiaj przyjeżdżają rodzice, i jutro wylatujemy w trasę. Nie mogę sobie wyobrazić, że już jutro muszę się też pożegnać z Emily i Dominikiem. Gdy wyszłam nie wiedziałam gdzie jest Justin.
N- Emily, gdzie jest Justin?- Spytałam.
E- A Justin. Zapomniałam powiedzieć, poszedł do domu się pakować.- Odchrząkła. No jasne przecież on też musi się spakować.
N- Aha ok. Pomożesz mi się spakować?- Odpowiedziałam.
E- Jasne, tylko znajdź torby.- Powiedziała i wystawiła jęzor. ;P. A ile ja mam brać toreb? 3 wystarczą. Szukałam i znalazłam je pod łóżkiem. A tak w ogóle to na ile my jedziemy? Z tego co wiem to podobno ‘na razie’ miesiąc. Mam nadzieję, że szybko zleci. A bynajmniej oby. Podeszłam do Emi i zaczęłyśmy pakować potrzebne rzeczy.


******
Jest. Skończyłyśmy. Jest 18:12. Długo no nie? Ale musiałam jeszcze jej  pomóc się pakować. Muszę polecieć do Justina i spytać się o której lot.
N- Mamo idę na chwilę do Justina!- Krzyknęłam. A zapomniałam dodać, że rodzice wrócili 2 godziny temu. Powiem wam ciekawą rzecz. O dziwo moja rodzicielka zgodziła się, abym podróżowała z Justinem. Kocham ją. Ubrałam szybko tylko jakąś kurtkę, buty i pobiegłam do Justina. Zapukałam i właśnie on otworzył. Chyba pierwszy raz. Haha.
N- Cześć skarbie.- Powiedziałam i weszłam do środka.
J- Hej kochanie.- Powiedział i wszedł ze mną. Gdy weszłam do jego pokoju niedowierzałam. Widziałam stertę przewróconych rzeczy. A niby Justin jest takim porządnisiem.
N- Yyy.. Tornado tu było czy co?- Spytałam, a moja gęba nadal była rozdziawiona.
J- Nie, tylko pakuję się.-Odchrząknął. To ja takiego bałaganu nie narobiłam.
N- Aha..- Ciągnęłam. – A o której wylatujemy?- Zapytałam.- I gdzie?
J- Wylatujemy o 12:30 do Toronto.- Odpowiedział.- Ale bądź gotowa o 10,bo jeszcze odprawa.
N- Aha ok. Kochanie, ja już idę bo muszę się jeszcze umyć i przyszykować ubrania.- Powiedziałam i go pocałowałam.- Pa!- Odrzekłam i poszłam. Gdy doszłam do domu była 19:26. Poleciałam na górę się wykąpać, ubrałam piżamę i ustawiłam budzik na 8:15. Położyłam się na łóżku i usnęłam.


******
Dziś obudził mnie mój budzik, chętnie bym jeszcze pospała, ale cóż lot to lot. Poczłapałam powolnie do łazienki i się wykąpałam. Z pokoju wyszłam ubrana  w TO. Spojrzałam na zegarek 9:16. Nieźle, godzinę siedzieć w łazience. Ale jeszcze muszę się pożegnać z Emi.
Doszłam do jej, a raczej ich pokoju i weszłam. Podeszłam najpierw do Dominika, bo moje pożegnanie z Emilką będą trwały godzinę. Przytuliłam go bardzo, i to bardzo mocno i pocałowałam w policzek. Potem nadszedł czas na Emi. Gdy już stałam przy niej zaczęłam wyć jak dziecko. Ona też nie pozostała dłużna. Płakałyśmy przytulając się z dobre 20 minut. Co ja zrobię bez niej? Mam jeszcze Cait i Chrisa, ale z nią przyjaźnię się od pieluchy. Potem się pożegnałyśmy i już musiała jechać. Jak mi jej będzie brakowało. Gdy odjechała poleciałam do łazienki i poprawiłam makijaż. Gdy wyszłam była już 9:53. Zeszłam na dół i pożegnałam się z rodzicami. Oni swoimi gadkami mnie zanudzili powtarzali tylko: `tylko nie rób tam nieodpowiednich rzeczy`, wiecie o co chodzi. Yyy.. Czy ja jestem dziecko? Z ich monologów wyciągnął mnie mój Justin.
J- Dzień dobry! Kochanie musimy jechać, bo się spóźnimy na odprawę.- Powiedział.
N- Już idę! Pa mamo. Pa tato.-Odpowiedziałam. W oku mamy zakręciła się łza.
J- Do widzenia!- Krzyknął Justin.
M i T- Do widzenia.- Odpowiedzieli. Justin wziął moje 2 torby, a ja 1 i jedną podręczną.
J- Ty tam cegły targasz?- Spytał Justin i się uśmiechnął.
N- Tak kolekcjonuje wiesz? - Powiedziałam chytrze. Weszliśmy do limuzyny i pojechaliśmy po Beadlesów, a potem na lotnisko. Gdy dojechaliśmy odprawa odbyła się dość szybko, lecz na Justina naskoczyły fanki. Mimo okularów i czapki którą założył. I to są minusy sławy. Cieszę się, że nie jestem sławna, bo już te szmatławce pisaliby nie wiadomo co. Gdy weszliśmy do samolotu usiadłam z Justinem, natomiast Pattie i Usher przed nami. Caitlin i Chris za nami. I znowu zaczynają się moje myśli. Lecz długo one nie potrwały bo usnęłam.


******
J- Skarbie jesteśmy.- Powiedział Justin i mnie pocałował.
N- Aha. Okey.- Odchrząkłam od niechcenia. Po chwili wylądowaliśmy. Gdy wstałam zakręciło mi się w głowie, może dlatego, że nic nie jadłam? No właśnie. Justin złapał mnie za rękę i wyszliśmy z samolotu. Na zewnątrz roiło się od fotoreporterów i paparazzi. Nie mają co robić czy co? Gdy stanęliśmy na drodze zaczęły migać flesze. Ciekawa jestem jak Justin wytrzymuje z takimi jak ja to skromnie powiem ‘pojebańcami’.  Na szczęście z samolotu szybko wyszli ochroniarze i nas zabrali do limuzyny.


******
Siedzimy w limuzynie i jedziemy do ‘jakiegoś’ hotelu. Cały czas nawijam z Caitlin. W końcu dojechaliśmy.  Gdy weszliśmy do hotelu zdziwiłam się. Był ogromny.
N- Justin gdzie jest mój pokój?- Spytałam.
J- Twój? Chyba nasz.- Odpowiedział. Znowu mamy razem. Nie no.
N- Aha. To gdzie jest ‘nasz’ pokój?- Powiedziałam i podkreśliłam ‘nasz’.
J- 2 piętro, 206.- Odchrząknął i gdzieś poszedł bo go wołał Usher. Zostałam sama. Tylko teraz dojść.
_________________________
Hej tu Bieberkowaa <3.


Macie kolejny rozdział. Podoba się?


Następny: 29.09.10r.


Do następnego! ;*

czwartek, 23 września 2010

[030] Przypudrujesz.

`Dobra, z moimi rozmyśleniami dojechaliśmy do chaty. Weszłam i zobaczyłam....`
******
Zobaczyłam jak Emilka całuje się z Dominikiem. Tak razem słodko wyglądali. Na pewno im się ułoży. Bynajmniej ja wierzę. Ciekawe czy tak będzie ze mną i Justinem? Wiem, że czuję do niego bardzo MOCNĄ więź. Kocham go jak nikogo innego. Jego zapach sprawia, że nogi mam jak z waty, i te czekoladowe tęczówki. Najchętniej to bym w nich utonęła. Ja pierdole, jak ja słodzę. Ale nie potrafię przestać. Tak naprawdę to jedynie przy Justinie czuję się wyjątkowa, nie dlatego, że jest on sławny. W ogóle kocham go jak nikogo innego, tylko trochę jest mi żal Caitlin. Też bym nie chciała widzieć jakby mój były całował się z moją przyjaciółką. Współczuję jej. Kurwa, znowu słodzę. Nie potrafię inaczej. Moje przemyślenia przerwał mój ’’ukochany’’. Nie no chyba się zmieniam, ale na lepsze. Bynajmniej nie będę przeklinać. Co, jakie ja bzdety wygaduję. A wracając do Justina, objął mnie w pasie i zaczął całować po szyi. Ja już mam po nim malinkę, a nie chcę mieć drugiej. Cóż, jak Emi w końcu się skapowała ze swoim niby ‘szybkim’ zapłonem, że stoję w drzwiach i to na dodatek z Justinem, od razu oderwała się od Dominika. Po co? Nie wiem. Może się wstydzi, ale przy swojej własnej przyjaciółce? Dobra, skończę z moim myśleniem, bo mi zaraz z orzeszka stanie się ‘mózg’. I Justin zrobi mi kolejną malinkę.
N- Justin przestań już, Emily się patrzy.- Powiedziałam. Poczułam się trochę niekomfortowo.
J- A tam, przecież wie, że jesteśmy razem.- Odchrząknął i dalej całował. Jezu, co on myśli, że może mnie całować dzień i noc? Ale przyznam, że całował świetnie i jeszcze to ciepło bijące od niego. Mhmm........
N- Ale Justin, ty mi zrobisz kolejną malinkę!- Tak jakby wykrzyknęłam. Justin nie dawał za wygraną.
J- Przypudrujesz.- Powiedział stanowczo. Co? Nie chcę się stać dziewczyną typu ‘plastik’.
N- Co to to nie.- Odchrząkłam i wyrwałam się ‘ledwo’ powtarzam ‘ledwo’ co z jego uścisku. Ale ja właśnie za to go KOCHAM. Zaczęłam przed nim uciekać, a ten spryciarz nawet za mną nie biegł. Nie obchodziło mnie to. Wbiegłam w mgnieniu oka do mojego pokoju, i zastałam tam Justina? Co? Jak on tam wszedł?  Jaka ze mnie ciota, przecież zostawiłam otwarty balkon. Ale żeby być tak szybkim? Szybkim krokiem podszedł do mnie i rzucił na moje łóżko. Zaczął mnie gilgotać, a ja wyłam wniebogłosy.
N- Ju..Jus..Justin! P..rze..stań!- Wykrzyknęłam, a raczej wyjąkałam krzycząc.
J- Kara musi być.- Powiedział i dalej gilgotał. Nagle do pokoju wparowała Emilka.
E- Co tu się dzieje?- Spytała, no bo tak, po moim śmiechu to można zawału dostać, lecz podobno  Justinowi to się podobało.
N- We..Weź go.! P..r..osz..ę.- Wykrzyczałam , a Emi od razu rzuciła się na Justina i go oderwała ode mnie. Wyrzuciła go prosto na ziemię i pomogła mi się podnieść. Zaczęłam się łachać z byle czego. Może z miny Justina, wyglądał jak dziecko, które nie dostało cukierka. Emi go szturchnęła.
J- Ej! Za co to? Należała jej się kara.- Powiedział i wystawił jęzor. ;P. Miał taki głos, taki, taki słodki.
E- Niby za co?- Spytała, pewnie nie wiedziała o co chodzi. No właśnie, przecież jej tu nie było, chyba, że jej duch. Haha. Na pewno nie. Tylko gdzie jest Dominik? Huj wie. Pewnie siedzi już w pokoju. Yyy... Czy on ma pokój z Emi? No chyba, bo przecież tamten chuj się wyniósł. Szczerze? Nawet za nim nie zatęskniłam, już prawie o nim zapomniałam, a tu z nieba się zerwał.
J- Już nieważne. Lepiej idź, bo twój ‘boy’ się wkurzy.- Powiedział i podkreślił ‘boy’. Pewnie tak szybko ją chciał spławić, żeby znowu mnie pocałować. A zrobię mu na złość, i nie dostanie. Haha.
E- No już, już, tylko mi jej tu nie zapłodnij!- Wykrzyknęła i uciekła. `Tylko mi jej tu nie zapłodnij`. Nie no, ale śmieszne, normalnie turlam się (to sarkazm). Ja mu się tak szybko nie dam.
J- No i zostaliśmy sami.- Wypowiedział. Kurwa, on tylko o pocałunkach myśli? Nie powiem, że tego nie lubię, ale trzeba być nim, żeby całować 24/7. Poszłam specjalnie i usiadłam na jego kolanach. Znowu poczułam ten sam zapach. Delikatny, cudny zapach. Nie, tym razem nie ulegnę. Ahh... Ja i te moje ‘głupie’ myśli. Spojrzałam w jego czekoladowe tęczówki, a ten zaczął się do mnie zbliżać. Wiecie czego się domagał. Tak, pocałunku, a raczej pocałunków. Normalnie ZBOK i tyle. Zbok, ale mój, tylko mój. Kocham go.
N- No Justin, muszę iść się przebrać.- Powiedziałam mu to przed nosem i powoli schodziłam z jego kolan.
J- Ale...Nie możesz za chwilę.- Odchrząknął i zrobił minę szczeniątka. Pierwszy raz w życiu mu nie uległam.
N- Nie, przykro mi. Zaraz przyjdę kochanie.- Odpowiedziałam stanowczo.
Oczami  Justina
Jezu, jaka ona jest słodka. Mógłbym ją całować cały czas. Pewnie myśli sobie, że jestem zbokiem, ale ja po prostu nie umiem bez niej żyć. To jest mój jedyny ideał. Takiej dziewczyny właśnie szukałem, nie jakiegoś plastika jak ta cała Jasmine. Pomijając temat Nel, to strasznie napierdala mnie ręka. Ale wiecie co? Gdy jest przy mnie Nathalie, ból od razu ustaje. Dziwne no nie? Myślę o niej nocami i dniami. Nie wiem co bym zrobił bez niej, pewnie bym dalej prowadził moje ‘nudne’ życie gwiazdy, szukając tego jedynego ideału. I pewnie bym go nie znalazł, bo przecież mam trasę koncertową po USA. A przecież Natt mieszkała w Polsce, chciałem tam zagrać Koncert, ale było już za późno. Mój ‘kochany’ manager załatwił mi tą całą trasę bez mojej zgody. A tak poza tym, to co ona tak długo robi w łazience? Ja pierdole, ze mnie naprawdę jest tłumok. Przecież ona chyba się kąpie. Nie chyba tylko na pewno. O kurwa, w czym ja dzisiaj będę spał? Nie wziąłem nawet żadnych ubrań. Spytam się mojej Nel jak wyjdzie.
Oczami Nathalie
Postanowiłam wziąć sobie kąpiel. Tak po prostu, nie żebym robiła to na złość. Heh. Nie kumam tylko jednego, czemu w moim pokoju jest tak cicho? Może Justin gdzieś poszedł. Gdy skończyłam się kąpać, wyszłam z wanny i ubrałam koszulkę od Justina. Włosy tylko rozczesałam i wyszłam z łazienki. Justin wstał i podszedł do mnie. No ja pierniczę, czego on się domaga? Tego co zwykle.
N- Justin ty zboku.- Powiedziałam i wystawiłam jęzor. ;P.
J- Może i jestem zbokiem, ale twoim.- Powiedział i mnie objął. Chyba przedtem mówiłam że jest zboczony? On jest taki, jakby czytał mi w myślach. I za to go kocham.
N- No ale ty tylko byś się całował. Odpuść sobie chociaż raz. Proszę.- Wysepleniłam, bo wpierdalałam moje żelki. Jakie dobre..Jak ja dawno ich nie żarłam. Mniam.. Haha.
J- No dobra, ale bez buziaka ja nie zasnę.- Powiedział i uśmiechnął się chytrze. A czy do niego nie dotarło? Jezu, chyba nigdy go nie przekonam. Dam mu buziaka pod jednym warunkiem. W policzek i HUJ. Szybko dałam mu buziaka i położyłam się na łóżko.
J- Yyy..Nel słuchaj masz jakąś bluzkę, czy coś?- Spytał. Hmm...Nie. W zasadzie to go okłamuję, ale nie wiem czemu.
N- Justin ty zapomniałeś, że jestem twoją dziewczyną? Przy mnie możesz być nawet w gaciach.- Powiedziałam. Haha. Justin w gaciach.
J- No chyba będę musiał.- Odchrząknął. Nie no dam mu jakąś koszulkę, bo zaraz spieprzy z domu.
N- Chodź dam ci jakąś koszulkę Patryka.- Powiedziałam i wzięłam go za rękę, i pociągnęłam do pokoju. Dobrze, że był jeszcze ubrany, bo gdyby Emi go zobaczyła to by zemdlała. Weszliśmy do pokoju, a tam znowu Dominik się z nią obściskiwał. Jezu, normalnie papużki nierozłączki. Podeszłam szybko do szafy tego ‘syfiarza’  i wyjęłam jakąś koszulkę. Dobrze, że miał on styl Justina. Rzuciłam ją Justinowi i powlekliśmy nasze szanowne dupy do mojego pokoju. Gdy doszliśmy Justin zdjął koszulkę. Zobaczyłam jego tors, a moje serce zaczęło szybciej bić. Kurwa, ja to na serio słodzę. Dobra huj z tym. Ale zastanawiam się tylko czemu serce może bić szybciej? Mój orzeszek chyba nigdy nie pozna odpowiedzi. Gdy ubrał koszulkę podszedł i objął mnie w pasie.
N- Justin.- Powiedziałam i się wyszczerzyłam.
J- A czy to moja wina, że mam tak wspaniałą dziewczynę?- Spytał. Jak chce to mogę się zrobić na chłopaka. Haha. Nie nigdy.
N- Dobra, to jutro pójdę się zrobić na brzydką i oblazła. Haha.- Odpowiedziałam.
J- Nie. Dobra, odpuszczę sobie.- Powiedział. Haha. Nie chce mnie wymieniać. Ale ja nie jestem jedyną w swoim rodzaju. Bynajmniej dla mnie.
N- Okey. A teraz chodź spać, bo jutro nie wstaniesz.- Powiedziałam i się uśmiechnęłam.
J- Już idę skarbie.- Powiedział. Ja zatem położyłam się pod kołdrę i czekałam na Justina. Po 5 minutach przyszedł. Był w WC. Haha. Podszedł do łóżka i zarzucił swoimi włosami. Mnie to rozbawiło. Położył się koło mnie i mnie objął. Głowę miałam odwrotnie, chyba wiecie jak? Tak, że nie patrzałam mu w gały. Haha. Po 5 minutach usnęłam. Gdy się obudziłam było ciemno, spojrzałam na telefon 3:24. Ale długo sobie pospałam. Odwróciłam się by spojrzeć na Justina. On nie spał?
N- Justin ty nie śpisz?- Spytałam zaspana.
J- Nie mogę zasnąć. Może dlatego, że cały czas myślę o tobie.- Powiedział i zaczął słodzić.
N- Jak tak, to ja idę spać do salonu, bo ty też musisz się wyspać.- Odchrząkłam.
J- Nie, nie idź. W końcu i tak zasnę.- Odpowiedział i przyciągnął mnie do siebie, czułam jego oddech.
N- W końcu? Justin ty nie śpisz z dobre 3 godziny.-Powiedziałam i wtuliłam się w jego tors.
J- No dobra, dobra. A teraz kochanie śpij.- Odchrząknął.
N- Obiecuję ci, że ja nie zasnę jeśli ty nie zaśniesz.- Wyjąkałam zadowolona i czekałam aż uśnie.
******
W końcu. Usnął. Chyba. Ale moim zdaniem na pewno. Więc teraz mogę sobie spokojnie usnąć. Tak nawiasem mówiąc cały czas byłam wtulona w Justina. Pewnie łatwo usnę. Haha. Jak ja kocham ciepło bijące od Justina. Który raz to mówię? Nie wiem. Po moim namyślaniu usnęłam.
******
Wstałam o 9:13. Justin leżał w łóżku jak zabity. Nie no, tak jest jak się pół nocy nie śpi. Nie mam zamiaru go budzić. Niech se chłopak pośpi. W ogóle tylko ma koncerty i koncerty. Poczłapałam z ledwością do łazienki, wykąpałam się i ubrałam w TO. Gdy wyszłam zaszłam do pokoju Patryka, tymczasowo Emily i Dominika. Spali. Kurwa, co ich tak na spanie wzięło. Pewnie do 5 tylko się wygłupiali, więc nie dziwię się. Potem polazłam do kuchni i zrobiłam sobie na spokojnie spaghetti, co zajęło mi około pół godziny. Z gotowym daniem poszłam oglądać telewizor. Włączyłam na Vivę, leciały jakieś piosenki. Już znudziło mi się słuchanie tych samych piosenek na okrągło. Przełączyłam na jakiś inny kanał i leciał mój ulubiony serial. Szczerze? Nawet tytułu nie pamiętam. Tak to jest jak nie ma się móżdżku. Haha. Słyszałam jak ktoś schodzi wolno po schodach. Zauważyłam zaspanego Justina. Żebyście widzieli jego minę. Haha. Słodziak.
J- O! Cześć skarbie, ty już nie śpisz?- Zapytał, dalej wlecząc się po schodach.
N- Nie, ja już dawno wstałam. Uważaj!- Krzyknęłam. Tak oto właśnie słynny Justin Bieber spadł z 4 schodka. Haha. Zaraz będzie miał połamaną drugą rękę.
J- Yyy... Chyba już za późno.- Powiedział wstając z podłogi. Nie miałam zamiaru pomagać, nie chciało mi się ruszyć mojej dupy. Wiem, pomyślicie sobie chamska jestem, ale cóż życie. Podszedł do mnie i dopiero w tym momencie zauważył, że wpierdalam spaghetti. Polazł gdzieś i przyszedł z widelcem? O nie. Zabierze mi moje jedzonko. Nie!!! Ratunku.
J- Ej..A ja to co?- Powiedział. Dałam mu spaghetti bo już byłam najedzona.
N- Masz, i się udław. Żart.- Powiedziałam, dałam mu całusa w policzek i poszłam obudzić Emi i Dominika.
******
W końcu doszłam na górę. Weszłam do pokoju państwa ‘zakochanych’ i zauważyłam, że Emilka ma swoją jedną rękę na podłodze, a drugą na mordzie Dominika. Wyglądało to komicznie. Podeszłam bliżej wzięłam, a raczej wyjęłam gwizdek i z całej siły w niego dmuchnęłam. Nie no jakie słowo. ;D. Dominik jak sparaliżowany podniósł się i przetarł oczy.
D- Ładnie jest tak kogoś budzić?- Spytał, i wyszczerzył szczerby.
N- Tak, ładnie. A teraz wstawajcie bo już 11 dochodzi, a mam zamiar zabrać twoją dziewczynę do Centrum Handlowego.- Odpowiedziałam. Akurat chwilę po tym obudziła się Emi. Wszystko jej powiedziałam i dogadaliśmy się na dole za pół godziny, bo ona musi się ‘wyszykować’. Razem z Dominikiem schodziliśmy na dół gdy spadłam wprost na Justina. Tak się jakoś stało, że on leżał na mnie. Nie no, niemożliwe, a może?
N- Justin złaź ze mnie z tym swoim cielskiem.- Wyszeptałam, będąc przygniatana przez ponad 50 kg.
J- Coś za coś.- Powiedział i poruszył brwiami ^^. Nie no ten to potrafi rozbawić. Wiedziałam dobrze, o co mu chodzi.
N- Dobra, ale zejdź.- Odchrząkłam. Ten posłusznie zeszedł i dałam mu całusa. Ja pierdole, ile można się miziać? Nie wiem. Justin całuje mnie chyba od 5-ciu minut. Co za dużo to nie zdrowo. Chyba znacie to powiedzenie? Odepchnęłam go z ledwością od siebie i uciekłam na wypoczynek. Po 15 minutach zjawiła się Emily.
N- No więc róbcie co chcecie. Oczywiście bez szaleństw. Będziemy około  19. Pa!- Rzuciłam, wzięłam telefon i kasę i wyszłyśmy.
******
Stoimy właśnie pod centrum, a Emilka zachwyca się jakie ono duże. Weszłyśmy do środka. Gdy doszliśmy do House to Emi nie mogła się zachwycić. Brała wszystko po kolei i zapierdalała do przymierzalni. Ja wzięłam tylko z 3 bluzki, 2 pary spodni i 2 sukienki i poczłapałam za nią. Po wyjściu postanowiłam wziąć te 2 pary spodni, 1 sukienkę i 2 bluzki.
******
Kurwa, ile można siedzieć w przymierzalni? Tego nie wiem, czekam na moją przyjaciółkę już chyba z godzinę. W końcu wyszła. Obładowała się, że prawie nie było jej widać. O Jezu. I co pomyśleć? To dopiero PIERWSZY sklep. Boże ześlij mi cud. Oczywiście pan Bóg nie był tak miły i musiałam się z nią wlec cały czas. Skończyłyśmy zakupy chyba po 7 godzinach. Ja pierdole, jeszcze muszę jej pomóc nieść chyba z 15 toreb, plus dodatkowo moje 4. No dobra, może dużo, ale nie tyle co ona. I jej torby ważą chyba z tonę. Serio.
******
Stoimy wyczerpane pod drzwiami domu. Musieliśmy jeszcze iść na piechotę, bo oczywiście Emily ustaliła sobie, że `ruch to zdrowie`, ale czy wy byście chciały przejść 10 km na pieszo? Wątpię. Zawołałam przez okno chłopaków, a oni przybiegli jak na zwołanie.
J- Jezu! Ile wy tego kupiłyście? Chyba cały sklep?- Spytał Justin.
N- Nie ja tylko ona. I jeszcze na pieszo musiałyśmy zapierdalać do domu.- Wyjęczałam.
J- Czemu?- Odchrząknął i się uśmiechnął.
N- Weź nie marudź tylko weź torby.- Powiedziałam, a gdy Justin podszedł i wziął te torby, o mało co się nie wywalił. Haha. Myślał, że lekkie. To się mylił. Gdy weszłam do chaty od razu rzuciłam się na łóżko. Była 19:12. Ja pierdole, cały dzień przesiedzieć w centrum handlowym. Postanowienie: Nigdy więcej nie wybiorę się z Emilką na zakupy. Nigdy.- Powiedziałam pod nosem. Sięgnęłam po pilot do TV nigdzie go nie było. Szukałam chyba z 15 minut. Co oni robili w tym domu?
N- Chłopacy gdzie jest pilot!- Wykrzyknęłam podirytowana.
J- Leży na komodzie skarbie!- Krzyknął z kuchni Justin. Spojrzałam na komodę, leżał tam. Jaka ze mnie ślepota! Podeszłam i go wzięłam. Włączyłam jakiś nudny serial i zaczęłam oglądać. No bo co mam innego robić? Chłopacy gdzieś poleźli, a Emi grzebie w ciuchach i je przymierza. Nie mam zamiaru na to patrzeć. Chyba już wiem co będę miała potem w pokoju. Jednym słowem CHAOS. Ale dlaczego ona musi to robić w moim pokoju? Nie znam odpowiedzi na to  głupie pytanie.
______________________________________

Siemka tu Bieberkowaa! ;***

Musiałam zmniejszyć czcionkę, bo byłoby za dużo przewijania.Moim zdaniem wyszedł nawet nawet,trochę przesłodzone, ale DŁUGI. Podoba się? Piszcie jak najwięcej komci. Plosiee...;P

Następny: 26.09.2010r.

Do następnego! <3 Lovciam was! ^^

poniedziałek, 20 września 2010

Przepraszam.

Przepraszam, ale następny rozdział nie pojawi się przez około 3 dni, muszę nadrobić zaległości w nauce. Mam nadzieję, że się nie obrazicie. I od tej pory kiedy będą pojawiały się rozdziały będę pisać pod notką. Ale będzie to około 3 dni. Postaram się pisać DŁUŻSZE i CIEKAWSZE. Przepraszam. Dziękuję za uwagę. Do następnego <3. Kocham was! ;*

[029] Kurwa! Co ty odpierdalasz?

`N- Tak mój były, i nie masz o co.- Odchrząkłam gdy już uspokoiłam się.`

******

N- Dobra chodź, bo zaraz puszczą film bez nas.- Powiedziałam i pociągnęłam go za rękę do pokoju.
J- Ok.- Odpowiedział krótko. Kurwa, tylko co ja teraz powiem Kacprowi? Jestem cała zmieszana. Najpierw pójdę z nim pogadać.
N- Zaraz przyjdę. Kacper chodź na chwilę.- Powiedziałam, a ten wstał i poszedł za mną. Poszliśmy do kuchni.
N- Kacper obraziłeś się?- Spytałam.
K- Nie, czemu?- Zapytał.
N- No bo Justin o tym, że jest moim chłopakiem żartował.- Odchrząkłam. Ale tak naprawdę czuję coś do Justina.
K- Aha. Ok.-Powiedział i się uśmiechnął. Pewnie coś kombinuje, ale co? Nie wiem. Poczłapaliśmy do pokoju akurat włączali film. Usiadłam między Kacprem a Chrisem. Usiadłam tak tylko dlatego, że nie było gdzie indziej miejsca.

******
Oglądamy film, który niby miał być ''horrorem'', lecz jest komedią. Co to za tłumoki wybierali? Wszyscy się łachali oprócz mnie. Chris się tylko szczerzył. Oglądałam dalej, i przez przypadek wyładowałam na siebie cały popcorn. Gromada zaczęła się łachać. Olewałam to. Po 15 minutach zauważyłam, że Chris zasnął. Haha. Postanowiłam zrobić mu małą ''niespodziankę''. Przyniosłam pastę, tusz wodoodporny i szminkę. Razem z Cait zaczęłyśmy go malować. Gdy skończyłyśmy zaczęłyśmy się łachać. Ale on i tak spał jak suseł. Oglądaliśmy dalej. W pewnym momencie Kacper przyciągnął mnie do siebie i objął w pasie. Moje ciało odmówiło posłuszeństwa. Zaczął mnie całować po szyi. Eeee...Przecież my już nie jesteśmy ''parą'', jeśli kiedykolwiek byliśmy. Chodzi mi o to, że byłam z nim jak miałam 13 lat. Szczenięca miłość. Zauważył to Justin. Pięknie.
J- Kurwa! Co ty odpierdalasz?- Wykrzyczał to pewnie do Kacpra. Był ostro wkurwiony, dobrze że moich starych nie było. Uff...
K- Yyy..Bimber nie widzisz?- Spytał go. Też się pewnie wkurzył. Tylko czemu on nie lubił Justina? Nie znam odpowiedzi.
J- Zostaw ją, bo ci mordę poobijam.- Tym razem to wywrzeszczał, że chyba cała Atlanta to usłyszała.
K- Haha..Ale się ciebie boję.- Powiedział Kacper sarkastycznie. Co się zaraz stanie, boję się. Tak, zaczęli się bić. Nie wiedziałam co zrobić. Kurwa, Nathalie zacznij myśleć. Najpierw Justin walnął mu prosto w ''buzię''? Nie sorki w nos, miał chyba złamany. Najbardziej bałam się o Justina, Kacper był od niego starszy i SILNIEJSZY. Stałam tylko jak słup i się wpatrywałam. Kacper walnął mu z pięści w brzuch i Justin się skulił. Nagle coś we mnie pękło. Podeszłam do Kacpra, walnęłam mu prosto w twarz plaskacza i byłam ''zadowolona''.\
N- Kacper! Wypierdalaj stąd i nigdy mi się nie pokazuj na oczy!- Wykrzyczałam.
K- Policzymy się jeszcze!- Powiedział i poszedł w pizdu. Huj, z nim. Muszę pomóc Justinowi.
N- Justin chodź jedziemy do szpitala.- Powiedziałam stanowczo. Był cały poobtłukany.
J- Kochanie, ale mi nic nie jest.- Odchrząknął. Tak nic mu nie jest, gdyby siebie zobaczył to by się przestraszył.
N- Nie jęcz mi tu i chodź.- Powiedziałam i ciągnęłam go za rękę do samochodu. Zawiozła nas Caitlin, oczywiście ''ja'' muszę zrobić sobie prawko. Pojechaliśmy do szpitala.

******
Siedzę przed jakąś salą i czekam w niepokoju na Justina. Jest 23:46. Boję się o niego. Ja...Ja chyba naprawdę go kocham. Za bardzo, żeby go zostawić. W końcu wyszedł.
N- I co? Nic ci nie jest? Wszystko w porządku?- I zasypywałam go milionami pytań, które na dodatek mówiłam w prędkości światła.
J- Yyy..Skarbie nic nie zrozumiałem, ale mam tylko złamaną rękę.- Uff...Kamień z serca. Przytuliłam go i zaczęłam nachalnie całować.
J- Czyli mam zrozumieć, że..- Zapytał po pocałunku i ja mu przerwałam.
N- Tak, że ci wybaczyłam, za bardzo cię KOCHAM.- Wypowiedziałam patrząc mu prosto w te cudne, czekoladowe tęczówki. Wiedział, że mówię prawdę.
J- Dziękuję.- Odchrząknął.
N- Za co ty dziękujesz? To była moja wina, nie wierzyłam ci. To ja dziękuję, że mi wybaczyłeś.- Powiedziałam, uśmiechnęłam się i zaczęłam go znowu całować. Mam jakieś napady. Haha. Nasz ''pocałunek'' przerwał jakiś doktorek.
D- Panie Bieber, niech pan pójdzie ze mną musimy nałożyć panu gips.- Powiedział. `Panu` haha.
J- A nie możemy za chwilę?- Spytał.
D- Nie dokończy pan tą czynność potem.- Odchrząknął doktorek. Haha. Czynność. Wpadłam w nieopanowany śmiech, a Justin poszedł. Gdy wrócił zaczął mnie całować. No tak chciał dokończyć to co działo się przedtem.

******
Siedzimy w samochodzie, a raczej już w limuzynie bo Caitlin musiała jechać i jedziemy do domu. Okazało się, że tylko Justin będzie nocować u mnie. Ale mamy poza tym przecież Emi i Dominika. Powiem szczerze, że Dominik bardzo polubił Justina, chociaż to tylko jeden dzień. Dobra, z moimi rozmyśleniami dojechaliśmy do chaty. Weszłam i zobaczyłam....
_________________________________-

Cześć tu Bieberkowaa! ;*

Rozdział krótki, bo mam po prostu ZJEBANY dzień. Każdy może go mieć.

Następny jutro.

Do następnego! <3

niedziela, 19 września 2010

[028] Justin coś ty zrobił najlepszego?

`No i mam mieszane uczucia.`

******
Chyba dojechaliśmy. Gdy weszłam, a raczej weszliśmy do domu byli już moi starzy. Powitaliśmy się wszyscy i ustaliliśmy, że ja i Emi będziemy spać u mnie, mam dodatkowe łóżko, a Dominik i Kacper będą w pokoju gościnnym. Wszyscy rozleźliśmy się w swoje strony. Ja pierdole, co ta Emi nosi w tych walizkach? Chyba kolekcjonuje cegły. Haha. Dobra pomogę jej się rozpakować.

******

Właśnie kończymy się rozpakowywać. Jest 16:48. Muszę jej o wszystkim opowiedzieć. Więc od początku. [...] Właśnie kończę wszystko mówić.
N- To pójdziesz ze mną do niego?- Spytałam i zrobiłam błagalne oczka. Pierwszy raz nie płakałam.
E- No pewnie. Jest! Poznam Justina Biebera!- I krzyczała jak małe dziecko. Ona zawsze była pierdolnięta, ale pozytywnie. Opowiadanie zajęło mi pół godziny więc jest 17:20. Dobra idziemy.
N- Emi chodź. Idziemy.- Powiedziałam, a ta w podskokach poleciała ubrać buty. Nie wiedziałam czy to dobry pomysł. Ale raz kozie śmierć. I tak będziemy przyjaciółmi, bo muszę WSZYSTKO przemyśleć.

******
Stoimy pod domem Biebera i dodzwaniamy do niego dzwonkiem. Na szczęście otworzyła Pattie.
P- O cześć dziewczyny, zaraz zawołam Justina.- Powiedziała.
N- Dzień dobry! Ok.- Odpowiedziałyśmy równo.
P- Justin, masz gości!- Wykrzyknęła jego mama.
J- Niech wejdą na górę, jestem z Chrisem.- Jest! Zbawienie, usłyszałam jego głos i na dodatek jest z Chrisem. Jak ja się cieszę. Poczłapaliśmy na górę. Bałam się wejść, ale musiałam pokonać strach. Przy okazji mam nadzieję, że Emi się trochę poduczyła angielskiego, bo z tego co ją pytałam dzisiaj to coś umie.
E- Hello!- Powiedziała, ja weszłam za nią.
N- Cześć.- Powiedziałam niepewnym głosem.
J- Nel, co ty tu robisz?- Spytał uradowany.
N- Yyyy....- Jąkałam się.
E- Ona chciała wszystko wyjaśnić, a przy okazji dasz mi swój autograf?- Spytała, wiedziałam, że wreszcie nadejdzie ten moment.
J- Wyjaśnić?- Spytał.
N- Tak, wyjaśnić.- Powiedziałam.
J- Ale ja tego NIE CHCIAŁEM!- Wykrzyknął. O co mu chodziło. Po co ja tu przychodziłam?
N- Dobra, jak chcesz to sobie wyjdę.- Odchrząkłam i chciałam wychodzić. Nagle ktoś złapał mnie za nadgarstek. To był Justin.
J- Znaczy, ja nie chciałem tego pocałunku z Jasmine.- Odpowiedział i złapał mnie w biodrach. Znowu poczułam ten sam zapach perfum.
N- Justin wiem, ale zostańmy przyjaciółmi, ja muszę wszystko przemyśleć.- Starałam się nie patrzeć mu w oczy.
J- Ok..- Powiedział i opuścił głowę. Coś we mnie się złamało. Ja muszę to przemyśleć.
N- Aha i przyjdziecie do mnie dzisiaj wszyscy na wieczór filmowy? Przedstawię wam parę osób.- Powiedziałam i się uśmiechnęłam.
Ch i J- Ok. Weźmiemy jeszcze Cait. To o 19:00?- Spytali.
N- Ok. To my lecimy. Pa!- Krzyknęłam. Była już 18:36. Mało czasu nam pozostało.

******

Właśnie szykujemy popcorn itp. a Dominik i Kacper szykują koce itp. Rodzice gdzieś wyjechali na trzy dni. Zawsze ich nie ma. A tak właściwie to który dzisiaj jest? Chyba 17 lipiec. Huj. Zadzwonił dzwonek do drzwi. Poleciałam otworzyć. Gdy wszyscy weszli zabrałam Justina i przedstawiłam mu chłopaków.
N- Justin chodź.- Powiedziałam.
J- Już, chwila ok.- I Poszliśmy. Najpierw poleźliśmy do Dominika.
N- Justin poznaj mojego przyjaciela Dominika. Jest on chłopakiem Emily.- Powiedziałam, a ci przybili żółwika.
J- Siema jestem Justin.- Odchrząknął.
D- Ja Dominik.- I zaczęli gadać, nie o tym teraz.
N- Justin, idziemy, poznasz kogoś jeszcze.- Wyjąkałam. I poszliśmy.
N- Kacper! Poznaj Justina mojego..- Chciałam dalej coś powiedzieć, ale Justin mi przerwał.
J- Chłopaka.- Powiedział. Kurwa, co on sobie myśli? Jesteśmy przyjaciółmi.
K- Aha.- Powiedział i gdzieś poszedł. Pięknie, pewnie się obraził. Zawołałam Justina na bok.
N- Justin coś ty zrobił najlepszego?- Spytałam lekko wkurwiona.
J- Sorki, ale jestem zazdrosny.- Odchrząknął i wystawił jęzor. ;P.
N- Ale, to jest mój były, i się pewnie obraził.- Powiedziałam.
J- Twój były? To nie mam o co być zazdrosny?- Spytał.
N- Tak mój były, i nie masz o co.- Odchrząkłam gdy już uspokoiłam się.
_____________________________________

 Postanowiłam dodać teraz, bo potem nie będę miała czasu, i opowiadanie będzie, że zostanie z Justinem.

Siemka tu Bieberkowaa! ;*

Rozdział BEZNADZIEJNY. Następny może jutro.

Do następnego <3.

sobota, 18 września 2010

[027] Skąd to wiesz?

Nowa postać:





Były Nathalie. Chce znów ją odzyskać, lecz ma małe szanse. Wysoki, przeklina i lubi się zabawić. Opiekuńczy. Ma 17 lat. Starszy o rok od Nel. Nienawidzi Justina całym sercem. Nie wiadomo czemu. Nie lubi także jego kolegów.

_________________________________

 

`Położyłam się na łóżku i usnęłam.`

******
Ja pierdole, czy on musi mi się nawet śnić? Spojrzałam na zegarek 6:36. No nieźle, tak wcześnie wstałam. I co ja będę robić? Już wiem. Pójdę do parku, a potem do sklepu po kartę. Hah. Ja to mam pomysły. Poczłapałam powolnym krokiem do łazienki i ubrałam się w TO. potem wzięłam tylko iPoda, telefon, kasę i klucze. Rodzicielka już pewnie w pracy, ojciec też, a Patryk? On jest dalej u kuzyna. Zapomniałam, przecież dzisiaj przyjeżdża Emilka z Dominikiem. Dobra, wychodzę. Zamknęłam dom i szłam w stronę parku. Po drodze spotkałam paru znajomych ze szkoły. Zmieniłam plany, najpierw pójdę po kartę, a potem do parku. I już w parku zadzwonię do Emi. Haha. Weszłam do pierwszego lepszego spożywczego i ukradkiem spojrzałam na gazety. Mówiłam, że te szmatławce rozpiszą. A nagłówki brzmiały `Nowa zdobycz Justina Biebera`, `Czy Justin Bieber zdradza swoją dziewczynę`. Kurwa, WKURWIŁO mnie to. Podeszłam do kasjerki i poprosiłam o kartę. Gdy zapłaciłam polazłam w stronę parku.

******
Siedzę na mojej ławce i myślę. Jest 8:48. Może zadzwonię do Emi? Pewnie już wstała. Dobra dzwonię. Odebrała.

/rozmowa telefoniczna/

N- Hej słonko. Już nie śpisz?- Spytałam bo u nich jest około piątej.
E- Ja już nie śpię od dwóch godzin, bo myślę czy czegoś nie zapomniałam.- Odchrząkła.
N- Wiesz, że ja już nie pamiętam jak ty wyglądasz?- Powiedziałam. Naprawdę nie pamiętałam.
E- Osz ty! A tak w ogóle to mamy dla ciebie niespodziankę.- Powiedziałam tak jakby chytrze. Muszę to wiedzieć.
N- Jaką? Powiesz plosie..-Wyjąkałam jak małe dziecko.
E- Y..y..Zobaczysz potem.- Odpowiedziała. Nagle ktoś chyba ''złapał mnie'' od tyłu za ramiona. To był...Christian. Co on tu robi? Najlepiej nic mu nie powiem o Justinie.
N- Ja muszę kończyć, pa! Zadzoń jak będziecie na lotnisku. I się rozłączyłam.

/koniec/

Zabiję go. Nie no żart. A niby o czym my mamy gadać?
Ch- Siemka. Co tam?- Po co on się pyta.
N- Nic palancie. Wystraszyłeś mnie.- Odpowiedziałam i wystawiłam jęzor ;P.
Ch- i co pogodziłaś się z Justinem?- Spytał. Kurwa, zabiję Caitlin.
N- Skąd to wiesz?- Odezwałam się.
Ch- Od Caitlin.- Powiedział i wystawił swój ''słodki'' uśmieszek.
N- Aha...I tak w ogóle skąd wiedziałeś, że tu jestem?- Odchrząklam.
Ch- Widziałem przez okno, że gdzieś idziesz więc za tobą poszłem.- Odpowiedział. Nie, tym razem go nie pogonię nie jestem w ''stanie''. Chodzi o szpilki. I ciągnęliśmy dalej naszą rozmowę.

Oczami Justina

Ja pierdole, ona mi już NIGDY nie wybaczy- myślałem tak cały czas. W pewnym momencie jedna łza spłynęła mi po policzku. Jebnięta Villegaska. Zawsze musi coś zepsuć. Muszę zadzwonić do Chrisa i poprosić żeby przyszedł.

/rozmowa telefoniczna/

J- Siema Chris, przyjdziesz do mnie? Musimy pogadać.- Powiedziałem cichym tonem.
Ch- Yyy..Teraz jestem z Nel, ale ok. Będę za 15 minut.- I znowu pojedyncza łza spłynęła mi po policzku.
J- Ok.- Wyjąkałem prawie.

/koniec/

Co ja zrobię przez ten czas? Posprzątam pokój.

Oczami Natalii

Ch- Nel, słuchaj ja muszę lecieć. Ok?- Spytał.
N- Ok. Do potem!- Rzuciłam i spojrzałam na zegarek. 13:56. Ja pierdole za godzinę przyjeżdża Emi. Nieźle się zagadaliśmy. W pośpiechu poleciałam do domu. Gdy dobiegłam wyjęłam klucze i go otworzyłam. Weszłam do kuchni i zjadłam płatki, potem polazłam do pokoju wybrać jakieś ciuchy na lotnisko. Szukając ubrań natrafiłam na koszulkę od Justina, tą z napisem JB. Od razu zaczęłam ryczeć. Gdy przestałam była już 14:46. W pośpiechu otworzyłam łazienkę i ubrałam się w TO. Wiecie co? Od kiedy dostałam naszyjnik od JB w ogóle go nie ściągnęłam.

******

Właśnie wychodzę z domu i jadę na lotnisko. Złapałam taksówkę i powiedziałam dany adres. Po 5 minutach dojechaliśmy. to było inne lotnisko niż te na którym ja byłam, było o wiele bliżej. Wysiadłam i oczekiwałam samolotu. W końcu przyleciał. Z samolotu wysiadła Emilka, Dominik i ktoś jeszcze. Kto to był? Kacper? Mój były, chyba wiecie który ten co się nie odezwał haha. Ale zrobił się ładny. Podszedł do mnie i dał mi piękny bukiet róż. Pocałowałam go. Potem się go spytam czemu nic mi nie powiedział. Ale, ja do niego nie mogę wrócić. Za dużo przeżyłam. Nie. Szczerze więcej czuje do Justina. Ja muszę się z nim pogodzić, tak tak mówiłam, że mu NIE WYBACZĘ, ale nie wytrzymam. Pójdę z Emi jak dojedziemy do domu do niego. Ona zawsze mi pomoże.
E- Halo? Ziemia do Natt.- Powiedziała i mkachała mi ręką przed gałami.
N- Yyy..Na długo odpłynęłam? A tak w ogóle to cześć.- Powiedziałam.
E- Na 5 minut. Haha. Wiesz, że ja cię nie poznałam?- Spytała i gadaliśmy już wszyscy razem aż do dojazdu do domu. Ale teraz to sobiew myślę, że muszę znowu to wszystko przemyśleć o Justinie. Już wiem. pogodzę się z nim, ale będziemy przyjaciółmi, bo ja nie wiem czy mogę inaczej, ale może dalej będziemy razem. No i mam mieszane uczucia.
___________________________

Witajcie! Tu Bieberkowaa! ;*

A i zmieniłam zdjęcie Emilki.

Wczoraj byłam z moją przyjaciółką Olką robić zdjęcia. Jaka zwała! Wiecie trzeba być taką kaleką jak ja żeby potknąć się o własne nogi.

Następny jutro.

Do następnego! Lovciam was! <3

piątek, 17 września 2010

[026] Nie..Znaczy tak.

`Opowiedziała, ona zawsze potrafiła mi pomóc, ale Justinowi tego NIE WYBACZĘ.`

******

Siedzę i ryczę. Cały czas. Kurwa, czemu muszę płakać przez takiego IDIOTĘ? Czemu? Nie wiem. Tak właśnie rodzi mi się milion myśli na sekundę. Ale..Co ja powiem Cait i Chrisowi? Też nie wiem. Właśnie ZERO odpowiedzi. Czemu on musiał właśnie mi to zrobić mówił że ''nigdy'' mi nie wyrządzi krzywdy. I co? Właśnie widzę jak dotrzymuje ''obietnicy''. Od tej pory nie mam zamiaru się do niego odzywać. Może lepiej byłoby, jakbym mieszkała w Polsce? Ale jest jeden minus, miałam tam chłopaka, który przepadł. Tak przepadł, jak kamień, i się nawet nie odezwał. Moje przemyślenia przerwał telefon. Ktoś dzwonił, a mianowicie Caitlin. O ja pierdole..Co ja jej powiem? Coś wymyślę, ale pewnie pozna że coś jest nie tak przez mój zachrypnięty głos.

/rozmowa telefoniczna/

C- Hej słońce! Wyjdziesz za pół godziny?- Spytała szczęśliwa.
N- Cześć Cait. Słuchaj nie wiem..Nie mam ochoty.- Odchrząkłam.
C- Nel, czy coś się stało?- Zapytała, ona zawsze coś przeczuwa.
N- Nie..Znaczy tak.- Powiedziałam powstrzymując łzy, bo przypomniał mi się.....Justin.
C- Co co się stało? Albo dobra, przyjdę za 15 minut i pójdziemy do parku. Opowiesz mi wszystko.- Powiedziała tak szybko, ale wszystko zrozumiałam.
N- Alee..- Chciałam coś powiedzieć, a ta się rozłączyła.

/koniec/

Jest godzina 18:46. Ja pierdole, lecę się przebrać. Poszłam do toalety i ubrałam się w TO. Nałożyłam trochę podkładu, bo przecież nie będę chodzić z OGROMNYMI worami pod gałami. Gdy wychodziłam była 18:57. Zaraz pewnie przyjdzie Caitlin. Poczłapałam ubrać buty. Gdy je ubrałam przyszła przyjaciółka. Od razu zaczęła.
C- Cześć. Jezu co ci się stało? Opowiedz szybko. Ale najpierw chodź.- I nic z tego nie rozumiałam. Pociągnęła mnie za nadgarstek i zaczęła biec. Ja mam się wypierdolić czy raczej ZABIĆ? Dobiegłyśmy po pięciu minutach do parku. Usiadłyśmy na mojej ulubionej ławce.
C- No więc opowiadaj od początku.- Usiadła po turecku a ja zaczęłam nawijać wszystko po kolei.
N- Wiesz co? Mam go w DUPIE!- Wypowiedziałam ostatnie zdanie i zaczęłam płakać nieopanowanymi łzami.
C- Nie mów tak! Zobaczysz ułoży się. A tak w ogóle to go nie widziałam.- Powiedziała. Niby co ma się ułożyć?
N- Ułoży się? Nic się nie ułoży. Może muszę się ''wyprowadzić''?- Łkałam.
C- Nawet się nie waż.- Odchrząkła i przytuliła mnie. Pewnie cały tusz mi się rozmazał i wyglądałam jak WAMPIR i huj. Siedzieliśmy tak do 20:13. Musiałam iść do domu. Już przestałam płakać Caitlin odprowadziła mnie do domu.

******

Siedzę w domu obsypywana sms'ami od Justina, czy on myśli, że ja mu wybaczę? To się myli, jutro z rana zmienię numer. Podam go tylko Cait i Emi. Jeszcze dzisiaj tylko zadzwonię do Emilki bo się będzie martwić. Haha. Dzwonię pierwszy sygnał...drugi...trzeci..W końcu.

/rozmowa telefoniczna/

N- Hej Emi! Co tam?- Spytałam z początku, bo muszę wiedzieć co się dzieje w Polsce.
E- Cześć skarbie, co ty tak późno dzwonisz?- Spytała. No właśnie przecież u niej jest około pierwszej w nocy.
N- Aj..sorki zapomniałam o strefie. Szkoda, że cię tu nie ma.- Powiedziałam, bym jej wszystko opowiedziała, ale mam mało kasy.
E- Co szkoda? Jutro przylatuję do ciebie z Dominikiem na tydzień!- Wykrzyczała chyba na swój cały dom.
N- Co? Ekstra. O której będziecie?- Spytałam i gały mi wyszły.
E- Yyy..O siódmej z rana mamy samolot. U ciebie będziemy na 15:30 w twojej strefie.- Odchrząkła. Nie mogłam opanować szczęścia.
N- Ok. A to ty do mnie zadzwoń kiedy będziecie na lotnisku, ok?- Spytałam znowu.
E- Ok. Na pewno zadzwonię, przecież nawet nie wiem gdzie ty mieszkasz.- Wyjąkała, kurwa, przecież zmieniam numer.
N- Ale ja zadzwonię o 15, bo zmieniam numer.- Powiedziałam, i wszystko mi się przypomniało.
E- A czemu?- Spytała.
N- Jutro ci opowiem. Mam mało kasy. Pa!- Krzyknęłam i nas rozłączył mój jebnięty telefon.

/koniec/

Nie miałam zamiaru płakać, więc polazłam do łazienki i ubrałam piżamę. Poszłam jeszcze tylko na chwilę na balkon zaczerpnąć świeżego powietrza. U Justina w pokoju się świeciło, i chyba miał zamiar wychodzić na balkon, lecz ja wyszłam z mojego. Położyłam się na łóżku i usnęłam.
_______________________________________

Witajcie, tu Bieberkowaa! ;*

Wiecie co, nie mogę zapomnieć o tej ku*wie Villegasce. Cały czas mam to w głowie, ale słyszałam fakt, że ona nie jest w jego typie, i on nie ma zamiaru już nigdy jej POCAŁOWAĆ. Ha!

A i czy słyszeliście, że Justin nie szuka już dziewczyny? Czeka aż miłość przyjdzie SAMA. Muszę do niego jechać. Haha. Żart.


Następny jutro.

Do następnego! <3

czwartek, 16 września 2010

[025]Uwierz mi, że ja też

`Wrócił z wodą i tabletką. Od razu ją wzięłam. Po pół godziny ból ustał.`

******
Justin cały czas przy mnie siedział. Nie wiem czemu, nic się do siebie nie odzywaliśmy. Dobrze że jutro wyjeżdżamy. Amen. Po chwili Justin musiał gdzieś wyjść. Powiedziałam krótkie `ok`. Słyszałam tylko urywki rozmowy: `Że co kurwa`, `Ja pierdole`, `Nie` itp. To ostatnie to wykrzyczał. Wrócił ze smutną miną i musiałam się spytać co jest, bo nie wytrzymam.
N- Justin coś się stało?- Zapytałam i objęłam go.
J- Nie nic.- Odpowiedział wkurwiony. Co ja mu zrobiłam? Zresztą huj.
N- Skarbie, znam cię na tyle DOBRZE, że wiem, że coś jest nie tak.- Odchrząkłam podkreślając ''DOBRZE''. O! I już mówię do niego `skarbie`. Haha. Chyba się zmieniam.
J- No bo zadzwonił do mnie Usher i powiedział, że wyjeżdżam w trasę po USA.- Powiedział już smutny. Zaczął chodzić niecierpliwie po pokoju.
N- Justin, zrozum twoja kariera się rozwija, jedź.- Powiedziałam smutno.
J- Ale ja nie chcę cię zostawić.- Odchrząknął.
N- Uwierz mi, że ja też, ale kariera jest ważniejsza niż jakaś dziewczyna, która zawróciła ci w głowie.- Wyjąkałam, po czym wybuchłam płaczem. Nie no twarda jestem no nie? Naprawdę.
J- Nel, nie płacz proszę.I ty nie jesteś jakąś pierwszą lepszą tylko JEDYNĄ.- Powiedział po czym spłynęła mu łza po policzku.
N- Nie wiem..- Wyjąkałam znów.
J- Czekaj, zapomniałem! Usher gadał, że mogę zabrać ze sobą trzy osoby.- On chyba też ma sklerozę. Od razu przestałam płakać. Uśmiechnęłam się.
N- Aha.- I tak pewnie nie weźmie mnie. Nie no jaka ja pusta! Przecież jestem jego dziewczyną.
J- Pojedziesz ze mną? Weźmiemy jeszcze Chrisa i Caitlin.- Powiedział radośnie.
N- Ok, tylko jest jedna sprawa. Moi starzy. A tak w ogóle kiedy wyjeżdżamy?- Zapytałam i wystawiłam jęzor.
J- Zobaczysz załatwię to, ma się dar przekonywania. Haha. Wyjeżdżamy za tydzień.- Co? Tak szybko? Ja pierdole. Muszę go namówić żebyśmy dzisiaj wyjechali.
N- Justin? A możemy lecieć już dzisiaj? Proszę.- I wystawiłam szczerby wraz z oczami szczeniaka. Urocze no nie? Haha. Żart.
J- Jak chcesz. Pakuj się.- Powiedział i znowu gdzieś polazł. Kurwa, gdzie on tak łazi? Pierdolę to.

******

Właśnie kończę się pakować. Zajęło mi to około dwóch godzin, a tego nadal nie ma. Poczłapałam się kąpać. Wzięłam kąpiel i ubrałam się w TO. Już na lot. Jest 18:34. W końcu przyszedł Justin.
N- Gdzie byłeś?- Spytałam.
J- Powiedzieć mamie i Usherowi,że dzisiaj wyjeżdżamy.- Odchrząknął i wystawił zęby.
N- Hmm... Tak długo? Justin nie był cię z dobre trzy godziny.- Powiedziałam.
J- Bo jeszcze musiałem porozmawiać z Usherem.- Ładne mi bzdury. Dobra stawiam na kłamstwo.
N- Aha. Ok. A teraz się pakuj bo niedługo wyjeżdżamy. Za pół godziny będzie już limuzyna.- Powiedziałam. A, sorki zapomniałam powiedzieć, że wylatujemy o 19:30.
J- Za ile? Pomożesz mi się pakować?- Zapytał, a ja tylko przewróciłam oczami i mu pomogłam.

******

Jesteśmy na lotnisku i czekamy na odprawę. Jest! W końcu. Przeszliśmy całą odprawę i Justina zaatakowały nie kto inny jak fanki. W pewnym momencie podszedł ktoś do niego. Kto to był? Co Villegaska? Poszła i go przytuliła. Zaczęła go całować? Nie tego już za wiele. Chciało mi się płakać, a znając mnie już się poryczałam. Zaczęłam biec w stronę samolotu. Justin biegł za mną. Nie zwracałam na to uwagi. Makijaż cały mi się rozmazał. Huj, z tym.Nie chcę znać Justina. Może i ona go specjalnie pocałowała, ale ważne że on to ODWZAJEMNIŁ. Koniec z nami. A wiecie, że nie dam rady mu tego powiedzieć? Napiszę sms'a. W samolocie. Wleciałam jak burza do samolotu, a potem od razu do łazienki. Gdy wyszłam zajęłam miejsce, byle nie obok Justina. A gdzie jego matka i Usher? A w ogóle co mnie to obchodzi? No właśnie. Zaczęłam pisać sms'a. Napisałam tylko krótki.

`Justin, koniec z nami. Żegnaj.`

Koniec. Znowu zaczęłam ryczeć. Kurwa, po co ja poprawiałam makijaż? Zmazałam go tylko chusteczką i zaczął się lot. Najgorszy lot w moim życiu. Nie dość to, że boję się latać samolotem, to jeszcze kłótnia z Justinem. Zasnęłam.

******

Właśnie dolecieliśmy. Nie mam zamiaru jechać z Bieberem. Złapałam taksówkę i zaczęłam podążać w stronę domu. Boże, proszę niech zastanę mamę. Dojechałam. Modliłam się, aby była. Moje życzenie się spełniło. Kocham ją. Weszłam do domu, a matka już zaczęła się wypytywać `jak było`? Od razu się popłakałam. Spytała co mi się stało. Opowiedziałam jej całą historię co do szczegółu.
N- ...A najgorsze jest to, że nawet nie przeprosił.- I łkałam.
M- Kochanie, w związku są wzrosty i upadki.- Opowiedziała, ona zawsze potrafiła mi pomóc, ale Justinowi tego NIE WYBACZĘ.
_________________________________________

Ja pierdole, ludzie jakie chamstwo. Ta s*ka Villegaska, będzie śpiewała przed koncertami Justina i uwaga MA ZAMIAR GO W SOBIE ROZKOCHAĆ. Ja się chyba popłaczę.

Przepraszam, że dzisiaj ale wczoraj nie wyrabiałam.

Następny będzie jutro.

Do następnego! <3

wtorek, 14 września 2010

[024] Prócz tego, że strasznie NAPIERDALA mnie łeb to nie.


`Siedzieliśmy tak z pół godziny, a ja się w niego wtuliłam, odziwo zasnęłam`

******

Kurwa, ja to umiem dotrzymać słowa. Nie no, gadałam, że nie zasnę, a usnęłam. To muszę być ja. Haha. Obudziłam się już na łóżko i leżał koło mnie Justin? No chyba. Spojrzałam na godzinę 5:47. Uhuu, już na stówę nie zasnę. W mgnieniu oka poleciałam do łazienki, i się kąpałam. O ja pierdole dzisiaj mamy sesję. W co mam się ubrać? Znowu w sukienkę. Nie wiem czemu, ale odkąd zaczęłam chodzić z Justinem to noszę sukienki. W dupie to mam. Ubrałam się w TO.Nie pomyślcie, że jestem ''plastik''. Po prostu nieraz lubię ten kolor. Wyszłam z łazienki o 6:34. Znowu długo. Chyba tak Justin na mnie działa. Zauważyłam, że jeszcze śpi. Przybliżyłam się i chciałam go pocałować, a ten ''dupek'' przyciągnął mnie do siebie i zaczął całować po szyi.
N- Justin! Bo będę miała malinkę! I myślałam, że śpisz głuptasie.- Powiedziałam śmiechem.
J- A od czego są kosmetyki? A tak to mój nowy trik na ciebie.- Hahaha normalnie. Ale podoba mi się. Po 10 minutach odczepił się ode mnie. Podszedłam do lustra i tak jak myślałam miałam DUŻĄ malinkę. Taki mądry, odwdzięczę się mu. Podeszłam podstępnie i zaczęłam go całować po szyi. Perfekcyjnie odwaliłam swoją ''robotę''.
N- Jak ja to i ty!- Wykrzyknęłam i wystawiłam jęzor. Ten tylko wystawił swoje cudne, białe szczerby i zaczął mnie całować. Ale w usta. Ten to chyba chce mnie pożreć. Dobra, koniec tego dobrego. Oderwałam się ledwo od niego. Uciekłam z dziesięć metrów, żeby mnie już nie ''przyciągnął''. Uff... Po chwili polazł się ubrać.

******

Siedzę i czekam na ''gwiazdorka''.Siedzi już tam z pół godziny. No dobra ja siedzę dłużej, ale przedtem byłam 15 minut, jak jeszcze nie byliśmy parą. Wyszedł. No kurwa. Czy on zawsze musi się ubierać ze mną pod kolor? Zabiję. Nie no żart. Jest godzina 7:38.
N- Justin o której przyjedzie po nas limuzyna?- Spytałam. ;D
J- Yyy..Chyba o 9:00.- Odpowiedział raczej stanowczo. Pięknie jeszcze godzina. Ja nie chcę! Wyjdę jak paszczur! I w ogóle nie chce jakiegoś tam ''retuszu''.
N- Ale Justin, pamiętaj jak mnie zretuszują to ci tego nie wybaczę. I pewnie i tak wyjdę jak jakiś ''wieśniak''.- Odchrząkłam i wystawiłam moje szczerby.
J- Obiecuję, że nie zretuszują, bo jesteś za piękna.- Powiedział i wystawił policzek. Na co on myśli? Pfff... Nie ma zamiaru.
N- Ty tu tak nie słodź, i chodź na śniadanie.- Wypowiedziałam i powoli szłam w stronę drzwi. Od razu za mną przybiegł. Poczłapaliśmy za rękę na śniadanie. Jedliśmy z pół godziny, i jeszcze niektóre fanki przyszły do niego i chciały autograf. Po chwili gdy odeszły od Justina podeszły do mnie. Zabić mnie chcą? Nie, jeszcze nie. Wystawiły kartki i na co liczą? Aaa...chcą autograf? No właśnie w tej chwili poprosiły. Dałam im i tak zeszło nam do 9:00. Poszliśmy do limuzyny. Gadaliśmy o czymś i o niczym, raczej ja z Usherem, bo ''Justinek'' bawił się moją czupryną i palcami.

*******
Jesteśmy w jakimś studiu i ma zaraz odbyć się ta sesja. Nie zniosę tego. Dobra nadszedł czas. Stanęłam razem z Justinem i pstrykali nam chyba milion fotek na sekundę. Serio. Ale przyznam wyszły piękne. Raz było jak całowałam Justina w policzek, raz jak w usta, jak trzymał mnie na rękach itp. Nie odbyło się też żeby miał sam, przecież też musi chłopak żyć. Nie jestem jedyna. Gdy zeszłam z tego ''planu'' czy czegoś, to miałam biało przed oczami. Szłam, szłam i JEB! Wyjebałam się. Co się dzieje? Ja mdleje? Zemdlałam chyba.

Oczami Justina

Fotografowie robili mi zdjęcia samemu, gdy nagle coś usłyszałem. Jakby ktoś walnął w ścianę. Spojrzałem w stronę z której dochodził dźwięk. Zobaczyłem, że to NEL! O nie, chyba zemdlała. Muszę jej pomóc. Podszedłem do niej, ona już leżała. Wziąłem na ręce i powiedziałem mamie, że jadę z nią do hotelu, i że zdjęcia potem ma przynieść Usher. Zgodzili się. W mgnieniu oka zaniosłem ją do limuzyny i odjechaliśmy. Była lekka. To po co ona gada, że jest gruba? Dobra, potem czas na myśli. Popędziłem z moją Nel do windy i pojechaliśmy. Gdy doszliśmy do pokoju od razu położyłem ją na łóżku. Po dwóch godzinach się obudziła.

Oczami Natalii:
Yyyy...Gdzie ja jestem do kurwy nędzy? W pokoju? W hotelu? Co? Gdzie? Aaa..już sobie przypomniałam. No tak. Moja skleroza.
N- Justin? Jesteś tu?- Zapytałam ochrypniętym głosem. I łeb mnie jeszcze napierdala.
J- Jestem przy tobie. Nic cię nie boli?- Spytał, jakby był moją matką i pocałował w czoło.
N- Prócz tego, że strasznie NAPIERDALA mnie łeb to nie.- Powiedziałam.
J- Już zaraz przyniosę ci tabletkę zaczekaj.- Powiedział i gdzieś polazł. Wrócił z wodą i tabletką. Od razu ją wzięłam. Po pół godziny ból ustał.
_______________________________________

Cześć tu Bieberkowaa! ;*

Dodawać się do obserwatorów.

Następny jutro jak się WYROBIĘ.

Ja pierdole, lekcje MASAKRA. I jeszcze tyle zadają. Powiem prosto HUJ W DUPIE TO MAM!

Do następnego! <3

poniedziałek, 13 września 2010

[023] No dobra, ale OSTATNI

J- Ja nawet do tego nie pozwolę dojść.- Powiedział, przytulił mnie i potem wystawił jęzor. Słodki jest. Po pięciu minutach dojechaliśmy do studia.

******

Dobra wchodzimy. Gdy weszłam do środka moje gały wyszły poza orbitę. Haha. To studio było cholernie wielkieee. Polazłam do garderoby, wraz z Justinem. Siedzieliśmy tam jeszcze z dobre pół godziny. Ja pierdole, nie wytrzymam. Jeszcze do tego moje ''mądre'' myśli. W kocu usłyszałam upragniony, lecz też trochę przerażający głos. Musiałam usiąść na wyznaczonym fotelu, a raczej kanapie. Usiadłam wraz z Justinem. Na szczęście nie objął mnie, narazie.
Reżyser-5...4...3...2...1...Wchodzimy na wizję.- powiedział, i od tej pory byliśmy na wizji. Miałam tremę, nie wiem czemu. Po chwili doszła do nas prowadząca. Zadawała Justinowi różne pytania, którym ja się uważnie przysłuchiwałam. W końcu doszło do tego ''gorszego'' momentu, a mianowicie `dziewczyny`. Znowu zaczęły prześladować mnie myśli.
P [prowadząca]- A więc Justin, czy nadal jesteś ''singlem''.- Zapytała, ja głośno przełknęłam ślinę, a Justin na luzie powiedział.:
J- Nie, nie jestem już singlem. Znalazłem jedyną i niepowtarzalną. Nazywa się Nathalie i siedzi tu ze mną.- Odchrząknął. Ja pierdole, kurwa, nie wiem co zrobić. Objął mnie ramieniem, a wszystkie gały były skierowane na mnie. Myślałam, że oszaleję. Chciałam, żeby ten wywiad dobiegł końca.
P- A ty Nathalie, oficjalnie potwierdzasz, że ''jesteś'' z Justinem parą?- ona powiedziała to do mnie? Nie, zabiję się.
N- Yyyy...No tak.- Jąkałam się jak jędza. Ale kamień spadł mi z serca. Moje ciśnienie było BARDZO podniesione. Dobrze, że potem nie zadała mi jakiegoś innego pytania. Po 15 minutach wywiad się skończył. Amen, odetchnęłam z ulgą. Wyszliśmy ze studia i pojechaliśmy w stronę hotelu.

******
I znowu siedzę w pokoju, a Justin miał jakieś sprawy do załatwienia. Jest dopiero 14:14. Z moimi ''jębniętymi'' myślami nawet nie wiem kiedy zasnęłam. Ze snu obudziło mnie ''coś'' całujące po szyi. Tym ''coś'' był nie kto inny jak Justin.
N- Justin przestań, proszę.- Powiedziałam zaspana. Spojrzałam na godzinę. Co 18:47. No to sobie pospałam, potem nie zasnę. Po huj zasypiałam.
J- Kochanie, coś ty taka zdenerwowana.- Zapytał i uniósł brwi. Od razu się uśmiechnęłam ;D.
N- Nie zdenerwowana, tylko zaspana. Potem nie zasnę. Za długo spałam w dzień.- Odchrząkłam.- A tak w ogóle to za ile dni wracamy?- Zapytałam, bo mieliśmy być tydzień,i albo dłużej, albo krócej.
J- Po jutrze, bo jutro ''MAMY'' sesję- Odpowiedział. Jest, już pojutrze zobaczę Cait i Chrisa.
N- Aha...Co? My mamy?- Zapytałam znowu, bo coś mi nie pasowało.
J- No mamy, my.- Powiedział i wystawił jęzor. ;P.
N- Ale Justin..Ja już mam dość, twoje fanki na serio mnie zabiją.- Wysepleniłam zmęczona.
J- No proszę, ostatni raz.- Powiedział i zrobił ''maślane'' oczka. Uległam, jak zwykle.
N- No dobra, ale OSTATNI- Podkreśliłam ostatni.
J- Dziękuję.- Odpowiedział i zaczął mnie namiętnie całować, gdy nagle....Gdy nagle do pokoju wparowała jego rodzicielka. Co ona sobie pomyśli.
MJ- Yyyyy...Chyba przeszkodziłam, ale Justin zapomniałam powiedzieć ta sesja jest o 9:30 z rana.- Justin powiedział krótkie `Ok`, a moje gały miały wytrzeszcz po raz drugi. Gdy jego mama wyszła, powrócił do poprzedniej ''czynności''. Całował mnie i całował, nie chciał przestać.
N- Ju....stin....starczy- Powiedziałam, a raczej jąkałam ledwo odklejając się od niego.
J- Dobra, ale kara musi być.- Co? Co ja mu zrobiłam, to on mnie zaczął całować. Zaczął mnie łaskotać. Ja się darłam chyba na cały hotel. Serio.
N- Jus...Haha..tin...Haha..Przestań!- Wykrzyczałam łachając się.
J- Ale buziak.- Powiedział robiąc chytry uśmieszek.
n- Dobra.- Zaczął mnie znowu całować. Dla niego ''buziak' to chyba wieczność. Dobra, koniec tego dobrego. Oderwałam się jakoś od niego. On poszedł na chwilę do Ushera, bo napisał mu sms'a żeby przyszedł. W tym czasie ja wyjęłam z jego torby, czy tam walizki koszulkę. była ona długa [wiecie jakie on nosi], fioletowa, z wielkim białym napisem ''JB''. Wzięłam ją, i poczłapałam przymierzyć do łazienki. Jak dla mnie idealnie na mnie leżała. była za pośladki i taka luźna. Lubię takie. Polazłam przejrzeć się w dużym lustrze, do pokoju. Gdy weszłam zastałam tam już mojego Justina.
J- Ślicznie wyglądasz. Zatrzymaj ją sobie.- Powiedział i się uśmiechnął.
N- Ja tylko przymierzam, ale takiej oferty nie odmówię. Haha.- I w mgnieniu oka podbiegłam do niego i go przytuliłam. Zorientowałam się, że jestem w gaciach, dobrze, że koszulka była długa. Huj, z tym. Ten mnie przyciągnął na kolana. Siedzieliśmy tak z pół godziny, a ja się w niego wtuliłam, o dziwo zasnęłam.
_______________________________

Hej, tu Bieberkowaa! Naprawdę, tak w realu mam na imię Natalka, a przezwisko też Nel.

Krótki, ale nie miałam siły więcej.

Następny jutro jak będzie 10 komciów.

Jeśli ktoś chce być informowany o NN, to podawać swoje GG w komciach. ;P

Do następnego! <3

[022] Koncert.

N- Dzięki uratowałeś mnie.- Odpowiedziałam i poszliśmy.

******

Siedziałam w garderobie. SAMA. Justin miał próby, jego mama gdzieś polazła, a tak w ogóle to na pewno nie wie jednej rzeczy. Że jestem jego ''dziewczyną''. Myślałam tak dopóki nie zaczął się koncert. Zawołał mnie Usher, żebym wyszła na zewnątrz. Wyszłam, ponieważ potrzebowałam trochę świeżego powietrza. Gadałam z nim całą drogę o czymś i o niczym. gadał, że Justin jest poważny, ciągle o mnie gada itp. Przegadaliśmy z 15 minut. Potem patrzałam jak Justin śpiewa. Był ślicznie ubrany, na fioletowo. Po trzech piosenkach zszedł na chwilę ze sceny przebrać się. Ubrał się na biało-czarno, a z boku białej kurtki miał czarne serduszko. Pasował do mojego ubioru. Ahhh..... Przez chwilę o nim myślałam. Przez chwilę...
J- A teraz chciałbym zaprosić na scenę jedyną i nie powtarzalną osobę. Nel chodź tutaj.- Usłyszałam głosy, chyba w mojej głowie. Nie nie to naprawdę. Kurwa, ja tam nie pójdę. Za huja. Oczywiście po tych słowach opadły gęby fankom. Podszedł do mnie Usher podał mi mikrofon i powiedział `powodzenia`. Nie dam rady. A jednak poszłam. Gdy weszłam na scenę zaczęła lecieć moja piosenka? Co? Moja piosenka pt.''Overboard''. Haha. I ja mam śpiewać?
J- Dasz radę. Kocham cię!- Szepnął mi do ucha Justin. Dobra raz kozie śmierć. Zaczęłam śpiewać. Jeszcze bardziej te kopary im opadły. Ja pierdole jaki stres. Jak Justin może tak wytrzymać. Byłam w połowie zwrotki, gdy nagle podszedł do mnie Justin i się BARDZO i to BARDZO do mnie przybliżył. Nasze twarze dzieliło zaledwie kilka milimetrów. Złapał mnie za jedną rękę, bo w drugiej trzymałam mikrofon, i przeszły mnie dreszcze. Śpiewałam dalej. Oboje śpiewaliśmy refren, potem Justin zaśpiewał drugą zwrotkę. Mmm.... Jak ślicznie. Cały czas chodziliśmy obok siebie. Gdy piosenka się skończyła, zeszłam ze sceny, żeby mnie nie wyśmiali. O dziwo wszyscy bili brawo. Nie wiem czemu byłam ''podekscytowana''. Ale co teraz sobie pomyślą fanki, że wielka gwiazda R&B Justin Bieber ma dziewczynę? Nie wiem. Nie wiem czy podjęłam dobry krok jak postanowiłam z nim chodzić. One mogą mnie zabić. Prześladowało mnie tysiąc dobrych i tysiąc złych myśli na minutę, nie sorki na sekundę. Do tego muszę być zdolna tylko ja. Koncert po dwóch godzinach się skończył.

******

Siedzę w ''naszym'' pokoju i myślę o tym co zaszło na scenie. Bynajmniej myślałam. Do pokoju wszedł Justin i od razu podszedł do mnie i pocałował.
N- Justin, ja nie wiem co mam o tym myśleć. Znaczy nie, chodzi mi o to, że jeżeli twoje fanki się dowiedzą, że jesteśmy razem to mnie zajebią żywcem.- Powiedziałam, lekko smutna.
J- Co? Skarbie nic ci się nie stanie, a tak w ogóle to powinny się cieszyć.- Odpowiedział i pocałował mnie w czoło.
N- No dobra. Chciałeś coś?- Zapytałam, ale i tak się boję. Nie chcę go dołować.
J- Yyyy..No bo ten..Pójdziesz jutro ze mną na wywiad? Proszę..- I zrobił maślane oczka. Kąciki ust od razu mi się uniosły w górę i chciało mi się śmiać.
N- Ok, ale o której?- Spytałam, po raz kolejny.
J- O 11:30.-Odchrząknął.
N- Kurwa. Jest już 11:30, ale w nocy. Ja kładę się spać.- Odpowiedziałam. Rzuciłam się na łóżko w ciuchach, tylko zdjęłam buty.
J- Dobrze, ja też się kładę. Dobranoc.- Powiedział słodkim głosem.
N- Dobranoc. Słodkich snów.-Powiedziałam szybko i usnęłam.

******

Wstałam o 8:36. Nie jestem porannym ptaszkiem, ale jakoś wstałam. Śniło mi się, że szłam z Justinem po jakimś lesie. Było pięknie. Znaleźliśmy domek, poszliśmy do niego. Był opuszczony. Justin miał zamiar chyba mnie pocałować, ale sen mi się urwał. W najlepszych momentach. Poczłapałam do łazienki i jak zobaczyłam siebie w lustrze to się przestraszyłam. Od razu poszłam się kąpać. Wykąpałam się i ubrałam w TO . I tak jak byłam w szpilkach Justin był ode mnie wyższy o 5 cm, ale wzrostem nie grzeszyłam. To było ubranie już na wywiad.Wyszłam z łazienki o 9:37. Poleciałam do Justinka, bo ten sobie jeszcze smacznie spał.
N- Wstawaj- Krzyknęłam mu do ucha i usiadłam na nim. Jak gadał, że jestem lekka to zobaczymy. Od razu się obudził. Chciał się podnieść, i przy okazji nasze usta się zetknęły. Fajna pobudka no nie? Haha. Powiedziałam żeby się ubrał bo już była 9:57. Tak, tak długo się lizaliśmy. Ale, to jego wina! Gdy wyszedł, poczłapaliśmy na śniadanie. Po śniadaniu poszliśmy już do limuzyny i jechaliśmy w stronę studia.
N- Justin, a jak się zapytają o to czy masz dziewczynę to..?- Zapytałam z niepewnością.
J- To powiem, że jesteśmy razem. Przecież będziesz tam ze mną? Proszę.- I znowu prosi.
N- Dobra, ale jak mnie jakaś twoja fanka zabije to cię pozwę do sądu w niebie. Haha- I zaczęłam się łachać.
J- Ja nawet do tego nie pozwolę dojść.- Powiedział, przytulił mnie i potem wystawił jęzor. Słodki jest. Po pięciu minutach dojechaliśmy do studia.
_________________________________

Jak ktoś chce być informowany podawajcie numery GG. ;P


Siemka tu Bieberkowaa!

Przepraszam, że dopiero dzisiaj, ale podziękujcie moim ''kochanym'' rodzicom. Normalnie kocham ich. Pokłóciłam się z nimi i tyle. I w dupie to MAM.

Następny potem. Dzisiaj OBIECUJĘ. 

Widzieliście jak Justinek słodko zaśpiewał na  MTV VMA? Kocham go! <3

Do następnego! <3

sobota, 11 września 2010

[021] Gdzie ''to'' jest.

`Położyłam się i przykryłam. Justin objął mnie w pasie i usnęłam.`

******
Obudziłam się o..Kurwa, że co? O 12:34. No to nieźle sobie pospałam. Justina nie było. Pewnie poszedł na próby itp. Ale tak wcześnie? Moje myśli mnie przerastały. Na serio. Dobra, lepiej pójdę się ubrać. Poczłapałam do łazienki, zrobiłam poranną toaletę i ubrałam się w TO. Po wyjściu z kibelka zaczęło burczeć mi w brzuchu. Muszę iść coś zjeść, ale... Ale przecież śniadanie było już dawno. Pójdę na miasto. Wyszłam i podążałam w kierunku jakiejś restauracji. Znalazłam McDonalda. Haha. Weszłam do środka, i zamówiłam Frytki i Colę i podeszłam do stolika. Siedziałam z pięć minut, a po chwili dosiadł się do mnie jakiś chłopak. Przyznam ładny był, zielonooki wysoki blondyn. Trochę wyższy od Justina. Jezu dziewczyno wróć na ziemię, masz chłopaka. Dla mnie to i tak nie był taki jak Justin, taki INNY.
Ryan [tak miał na imię]- Mogę się dosiąść?- Spytał. Nie odmówię mu chyba.
N- Ok. Siadaj.- Powiedziałam i wyszczerzyłam zęby.
R- Co tu taka piękna dziewczyna robi sama?- Zapytał. Czy on ze mną flirtuje?
N- Tak właściwie to jestem tu z moim chłopakiem, ale ma próby.- Pewnie nie zakapował z tymi próbami, bo nikt nie wie o naszym związku jedynie Emi, Dominik, Chris i Cait.
R- Aha. Mieszkasz tu?- Ile on tych pytań zadaje? Nie będę mu na wszystko odpowiadać.
N- Jestem tu [przelotnie, mieszkam w Atlancie. Poczekaj chwilkę, bo muszę iść po zamówienie.- Odchrząkłam.
R- Ok.- Odpowiedział. Wróciłam po pięciu minutach.
N- Już jestem, a ty tak w ogóle to ile masz lat?- Teraz moja kolej. Haha.
R- Ja mam 18, a ty?- I znowu pytanie. Dwa lata starszy. Ja pierdole, ja chcę tu Justina, bo zaraz zauroczę się.
N- Ja 15 i trzy czwarte. Sorki muszę lecieć. Pa!- Powiedziałam i polazłam. Usłyszałam tylko krótkie `Pa`. Zobaczyłam na godzinę. Była 15:13. Nawet długo tam siedziałam.

******

Siedzę na łóżku, a Justina nadal nie ma. Ja nawet nie wiem gdzie ten ''cały'' koncert ma być. Jeszcze pewnie jak będzie śpiewał One Less Lonely Girl to we mnie będzie tak zwana ''zazdrość'', bo jakąś gościówę wezmą. Huj z nią. Szczerze? W dupie ją mam. Tak. Dobra pomyślałam tak do 16:13 i nie wiedziałam co na siebie włożyć. Po długim namyślaniu zadzwoniłam do Cait. Ta mi doradziła, więc popędziłam do łazienki wykąpałam się i byłam ubrana w TO.Postanowiłam nie nakładać cieni do powiek. Gdy wyszłam była 17:37. Pierwszy raz tak długo siedziałam w toalecie. Kurwa! Przecież muszę zadzwonić do Justina gdzie ''to'' jest.

Oczami Justina

Zaczynałem ćwiczenia do śpiewy, gdy nagle zadzwonił do mnie telefon. Zobaczyłem na wyświetlacz. Dzwoniła Nel. Odebrałem chociaż jak by to był kto inny to bym odrzucił. Jej nigdy nie odmówię.

/rozmowa telefoniczna/

J-Hej skarbie.- Powiedziałem. Ale tylko po co ona dzwoniła?
N- Hej Justin. Słuchaj możesz mi powiedzieć gdzie jest ten koncert?- Zapytała. No właśnie zapomniałem jej powiedzieć.
J- Już za chwilkę.- Powiedziałem i zapytałem.- Usher gdzie jest ten koncert?
U- Na Arenie Stretch World 8 [dop. aut. nie wiem czy takie coś istnieje, pewnie nie].
j- Aha dzięki.- Odchrząkłem.- Koncert jest na Arenie Stretch World 8.- Powiedziałem jej.
N- Aha, ok. To do koncertu!- Powiedziała i się rozłączyła.

/koniec/

 Jak szybko. Nawet się nie pożegnała. Chyba wiem czemu za pół godziny jest mój koncert. Mam nadzieję, że wszystko pójdzie po moich ''planach''. Wróciłem do ćwiczeń.

Oczami Natalii

Pięknie. Mam pół godziny, żeby się tam dostać. Złapię jakąś taksówkę. Zamknęłam pokój, tym razem wzięłam klucze. Pod rękę wzięłam telefon i iPoda. Powinni mnie wpuścić jak powiem, że jestem dziewczyną Justina. Złapałam taksówkę i podałam ulicę? Nie wiem jak to nazwać. Gdy dojechałam była 18:15 i pełno ludzi, a od pisku fanek o mało co nie ogłuchłam. Podeszłam do ochroniarza. Nie znałam go.
Ochroniarz [O]- Proszę bilet.- Powiedział oschłym tonem. A wyglądał na porządnego kolesia.
N- Ja jestem dziewczyną Justina.- Powiedziałam i się uśmiechnęłam.
O- Tak chyba już to mówisz jako pięciotysięczna fanka. Do widzenia.- Powiedział. Jaka ja pusta. Przecież by mi nie uwierzył. Zadzwoniłam do Justina. Powiedział, że zaraz Usher przyjdzie po mnie. On nie mógł. Ćwiczenia na pewno. Po pięciu minutach zjawił się w samej postaci Usher.
U- Ona jest ze mną.- Powiedział do ochroniarza, a jego gały o mało co nie wylazły z orbity. ;P.
N- Dzięki uratowałeś mnie.- Odpowiedziałam i poszliśmy.
___________________________________

Cześć tu Bieberkowaa!

Choroba już przechodzi, ale NADAL jest. ;(

Następny jutro. ;D

Do następnego <3.

piątek, 10 września 2010

Info. ;(

Przepraszam nie dam rady dzisiaj napisać. Sami wiecie choroba. Mam na dodatek gorączkę 38.7. Ja pierdole. Ale jutro postaram dodać już NN. Może dwie. Jeszcze raz PRZEPRASZAM. Do następnego! <3.

[020] Nooo...tak, ale nie zawsze.

`N- Dzięki, a teraz chodź bo mi się tu przeziębisz.- I poszliśmy.`

******

Zaczęliśmy iść w stronę hotelu.
J- Zimno mi jest.- Powiedział. Niech się zastanowi, a nie.
N- Oddać ci twoją bluzę? Mi już jest cieplej.- Odchrząkłam. ;D
J- Ja nie chce bluzy, przytul się do mnie.- Jezu ten jak coś wymyśli to ja nie wiem co robić?
N- Nie chcesz lepiej bluzy?- Pytałam.
J- Nie! Ja chcę CIEBIE.- Ten to stawia na swoim. Ja powoli szłam, a ten zaczął mnie ganiać po piasku. W końcu mnie złapał.- Mam cię! A teraz przytul się!- Haha. Wypowiedział to tak śmiesznie.
N- Czy ty zawsze musisz stawiać na swoim?- Zapytałam i wystawiłam jęzor ;P.
J- Nooo...tak, ale nie zawsze.- Odchrząknął.
N- No dobra chodź, bo się spóźnimy i nam hotel zamkną. Haha.- I zaczęłam się brechtać. Do hotelu doszliśmy o 21:03. Widać, że jesteśmy jebnięci, ale pozytywnie. Przy okazji jak wracaliśmy połamałam sobie obcas. Pięknie. Nie no. Jeszcze ten bałwan wziął mnie na ręce i niósł.
N- Justin, bo zaraz się przewrócisz, ciężka jestem.- Powiedziałam.
J- Co? Ty ciężka? Chyba w snach.- Odpowiedział wystawiając szczerby. Niósł mnie i niósł, aż w końcu doszliśmy. Oczywiście przegapiliśmy kolację, ale to szczegół. W hotelu zdjęłam buty i powiedziałam:
N- Kto pierwszy na górę!- Wykrzyczałam, a nie powiedziałam. Pobiegłam do windy, zamykając ją Justinowi przed oczyma. Dojechałam. Biegłam do pokoju, a tam był już Justin. Jak on to robi? Ja pierdole naprawdę szybki jest,bo ''nasz'' pokój jest na trzecim piętrze.
J- Ha! Pierwszy, ale ja chcę nagrodę, bo nie otworzę.- Odpowiedział.
N- Myślisz, że dostaniesz?- Odpowiedziałam i zaczęłam szukać kluczy w torebce. Kurwa, przecież zostawiłam je w recepcji.- Ja pierdole, nie mam kluczy.- Powiedziałam.
J- Otworzę jak dostanę nagrodę.- Znowu to powiedział i zrobił chytry uśmieszek. Jezu, dobra dam mu tą ''nagrodę''. Pocałowałam go, a ten się przyssał jak pijawka, i wcale nie miał zamiaru przestawać. Po 10 minutach mnie puścił.
N- Ej, to niesprawiedliwe.- Odpowiedziałam i weszłam do pokoju. Poszłam do toalety, wykąpałam się i ubrałam się w TO. Jak ja dawni nie gadałam z Emi na Skypie. Zadzwonię dzisiaj do niej, od razu pozna Justina. Tylko pewnie będę tłumaczem, bo Emi to matoł i nie zna angielskiego. Gdy wyszłam z łazienki Justin siedział na łóżku.
N- Justin chodź. Zadzwonimy do mojej przyjaciółki z Polski. Emi.-Powiedziałam. Ten do mnie tylko podleciał. Włączyłam laptopa i weszłam na Skype. Emilka o dziwo była dostępna. Zadzwoniłam.

/rozmowa Skype/

N- Cześć skarbie, co u ciebie?- Zapytałam.- Justin ja będę ci tłumaczyć ok?- Zapytałam.
J- Okey.
E- Aaaaaaa....To Justin Bieber tak?- Kurwa, przecież ona go uwielbia. Zaczęła piszczeć.
N- Tak to Justin.- Powiedziałam i od razu tłumaczyłam Bieebsowi. Szczerze? Bardziej już znałam angielski niż polski.
E- Załatwisz mi autograf?- Zapytała. W tle zauważyłam znaną postać.
N- Załatwię. Ej jest u ciebie Dominik?- Spytałam. Coś się pomiędzy nimi chyba wydarzyło.
E- Yyyy..No tak....- Wiedziałam, że jak się jąkała miała coś do powiedzenia.
N- Emi? Wy jesteście razem?- Spytałam uradowana. W końcu.
E- Yyyyy..Tak!- Wykrzyknęła.
N- Jezu, wiedziałam, że tak będzie. Super.- Odpowiedziałam, szczęśliwa. Justinowi wszystko co do szczegółu tłumaczyłam.
E- Ejj, a ty no wiesz. Masz jakiegoś ''boya''?- Zapytała i zaczęła się śmiać. Ja zresztą też. Justin też jak mu powiedziałam.
N- No bo wiesz....Ja chodzę z Justinem.- Odpowiedziałam i się zarumieniłam.
E- Naprawdę? D- Uuuu- Zapytała, przy okazji usłyszałam drugiego barana Dominika wydającego odgłosy ''uuuuuu''. Zabiję ich, nawet przez Skype.
N- A tak w ogóle co wy robicie? U nas jest 21:34, więc u was około 3.- Powiedziałam.
E- No bo..Dominik został u mnie na noc.- Haha. Nie wiadomo co się tam będzie działo.
N- No to ja wam nie przeszkadzam. Papa. Kocham cię!- Wykrzyczałam i się rozłączyam.

/koniec/

N- Justin co teraz porobimy? Idziemy spać?- Zapytałam.
J- Nie wiem. Ale jutro mam koncert o 18:30. Pójdziesz ze mną?- Zapytał i zrobił maślane oczy. Nie potrafię mu odmówić.
N- Oczywiście, ale ja jestem śpiąca więc może pójdziemy spać?- Spytałam.
J- Ok. Dobranoc kochanie.- Powiedział kochanie? Chyba. I pocałował mnie namiętnie w usta.
N- Dobranoc.- Odpowiedziałam. Jeszcze jedno łóżko mieliśmy. Pewnie sprawka Justina. Położyłam się i przykryłam. Justin objął mnie w pasie i usnęłam.
________________________



Tu Bieberkowaa! ;*


No i macie drugi, potem raczej będzie trzeci jeśli będzie pięć komciów, bo chyba mam mniej czytelników.

Do następnego! <3

[019] Tu jest pięknie...

`O 17:30 na plaży. Kocham cię!`

A huj wie gdzie jest plaża? Zapytam się tutejszych.

******
Kurwa dopiero 15:00. Co ja zrobię przez ten czas? O!  Mam pomysła. Pójdę połazić po sklepach może od razu kupię sukienkę na wieczór. Jakby co to też strój. Haha. Dobra lepiej nie myślę tylko poczłapie do sklepów. Wezmę tylko kasę, telefon i iPoda. Dobra chyba wszystko, a i jeszcze kluczyki d pokoju. Wyszłam z pokoju i zjechałam windą do holu. Szczerze? Boję się jeździć sama windą. Ciekawa  jestem co Justin dla mnie przygotował. Myśl, myśl, myśl.

******
Moimi jębniętymi myślami doszłam pod jakąś galerię o nazwie ’’Alfa’’, czy jakoś podobnie. Huj z tym. Weszłam do środka, i prawie się zgubiłam. Tak, taka wielka była. Poszłam do ''H&M'' i szukałam sukienki. Po pewnym czasie znalazłam taką jedną ładną. Ślicznie leżała na wieszaku, ale na mnie pewnie będzie wyglądać gorzej. Poleciałam przymierzyć. Leżała jak ulał, i podkreślała moją niby ''szczupłą'' sylwetkę. Tak, tak, ale kupię ją bardzo mi się podoba. Po zakupieniu `cuda` poszłam do innych sklepów. Weszłam do mojego ulubionego ‘’House’’. Kupiłam tam trzy bluzki i dwie pary krótkich spodenek, oraz jedne śliczne fioletowe rurki. Jak wspominałam  fiolet to mój ulubiony kolor, jakże też Justina. Może mieliśmy coś wspólnego, ale moim zdaniem byliśmy jak Wenus i Mars, czyli z innych gwiazd. Przecież on jest gwiazdą, a ja jakąś zwykłą dziewczyną. Dobra wracając do zakupów, to potem weszłam do ''New Yorker'' i kupiłam tam strój kąpielowy. Później pochodziłam po kilku sklepach i wróciłam do domu, a raczej hotelu. Była 16:43. Ja pierdole byłam, aż tak długo  w galerii? No wiecie byłam zawsze dłużej, ale z Cait. A zakupy z tą wariatką to co najmniej 3 godziny.
******
Siedzę i właśnie zaczynam się szykować na spotkanie. Ubiorę ten nowy strój i sukienkę. Ubrałam się w TO . Oczywiście torebka itp. To były stare. Poszłam do łazienki i się umalowałam. Włosy zrobiła mi fryzjerka, a były on ułożone tak, że grzywkę miałam spiętą do tyłu, ale lekko odstawała [dop. Aut. Wiecie chyba o co kaman?]. Dobra chyba skończyłam. Gdy wychodziłam z łazienki była 17:16. Teraz pozostał jeden problem. Oczywiście oczywisty. Haha. Gdzie jest plaża? Podeszłam do jakiejś dziewczyny, a raczej ‘’plastika’’ i  się spytałam. Jak na paniusie była w miarę miła. Okazało się, że do plaży nie jest daleko. Około 300 metrów od hotelu. Doszłam równo na 17:30.

 ******

Szukałam wzrokiem Justina. Nigdzie nie mogłam go znaleźć. Ja pierdole w co on się bawi? Nagle ktoś złapał mnie w pasie ramionami. Nie wiedziałam kto to, i jak głupia powiedziałam:
N- Zostaw mnie!- Lekko wykrzyknęłam. Odwróciłam twarz i ujrzałam nikogo innego jak? Jak Justina.
J- Aaaa.. Dobrze jak chcesz to mogę sobie pójść.- Odpowiedział i zrobił minę kota w butach. Haha. Chciało mi się śmiać.
N- Justin nie. Myślałam, że to kto inny. Przestraszyłam się.- Odchrząkłam i wystawiłam jęzor ;P. Zaraz po tym wpiłam się w jego usta.
N- A tak...W ogóle...To...Po co miałam...Tu..Przyjść- Mówiłam biorąc oddech.
J- Zobaczysz..- Odjąkał i zaczął mnie ciągnąć gdzieś za rękę. Doszliśmy do pięknego miejsca. Podeszłam do morza, a raczej oceanu, a fale podbijały brzeg. Zdjęłam buty i moczyłam giry. Po minucie podszedł do mnie mój ‘’ukochany’’. Haha, jak to zabrzmiało. Po raz drugi złapał mnie w pasie i zaczął całować po szyi. Jezu, jak on to cudownie robił. Jak przestał ciągnął mnie dalej. Chciałabym, aby tamta chwila trwała wiecznie. No bo piękny zachód słońca, odbijający się o wodę i jeszcze jeden niepowtarzalny obiekt, jak mogę to tak nazwać. Tym obiektem był Justin. MÓJ Justin. Tylko mój. Moje przemyślenia przerwał Bieebs, bo już chyba doszliśmy. Rozejrzałam się w około, a tam świeciły porozwieszanie latarnie [takie jak w One Less Lonely Girl] i na samym środku leżał bukiet przepięknych kwiatów.
J- To dla ciebie skarbie.- Powiedział i się ślicznie zarumienił.
N- Ja nie wiem co powiedzieć. Tu jest pięknie, dziękuję.- I rzuciłam się mu na szyję i mało co go nie udusiłam. Heh. Życie. Niech się martwi , bo pewnie będę tak robić często. Poczłapałam na środek tego okręgu, czy czego tam. Podszedł do mnie Justin i zaczęłam lecieć piosenka Never let you go. Uwielbiałam ją. Na serio. Zaczęliśmy tańczyć, że ja wisiałam na szyi Justina. To mój chyba najlepszy dzień w życiu.
J- Kocham cię Nel, i nigdy cię nie opuszczę. Obiecuję.- Powiedział, chyba kiedyś już to mówił. Albo mi się zdaje.
N- Justin ja ciebie też. I zawsze będę cię kochała.- I zaczęliśmy się miziać. Skończyliśmy po około 15 minutach. Zawsze gdy patrzyłam w jego tęczówki to nie mogłam oderwać od nich wzroku. Hipnotyzował mnie nimi. Kurwa, jak mnie na słodzenie bierze. Cud. Uświadomiłam sobie po raz drugi, że go naprawdę KOCHAM. Po tańcu usiedliśmy na piasku i patrzeliśmy na ocean. Wtuliłam tylko swój tors w Justina i moja wyobraźnia zaczęła działać. A jak on mnie opuści? Nie Nel nie myśl tak. Nigdy. Obiecał. Itp. Po pewnym czasie zrobiło się całkiem ciemno, może dlatego, że była już 20:00?
N- Justin może pójdziemy już do hotelu na kolację?- Zapytałam. W ogóle zimno mi było.Grr...
J- Dobry pomysł. A tak w ogóle zimno ci jest?- Odpowiedział i zapytał. On mi po prostu czyta w myślach. Ciekawe czy Justin ma wady? Bo wygląda jak idealny chłopak. Wiem takie nie istnieją ale zresztą.
N- No trochę. Chodź.- Odchrząkłam.
J- masz moją bluzę, mi nie jest zimno.- Odpowiedział. Jezu wiem,że będzie mu zimno, ale skorzystam z okazji. Haha.
N- Dzięki, a teraz chodź bo mi się tu przeziębisz.- I poszliśmy.
________________________________
Hej tu Bieberkowaa, potem będzie drugi. A może jeszcze trzeci. Nie wiem.

Moja choroba nie daje mi spokoju. Dobra nie zanudzam moimi wypocinami.

Do następnego ! <3